Dlaczego w polskich filmach nic nie słychać? Pytamy eksperta. "Ograniczony budżet, źle napisane dialogi"

Aleksander Musiałowski, reżyser dźwięku z Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych oraz członek Polskiej Akademii Filmowej opowiedział nam, dlaczego polski film ma problem z dźwiękiem.

"Polskie seriale oglądam tylko z napisami", "Pewnie ciekawy film, szkoda, że nic nie słyszałem" i "W domu można sobie cofnąć, ale kinie - masakra" - to tylko kilka wpisów wściekłych widzów, którzy zastanawiają się, dlaczego w 2018 roku w polskich produkcjach wciąż nic nie słychać. To samo pytanie zadawaliśmy sobie po obejrzeniu serialu "Kruk. Szepty słychać po zmroku".

Przypominamy: Fani krytykują serial "Kruk. Szepty słychać po zmroku" - "Jednak nie słychać", "Niezrozumiałe dialogi" >> 

Postanowiliśmy zapytać eksperta - dlaczego po tylu latach wciąż nie słyszymy dialogów i czy problem dotyczy jedynie polskich filmów i seriali?

Joanna Szaszewska: Na czym polega praca  reżysera dźwięku?

Aleksander Musiałowski: To swoiste połączenie artystycznej kreacji z wiedzą wywodzącą się z przedmiotów ścisłych. Na początku jest scenariusz z dialogami i opisami scen. Potem powstaje scenopis - z dokładnymi wskazówkami jak ma to być sfilmowane. Bardzo ważna jest wizja reżysera filmu - to on nadaje wszystkim działaniom kierunek. Film to dzieło sztuki, więc forma i styl są niezmiernie ważne. Czytając scenariusz reżyser dźwięku planuje jakimi mikrofonami posłuży się na planie zdjęciowym i jakich zabiegów użyje w postprodukcji, by osiągnąć zamierzony efekt w kinie. Nie wszystko udaje się nagrać na planie. Trzeba przede wszystkim zarejestrować dialogi bohaterów i charakterystyczne efekty, które trudno powtórzyć w studiu. Na planie najłatwiej uchwycić emocje aktorów. Później montażysta razem z reżyserem montują obraz. Wybierają najlepsze duble, kształtują szybkość i rytm filmowej opowieści. W tym momencie zaczyna się postprodukcja dźwięku. Przeprowadzamy "inwentaryzację".

Dlaczego w polskich filmach nic nie słychać? Pytamy eksperta. 'Przyczyn jest kilka'Dlaczego w polskich filmach nic nie słychać? Pytamy eksperta. 'Przyczyn jest kilka' mat. prasowe

Czyli?

Sprawdzamy, jakimi materiałami dysponujemy, które duble zostały użyte, które sceny powędrowały do kosza i jak ten roboczy dźwięk pasuje do zmontowanego obrazu. Zastanawiamy się jak mógłby brzmieć ostateczny dźwięk w kinie. Z reżyserem planujemy co chcielibyśmy dodać, co jeszcze nagrać w studiu, czego poszukać w fonotece. Często dowiadujemy się jaka muzyka będzie towarzyszyła scenom. Następnie roboczy dźwięk poddaje się obróbce, nagrywa się dodatkowe dialogi, efekty, opracowuje barwę, przestrzeń, intensywność oraz gęstość dźwiękowych zdarzeń, by na końcu wszystko zmieszać, zmiksować do postaci, którą otrzyma widz w kinie. Dźwięk ostateczny powstaje z kilkudziesięciu śladów dialogów, efektów I muzyki. To nie tylko kwestie wypowiadane przez aktorów. To także krzesła, ubrania, drzwi, samochody, pociągi, muzyka z radia, atmosfera stadionu, ryk silnika, kroki. Tak samo jak w realnym świecie. Wszystko, co widzimy na ekranie, a także poza nim, posiada swój odpowiednik w warstwie audio. Jeśli go brakuje - dokładamy, jeśli jest go za dużo - usuwamy.

