Disney kontra Shrek, czyli jak to jest z tą animacją?

Od czasów Shreka filmy animowane, które trafiają do kin, śmieszą i dzieci, i dorosłych, tyle że w różnych momentach. Czy chodzić z dziećmi na takie filmy? Czy ta tendencja się utrzyma? O tym opowiada dr Piotr Borkowski, filmoznawca

Rozmowa z Piotrem Borkowskim *

Agnieszka Danowska: Rewolucja animacji zaczęła się od Shreka?

dr Piotr Borkowski: - Shrek był odkryciem, bo był niepoprawny politycznie, poza tym w bardzo dużym stopniu odwoływał się do zjawisk kultury, historii, życia społecznego. Te niuanse wychwytywali dorośli, dzieci śmiały się z prostszych żartów.

Ale sukces tego filmu skłonił kolejnych twórców do powielania schematu Shreka - na kreskówce mają się dobrze bawić i mali i duzi.

- Jeśli koncentrujemy się na kinie amerykańskim, to rzeczywiście wytworzył się modelowy film animowany, bawiący wszystkich. Ale korzeni szukałbym głębiej w historii filmu. Przecież to, że animacja ma być rozrywką rodzinną, wymyślił Walt Disney. Jego filmy też miały być dla małych i dużych. Ale działał inny mechanizm: dorośli mieli przenieść się w baśniowo-nostalgiczny, piękny świat, w którym dobrzy bohaterowie pokonują złych, sprawiedliwość zwycięża, a łotrzy ponoszą karę. Shrek bardzo to skomplikował.

Może chodziło o to, by zmienić podejście do chodzenia do kina z dzieckiem? Kiedyś, gdy szło się na "prostą bajeczkę" zabawę miał maluch, rodzic był w kinie w zasadzie tylko z obowiązku. Teraz na kreskówki chodzą dorośli ludzie, często nawet bez dzieci. To sukces twórców filmów animowanych?

- Zdecydowanie tak, okupiony ciężką pracą i obserwacją rynku. Nie zapominajmy, że w kinie hollywoodzkim najważniejsze są słupki i rentowność, a kino familijne jest najbardziej opłacalne i na nim zarabia się najwięcej. W Hollywood wręcz toczą się batalie o to, by film był dopuszczony do dystrybucji bez ograniczeń wiekowych, bo to od razu skazuje taką produkcję na mniejsze zyski.

Ale faktem jest, że zmieniło się podejście do filmów animowanych - są niemalże idealne, zaspokajają potrzeby różnych widzów.

To dobrze czy źle?

- Trudno powiedzieć. Świat się zmienia, więc zmienia się animacja. Nie demonizowałbym, że "Shrek", "Potwory i spółka" czy "Kung fu Panda" może źle wpływać na dzieci. Kreskówki pokazywane na kanałach dziecięcych są pełne przemocy, a mimo to wszyscy włączają je swoim dzieciom. Wcześniej też tak było, weźmy na przykład chociażby filmy animowane Warnera - przecież Struś Pędziwiatr to był sadystyczny film!

Poza tym, nie zapominajmy, że film animowany to niekoniecznie bajka dla dzieci. Począwszy od kreskówek zdecydowanie dla dorosłych, takich jak South Park, przez animacje eksperymentalne i artystyczne, a na animowanych horrorach skończywszy.

Powiedział Pan "wszyscy włączają je swoim dzieciom". A co z rodzicami, którzy chcą wychowywać swoje dziecko poza głównym nurtem. Czy istnieje dziecięce kino niezależne? Ambitne filmy animowane dla najmłodszych?

- Tacy rodzice nie mają łatwo. Po latach zachłyśnięcia się animacją komputerową zapoczątkowaną filmem "Toy Story" teraz obserwujemy delikatny zwrot w kierunku formy pierwotnej - animacji rysunkowej.

Rodzice, którzy nie chcą fundować dzieciom papki z telewizji, wybierają dawne polskie animacje, chociażby produkcje Semafora. Tam życie toczy się wolniej, bohaterowie są ciekawie skonstruowani, filmy, choć dla dzieci, poruszają ważne tematy.

A co z filmami fabularnymi dla dzieci? Polskie kino familijne istnieje?

- Z tym jest gorzej. Mimo że Państwowy Instytut Sztuki Filmowej ma dodatkowy budżet m.in. na kino familijne, twórcy jakoś boją się tego tematu. Bo wbrew pozorom bardzo trudno jest opowiadać dzieciom historie poprzez film. W ostatnich latach powstał bardzo fajny film familijny "Magiczne drzewo" w reżyserii Andrzeja Maleszki, ale to wciąż mało.

Problemem jest też znalezienie odpowiedniej historii, dobrego bohatera. Sam ostatnio czytałem książki dla dzieci pod kątem ewentualnej adaptacji i stwierdziłem, że w dużej mierze brakuje w nich ciekawych bohaterów, którzy mogliby porwać tłumy albo chociaż przynajmniej przyciągnąć je do kin. Zastanawiam się ciągle, kto byłby dzisiejszym bohaterem dzieci i młodzieży?

* dr Piotr Borkowski - kulturoznawca, filmoznawca; prowadzi m.in. zajęcia z zakresu narratologii filmowej, gatunkowego kina amerykańskiego, historii i współczesnej sytuacji kina w SWPS w Warszawie. Scenarzysta filmowy współpracujący m.in. z Bartkiem Konopką i innymi reżyserami młodszego pokolenia. Członek Zarządu Koła Scenarzystów Stowarzyszenia Filmowców Polskich.

Więcej o: