Po czterech latach od zajścia, krakowski sąd rejonowy uznał znanego wokalistę i gitarzystę rockowego Macieja Maleńczuka za winnego napaści na działacza anti- choice - podaje Informacyjna Agencja Radiowa. Na mocy nieprawomocnego jeszcze wyroku Maleńczuk miałby zapłacić sześć tysięcy złotych grzywny, tysiąc złotych zadośćuczynienia poszkodowanemu i pokryć koszty procesu strony przeciwnej - sprawę antyaborcyjnego działacza prowadzili prawnicy z Ordo Iuris. Maleńczuk i Ordo Iuris zapowiadają apelację od wyroku.
Wyrok został ogłoszony w związku ze zdarzeniem, do którego doszło 17 grudnia 2016 r. na krakowskim Rynku Głównym. Wtedy też partia Razem ogłosiła protest po tym, jak rząd wypowiedział konwencję antyprzemocową.
W tym samym czasie odbywała się tam też demonstracja fundacji Pro-Prawo do Życia, która domagała się zakazu aborcji. Jeden z uczestników tego wydarzenia oskarżył Maleńczuka o to, że uderzył go w twarz i zabrał mu antyaborcyjny plakat. W imieniu 27-letniego Łukasza K. akt oskarżenia przygotowali prawnicy z Ordo Iuris. Informację o wyroku skazującym Maleńczuka "Gazetę Wyborczą" potwierdziła reprezentująca muzyka mecenas Marta Lech. Wyrok został ogłoszony bez obecności dziennikarzy. Prawniczka podkreśla, że takie orzeczenie jest niesprawiedliwe:
Z niewiadomych przyczyn sąd uznał, że mój klient jest niewiarygodny w oczach sądu. Odczytując wyrok, odniósł się do swojego doświadczenia życiowego, dając wiarę pokrzywdzonemu, którego we wcześniejszej sprawie uznano za niepoczytalnego.
Maleńczuk od wyroku będzie się odwoływał, a obrońcy antyaborcjonisty chcą, żeby kara pieniężna dla Maleńczuka była wyższa. Przypomnijmy, Maciej Maleńczuk wytoczył temu samemu działaczowi proces o znieważenie: działacz miał wobec Maleńczuka użyć "słów powszechnie uznanych za obelżywe". Jednak jego pozew został oddalony - biegli uznali, że Łukasz K. był niepoczytalny. -– To samo zdarzenie, te same osoby. Tyle że jedna została uznana za niepoczytalną i nie poniesie odpowiedzialności za swoje zachowanie, ale w drugiej sprawie ta sama osoba ma znaczne oczekiwania finansowe w postaci zadośćuczynienia - komentuje dla "Wyborczej" Lech.