Dlaczego w polskich filmach nic nie słychać? Pytamy eksperta. 'Przyczyn jest kilka'Dlaczego w polskich filmach nic nie słychać? Pytamy eksperta. 'Przyczyn jest kilka' mat. prasowe

Zwykle pozostaje 30-50 proc. materiału z planu, reszta zostaje wykreowana w studiach postprodukcyjnych. Najwięcej go pozostaje w kameralnych filmach o wolniejszym tempie narracji, najmniej w filmach akcji i science-fiction. Najpopularniejszym systemem dźwięku w kinie jest dziś system 5.1.

A jakie są jeszcze inne systemy dźwięku?

Systemów dźwiękowych na świecie jest sporo. Przez wiele lat dominował system
jednokanałowy – mono. Mnóstwo osób korzysta z systemu stereo – w domu, w
samochodzie, słuchając mp 3 czy przeglądając internet. Stereofonia pojawiła się w latach 50. zeszłego wieku i towarzyszy nam do dzisiaj. W kinie George Lucas zaproponował trzy ważne rozwiązania: w latach 70. - analogowy czterokanałowy system Dolby Stereo SR, w latach 90 wysokiej jakości standard projekcji obrazu i dźwięku THX oraz ostateczne zerwanie z technologią analogową, odważnie opowiadając się po stronie kina cyfrowego. Nasz rodzimy państwowy system produkcyjno-dystrybucyjny słabo nadążał za nowinkami technicznymi z zachodu. W roku 1977 powstają "Gwiezdne Wojny" zrealizowane w systemie Dolby SR. Sukces filmu przyczynia się do popularyzacji nowego sposobu projekcji dźwięku – o podwyższonej dynamice i fantastycznej przestrzenności. W Polsce pojawi się on w salach kinowych po zmianie ustroju. To w latach 90' dokonuje się u nas prawdziwa rewolucja techniczno-estetyczna, gwałtowny przeskok z mono do wielokanałowości.

Dlaczego w polskich filmach nic nie słychać? Pytamy eksperta. 'Przyczyn jest kilka'Dlaczego w polskich filmach nic nie słychać? Pytamy eksperta. 'Przyczyn jest kilka' mat. prasowe

Czyli otrzymaliśmy ten system za późno?

O jakieś 20 lat. System, z którego korzystał na całym świecie w Polsce był niedostępny.
Większość polskich twórców go nie znała lub nie mogła z niego korzystać. W tym samym czasie na zachodzie wchodzi szturmem do kin system Dolby Digital, jeszcze z
analogowym obrazem na światłoczułych kopiach 35mm, ale za to już z cyfrowym
sześciokanałowym dźwiękiem. Wkrótce też upowszechnia się w naszym kraju. Proszę
sobie wyobrazić twórców ukształtowanych w estetyce jednego głośnika: nagle do
dyspozycji dostają systemy wielokanałowe i zaczynają eksperymentować. Przyzwyczajeni do dźwięku mono szukają nowych środków wyrazu, część jednak pozostaje wierna archaicznej estetyce. Technika mono na taśmie swiatłoczułej oferowała jedynie 30-40 decybeli dynamiki. Słychać było tylko najgłośniejsze dźwięki, te najcichsze ginęły w szumie. W czterokanałowym Dolby Stereo SR słychać również te ciche, ponadto każdy dźwięk możemy rozpoznać jako zjawisko punktowe lub o określonej szerokości. W systemie Dolby Digital dochodzi możliwość precyzyjnej lokalizacji przestrzennej w obrębie w obrębie wszystkich ścian sali kinowej.

Czy obecnie w Polsce korzysta się z tej samej techniki, co na zachodzie?

W tej chwili mamy dostęp do wszystkich technik, ale budżety naszych filmów są trochę
mniejsze od tych amerykańskich.

Jak pan sądzi, czemu w polskim filmie nic nie słychać?

