Od 10 października prawie cała Polska (z wyjątkiem stref czerwonych, gdzie są jeszcze większe obostrzenia) znalazła się w żółtej strefie. Z wytycznych Ministerstwa Zdrowia wynika, że kina i teatry mogą udostępnić widzom co drugie miejsce na widowni, ale łącznie zajętych może być maksymalnie 25 proc. miejsc. W przypadku obiektów, gdzie nie ma wyznaczonych miejsc, widzowie muszą zachować co najmniej 1,5-metrowy dystans. Obowiązkowe jest także zasłanianie ust i nosa.
Do tej pory w większości instytucji kulturalnych w kraju mogło być zajęte na spektaklu czy seansie 50 proc. miejsc. Już wtedy właściciele czy dyrektorzy komentowali, że działają na granicy opłacalności. Teraz głos zabrała m.in. Krystyna Janda, prezeska fundacji kierującej Teatrem Polonia i Och-Teatrem w Warszawie:
Więcej osób może wsiąść do ciasnego tramwaju, niż wynosi limit miejsc w naszej mniejszej sali - mówiła.
- Zasady ograniczające liczbę uczestników wydarzeń kulturalnych stworzono pochopnie. Wesele trwa całą noc. Goście na nim tańczą, wspólnie jedzą i rozmawiają. Mimo to może się na nim bawić 75 osób, a do teatru po wprowadzeniu restrykcji przyjdzie kilkanaście. Choć podczas spektaklu widzowie nie mają ze sobą kontaktu, nie zbliżają się do siebie i mają maseczki - dodała Janda. Tyle lat pracowaliśmy na to, by kultura była bliższa ludziom, a takimi decyzjami wyrzuca się naszą pracę w błoto - ubolewała. Także m.in. dyrektorka TR Warszawa Natalia Dzieduszycka uważa, że sektor kultury potraktowany jest niesprawiedliwie.
Minister Piotr Gliński w rozmowie z Robertem Mazurkiem wykluczył jednak zmianę decyzji tak, by w kinach czy teatrach mogło przebywać w tym momencie więcej osób. - Sytuacja jest poważna. Wczoraj dzwoniłem do GIS-u [Główny Inspektorat Sanitarny - red.] i pytałem, czy można zwiększyć procent. Usłyszałem, że nie. Musimy się wszyscy tym rygorom poddawać - powiedział Gliński.
Polityk podkreśla, że jego zdaniem instytucje kultury dostają wystarczające wsparcie z budżetu w czasie pandemii. - Kilka dni temu został uruchomiony dodatkowy, któryś z kolei, program wsparcia dla teatrów, i prywatnych, i samorządowych, i NGO-sowych. 400 mln złotych na pokrycie strat tych instytucji. Niektórzy się burzą, bo uważają, że są większe potrzeby. Ja uważam, że nie, a kultura została wsparta w czasie COVID-u - mówił Gliński.