Tę wokalistkę znają dziś miliony słuchaczy na całym świecie. Sia będzie gwiazdą Kraków Live Festivalu

Kiedy tylko ogłosiła, że będzie w tym roku występowała na festiwalach, było wiadomo, że organizatorzy polskich imprez tego typu będą mocno pracować nad tym, żeby zaprosić ją do siebie. Udało się - zagra w Krakowie.

Ostatni z dużych polskich letnich festiwali przestał być wreszcie wielką tajemnicą. Organizator Kraków Live Festival, agencja Alter Art, ogłosiła właśnie pierwszy zestaw wykonawców, którzy pojawią się na scenach. Na liście znalazło się pięć nazw: Sia, Massive Attack, Damian "Jr. Gong" Marley, Cage The Elephant i The Neighbourhood. Festiwal odbędzie się w tym roku w dniach 19-20 sierpnia.

Dwadzieścia lat ciężkiej pracy

Tę wokalistkę znają dziś miliony słuchaczy na całym świecie, nawet jeśli wydaje im się, że nigdy o niej nie słyszeli - przebój "Chandelier", opublikowany już dwa lata temu, do dziś jest w zasadzie wszechobecny i nie sposób było się o niego choć nie otrzeć. Sia to dziś bez dwóch jedna z największych gwiazd współczesnego popu, ale przyznać trzeba, że to gwiazda w jakimś sensie niecodzienna. Do wielkiej sławy doszła trochę jakby dookoła, bez wielkiego wsparcia, bazując wyłącznie na własnym talencie i uporze.

Naprawdę nazywa się Sia Kate Isobelle Furier, urodziła się w 1975 roku i pochodzi z wciąż dość egzotycznej i peryferyjnej, jeśli chodzi o scenę muzyczną, Australii. Debiutowała ponad dwie dekady temu w szeregach zespołu Crisp - reprezentanta sceny muzycznej w Adelaidzie. O zespole słyszeli w zasadzie tylko bliżsi i dalsi znajomi, a młoda wokalistka miała znacznie większe ambicje. Wyjechała więc do Londynu, jak robi wielu jej rodaków, którzy marzą o karierze muzycznej.

 

Zaczynała od śpiewania w zespole Zero 7, ale szybko postawiła na karierę solową. Na przełomie wieków wydała kilka płyt, z których żadna nie cieszyła się popularnością. Sia wierzyła jednak, że umie pisać dobre piosenki, będące świetnym materiałem na przeboje. Zniechęcona niepowodzeniami, jeśli chodzi o własną karierę wokalną, postanowiła postawić na komponowanie na potrzeby innych artystów.

W tej dziedzinie odniosła wielkie sukcesy - napisała bądź współtworzyła sporo globalnych przebojów, jej piosenki śpiewały m.in. takie gwiazdy jak Christina Aguilera, Beyonce, Alicia Keys czy Rihanna. I kiedy wydawało się, że Sia na dobre utknie już w bardzo znaczącym dla sceny muzycznej, ale jednak ukrytym przed uznaniem tłumów, fotelu nadwornej kompozytorki gwiazd, nastąpił oczekiwany przez nią przed dwadzieścia długich lat przełom.

Lawina sukcesów

Przyszedł niemal dokładnie dwa lata temu - w marcu 2014 roku. Światło dzienne ujrzał wtedy singel, który zmienił wszystko - piosenka "Chandelier", promująca nowy autorski album Australijki, zatytułowany "1000 Forms of Fear". Okazało się, że tym razem artystka trafiła w dziesiątkę - utwór niemal natychmiast trafił na playlisty wielu rozgłośni radiowych, na listy przebojów, do odtwarzaczy niezliczonych fanów na całym świecie, doczekał się wielu pochwał ze strony krytyków, a także coverów i parodii, nagrywanych przez najróżniejszych artystów, od tych znanych do zupełnych amatorów. Sporego uznania doczekał się także ilustrujący piosenkę teledysk, który współreżyserowała sama wokalistka. I piosenka, i wideoklip zebrały w sumie aż cztery nominacje do prestiżowej nagrody Grammy.

 

To był początek prawdziwej lawiny - kolejne single z płyty, a przede wszystkim piosenka "Elastic Heart", cieszyły się podobnym powodzeniem, a artystka stała się jednym z najgłośniejszych nazwisk na światowej scenie popowej. Nawet mimo tego, a może w jakimś sensie właśnie dlatego, że stosunkowo rzadko pojawiała się na żywo na scenie.

Bieżący rok jest dla niej bardzo ważny - niemal jednocześnie do jej fanów trafiają trzy przedsięwzięcia, sygnowane jej nazwiskiem: nowa płyta na której, przekornie, zamieściła swoje wersje własnych piosenek odrzuconych z różnych powodów przez wielkie gwiazdy, film fabularny "Sisters", którego jest reżyserką i współscenarzystką, a wreszcie - trasa koncertowa, podczas której będzie prezentować swoje przeboje. Występ w Krakowie będzie jej częścią.

 

Pewniak i przystawki

Wykonawcą na którym może się oprzeć frekwencyjny sukces krakowskiego festiwalu będzie z pewnością grupa Massive Attack. To jeden z klasyków współczesnej muzyki elektronicznej, kiedyś pionierzy, dziś nestorzy gatunku, zwanego trip hopem. To zarazem jeden z rodzimych pewniaków koncertowych - zespołów, które mogą powracać nad Wisłę dowolną ilość razy i zawsze przyciągać ogromną publiczność. Nawet jeśli od czasu poprzedniego koncertu wokół zespołu nie wydarzyło się nic nowego.

W tym przypadku jest nieco inaczej - w styczniu zespół wydał pierwszy od kilku lat zestaw premierowych utworów - epkę zatytułowaną "Ritual Spirit", ważną m.in. dlatego, że za jej sprawą muzycy po raz pierwszy od... 22 lat nawiązał współpracę z dawnym członkiem grupy, wokalistą Trickym. W nagraniach udział wzięli także przedstawiciele o wiele młodszej generacji brytyjskiej muzyki elektronicznej, m.in. członkowie szkockiej grupy Young Fathers.

 

Pozostali artyści, którzy pojawią się w Krakowie reprezentują różne gatunki muzyczne: Damian Marley to najmłodszy syn króla reggae, Boba Marleya, który muzycznie nie odszedł daleko od spuścizny ojca. Grupa The Neighbourhood to z kolei reprezentanci przebojowego pop rocka, a Cage The Elephant to amerykańska formacja z pogranicza alternatywnej i tradycyjnej sceny rockowej.

Kraków Live Festival odbędzie się w dniach 19-20 sierpnia, na terenie krakowskiego Muzeum Lotnictwa Polskiego. Do 6 kwietnia można kupować bilety z puli Early Bird, karnet na oba dni kosztuje 349 zł, a karnet z możliwością korzystania z pola namiotowego - 409 zł. Potem ceny wzrosną o 30 zł, w sprzedaży pojawią się również bilety jednodniowe za 219 zł.

Więcej o: