Andrzej Duda intensywnie prowadzi kampanię prezydencką przed nadchodzącymi wyborami. Wziął udział w sesji pytań i odpowiedzi prowadzonej na jego oficjalnych profilach w mediach społecznościowych. W komentarzach można było mu zadać dowolne pytanie, a prezydent w ramach możliwości odpowiadał na wybrane - pod nagraniem z sesji na samym tylko Facebooku znajduje się ponad trzy tys. komentarzy.
Swoją szansę na samym początku spotkania wykorzystał satyryczny profil "Andrzej Duda Memes" i zadał Andrzejowi Dudzie strategiczne pytanie o delegalizację k-popu. - "Panie prezydencie, słyszeliśmy już wiele obietnic, bonów turystycznych, dopłat do oczek wodnych, ale co z najważniejszą kwestią, czyli delegalizacją k-popu? Nie da się ukryć, że to kluczowa sprawa dla bezpieczeństwa kraju" - przeczytał Andrzej Duda i zrobił nieco zakłopotaną minę. Po chwili zastanowienia odrzekł, nawiązując do swojego sławetnego występu w ramach akcji #hot16challenge2 i literackiego wersu, który tak wielu wprowadził w głęboką konfuzję:
- Szanowni państwo, powiem tak. No, ja myślę, że k-pop po prostu jest konkurencją, konkurencją, z którą ja muszę odważnie stanąć do tej konkurencji właśnie. I po prostu walczyć z ostrym cieniem mgły. No co innego mi pozostaje? Także fani k-popu mogą być tutaj spokojni, delegalizacji nie będzie. Jak każda konkurencja - spotyka się z moim szacunkiem, ale będę z nią odważnie konkurował.
Przypomnijmy, że k-pop wzbudza w Polakach bardzo żywe emocje, o czym mogliśmy się przekonać po wydaniu programu'Dzień dobry TVN. Przeprowadzono w nim sondę na temat wyglądu Jungkooka, jednego z wokalistów popularnego zespołu BTS, który został okrzyknięty najpiękniejszym mężczyzną świata. Rozmówcy reportera, łącznie z prowadzącymi program, nie mogli zrozumieć, czemu piosenkarz zyskał miano "najpiękniejszego". Dlaczego?
Muzycy tworzący w nurcie k-popu swój wizerunek kreują w sposób zgoła odmienny niż ten, do którego przyzwyczaiły nas zachodnie media. Ponieważ muzyka i subkultura wywodzą się z Korei Południowej, odwołują się do zupełnie innych wartości artystycznych. Muzycy nie muszą być postawni i umięśnieni, niepotrzebne są im też brody. Często mają dość chłopięce sylwetki, nie boją się farbować włosów na różne kolory, nieobce są im różne eksperymenty z modą.
Ma to swoje podłoże w specyfice k-popu, który dawno wyszedł poza pojęcie wyłącznie nurtu muzycznego i łączy się także z bardzo silnie rozwiniętą subkulturą. To muzyka popularna, która powstała na początku lat 90. w Korei Południowej. Łączy w sobie rozmaite elementy kojarzone z zachodnią muzyką rozrywkową i podlewa je sosem koreańskich tradycji ludycznych. Usłyszmy tam melanż dance-popu, electro, popu, rocka, jazzu, hip-hopu, R'n'B czy opery. Do tego dochodzi prezentacja sceniczna rodem z japońskiej sceny popowej, dużo układów choreograficznych, chwytliwe i proste słowa piosenek - często śpiewane w języku angielskim. Według francuskiego Instytutu Adiowizualnego, k-pop to "połączenie muzyki syntezowanej, precyzyjnych układów tanecznych i modnych, kolorowych strojów". Rozwija się tak prężenie, że nazywany jest produktem eksportowym Korei, który znacząco napędza gospodarkę. Rząd organizuje nawet co rok K-Pop World Festival, na który zaprasza fanów muzyki z całego świata.