Kwestia obowiązywania "czarnej listy" dziennikarzy, ekspertów i polityków w TVP po raz pierwszy została nagłośniona w sierpniu 2018 roku. Bodnar już wtedy zwracał się do Kurskiego z prośbą o wyjaśnienia i przypominał mu konstytucyjne zasady dotyczące wolności słowa i mediów. W styczniu 2019 roku zarząd TVP zarzekał się, że nie ma żadnej "czarnej listy", a "(...) uczestnicy audycji zapraszani są przez stosowne reakcje i redaktorów (...)", niezależnie od organów zarządzających. Teraz jednak RPO poruszył sprawę ponownie w kontekście odwołanego benefisu Andrzeja Seweryna w TVP Kultura.
Zobacz też: "Sylwester" TVP może trafić pod Wielką Krokiew. Tatrzański Park Narodowy ma zastrzeżenia >>
W październiku Andrzej Seweryn zrezygnował z udziału w swoim benefisowym programie na antenie TVP. Aktor podjął taką decyzję, bo stacja nie chciała się zgodzić, żeby w wydarzeniu wziął udział jego bliski przyjaciel - Aleksander Smolar, prezes Fundacji Batorego, znany z krytycznych opinii wobec PiS. Smolar zasugerował, że cała sytuacja to dowód na istnienie "czarnej listy" w TVP. W rozmowie z WP powiedział:
Władze telewizji zaprzeczają, ale to tylko potwierdza, że taka lista istnieje. Ja kiedyś bywałem w TVP często, ale od czasu, kiedy rządzi PiS, nie jestem zapraszany. Więc to, że jest na mnie zapis, jest oczywiste. To jest niby błaha sprawa, ale ciekawe, na jakim szczeblu ta decyzja została podjęta.
Na stronie RPO czytamy, że z uwagi na "rozbieżności między zapewnieniami TVP a rzeczywistością" Adam Bodnar poprosił Jacka Kurskiego o stanowisko. Rzecznik stwierdził:
Informacje o incydencie związanym z benefisem Andrzeja Seweryna stawiają pod znakiem zapytania zapewnienia udzielone 29 stycznia 2019 roku na pytanie o istnienie »czarnej listy« dziennikarzy, ekspertów i polityków w Telewizji Polskiej.
Bodnar zaznaczył, że "obowiązkiem władz mediów publicznych jest zagwarantowanie dziennikarzom możliwości wykonywania pracy bez nacisków i powstrzymania się od niepotrzebnej ingerencji w przekazywane treści". RPO zwrócił też uwagę na inne niepokojące praktyki Telewizji Polskiej.
Chodzi m. in. o "zalecanie zadawania agresywnych pytań konkretnym osobom czy podszywanie się za wolontariuszy lub serwisantów w celu uzyskania informacji" i "zlecanie przygotowania materiałów, których celem jest nie opracowanie rzetelnej informacji, ale potwierdzenie konkretnej tezy lub zdyskredytowania konkretnej osoby (...)". Jest też mowa o zwolnieniach dziennikarzy czy odsuwaniu ich od prowadzenia programów z powodu ich "ewentualnej niesubordynacji". Adam Bodnar wyraźnie podkreślił, że to już kolejny raz, kiedy interweniuje w sprawach dotyczących TVP:
Rzecznik wielokrotnie wskazywał na swoje wątpliwości związane z polityką kadrową prowadzoną w TVP w kolejnych wystąpieniach do Prezesa TVP w związku ze zwolnieniami konkretnych dziennikarzy.