Chyba jednak sporo słychać (śmiech). Myślę, że jest coraz lepiej. Czasem spotykam osoby, które skarżą się głównie na niezrozumiałe dialogi albo zbyt głośną muzykę. To przekonanie, które utrzymuje się od wielu lat, mimo sporych zmian, które zaszły w polskiej kinematografii w ostatnich dwóch dekadach. Dla wielu filmów opinia taka będzie krzywdząca, jednak można wskazać przypadki potwierdzające taką tezę, choć nie zawsze winny będzie specjalista od dźwięku.

Powodów jest kilka. Po pierwsze, niekorzystanie z postsynchronów (dialogów nagrywanych w studio, przyp. red.). Niektórzy filmowcy uważają, że warunki w studio są zbyt laboratoryjne i w imię zachowania realizmu, pełnej wiarygodności - wolą zdecydować się na niezbyt precyzyjny technicznie dubel z planu, za to interpretacyjnie bez zarzutu. Nagranie z planu posiada zazwyczaj wszystko czego potrzeba - emocje aktora w głosie i naturalną barwę oraz przestrzeń miejsca, w którym je zarejestrowano. Nagrywając postsynchron należy te wszystkie parametry odtworzyć, zrekonstruować. Oczywiście jest to dużo trudniejsze, aktor musi ponownie powtórzyć wiernie to, co zaproponował podczas zdjęć, a nawet dodać coś więcej, by uzyskać niezbędną ekspresję. Na przykład w filmach akcji z Jeanem-Claudem Van Dammem - tam jest bardzo wiele postsynchronów. Dialogi były nagrywane na planie jako tzw. piloty, czyli nagrania słabszej jakości ale synchroniczne z obrazem. Piloty potem służą jako wzorzec do nagrań w studiu.

Dlaczego w polskich filmach nic nie słychać? Pytamy eksperta. 'Przyczyn jest kilka'Dlaczego w polskich filmach nic nie słychać? Pytamy eksperta. 'Przyczyn jest kilka' mat. prasowe

Po drugie - niedopasowanie wersji dźwiękowej do medium, z którego korzystamy. Film powinien posiadać osobne wersje do kina, TV na DVD. Dla każdego z tych pól eksploatacji powinien zostać przygotowany odpowiedni miks.

Po trzecie - źle napisany scenariusz, nieadekwatne słowa do danej sytuacji, do ruchu postaci, niezrozumiały język. Czym prostszy język, tym więcej osób go zrozumie. A zrozumiałość tekstu jest najważniejsza, musimy wiedzieć, o czym jest film. Trzeba na każdym etapie produkcji pilnować tej zrozumiałości. Film obcojęzyczny oglądamy z napisami, korzystamy z nich, jednak w przypadku rodzimych produkcji nie ma takiej możliwości.

Po czwarte - trudności techniczne. Dźwięk czasem trzeba uchwycić bliżej niż pozwala na to kompozycja kadru. W roboczym obrazie widać tyczki, mikrofony i kable, ale potem w czasie postprodukcji należy je wymazać. To czasochłonne. Jeśli dobrze układa się współpraca z operatorem obrazu, zazwyczaj udaje się umieścić mikrofon na planie blisko obiektu w miejscu niewidocznym.

Po piąte - ograniczony budżet. W filmie fabularnym mamy zazwyczaj najlepsze środki i najwięcej możliwości, żeby osiągnąć zamierzony efekt. Ważnym kryterium jest też czas.

Czy jeśli przy montażu okaże się, że brakuje ważnego elementu, jest możliwość
dogrania sceny?

Zdjęcia realizuje się w oparciu o precyzyjny scenopis. Jednak podczas montażu zmienia się długość ujęć, przestawia się ich kolejność tak, by opowieść była ciekawa, by nadać jej odpowiednie tempo. Często prowadzi się wątki równolegle. Może być tak, że nagle zrozumiała scena uzyska inny kształt i zaczyna brakować pewnych informacji. Receptą jest przemontowanie sceny, dogranie tekstu w studiu lub dopowiedzenie czegoś dźwiękiem, muzyką, zmiana kolorystyki ujęcia lub wyretuszowanie jakiegoś elementu w obrazie. Czasem jedynym sensownym rozwiązaniem będzie dokręcenie brakującego ujęcia. Na wszystko trzeba znaleźć sposób.