W piątek "z przyczyn formalnych" zawieszono internetowy festiwal filmowy "Herstorie na Dzień Kobiet", którego organizatorem były Festiwal HER Docs oraz portal ninateka.pl prowadzony przez Filmotekę Narodową - Instytut Audiowizualny (FINA). Przegląd rozpoczął się 4 marca i miał potrwać do poniedziałku.
Dzień wcześniej Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu poinformowało o odwołaniu Dariusza Wieromiejczyka ze stanowiska dyrektora FINA, który kierował tą instytucją od 2017 r., czyli od momentu połączenia Narodowego Instytut Audiowizualnego z Filmoteką Narodową. Jego obowiązki tymczasowo przejął Robert Kaczmarek.
Kulisy dymisji byłego już dyrektora FINA opisała w niedzielę "Gazeta Wyborcza". W środę 3 marca do Wieromiejczyka zadzwonił wiceminister kultury Jarosław Sellin, który nakazał "zdjęcie" festiwalu ze strony Ninateki. Przekazano mu też, że taką decyzję podjął minister kultury Piotr Gliński.
Wieromiejczyk zwrócił się wówczas do Ninateki z pytaniem, czy w programie wydarzenia znajdują się jakiekolwiek filmy, które mogą budzić wątpliwości. Wskazano dwa nagradzane tytuły, których autorkami są polskie reżyserki: "Vibrant Village", krótkometrażowy dokument o fabryce wibratorów mieszczącej się w węgierskiej wiosce, oraz "Nie masz dystansu", animacja o werbalnej przemocy wobec kobiet. W tym drugim filmie znalazł się cytat z byłej posłanki PiS, a obecnie sędzi Trybunału Konstytucyjnego Krystyny Pawłowicz.
"Wieromiejczyk poprosił o przesłanie mu filmów. Obydwa obejrzał i uznał, że nie ma powodu, by przez te filmy zdejmować festiwal. Kiedy zaczął się domagać wyjaśnień i rozmowy z Glińskim, wyznaczono mu spotkanie z ministrem na czwartek o godz. 11. Po krótkiej rozmowie wyszedł z dymisją" - ustalił Wojciech Czuchnowski, dziennikarz "Gazety Wyborczej".
W artykule przytoczono też mail, który tuż przed dymisją dyrektor FINA przesłał do Glińskiego. "Wibratory istnieją, ktoś je produkuje, ktoś kupuje (w większości kobiety), nawet najbardziej konserwatywny moralista nie może temu faktowi zaprzeczyć. Nic oburzającego [...]. Reszta filmów dotyczy po prostu kobiecych problemów we współczesnym świecie. Nie ma w nich nic szokującego, deprawującego, moralnie wstrętnego. [...] podtrzymuję opinie, że wycofanie przeglądu z Ninateki, w przeddzień rozpoczęcia, byłoby gestem niezrozumiałym dla widzów i nadzwyczaj szkodliwym wizerunkowo" - wskazywał.
Choć Wieromiejczyk miał jasno określone, konserwatywne poglądy (krytykował m.in. Strajk Kobiet), to filmowcy, z którymi rozmawiała "GW", twierdzą, że udawało mu się skutecznie bronić instytucję przed "zideologizowaniem" czy "upolitycznieniem". W drzwiach gabinetu Glińskiego Wieromiejczyk miał niemal minąć się z Radosławem Śmigulskim, dyrektorem Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej oraz wspomnianym Robertem Kaczmarkiem, który później przejął jego stanowisko. Według ustaleń "GW" to właśnie od tej dwójki miał pochodzić "donos" na festiwal "Herstorie".
"Kaczmarek to reżyser specjalizujący się w tematyce lustracji, 'żołnierzach wyklętych' i martyrologii narodu polskiego. Był producentem i współautorem filmów Grzegorza Brauna (dziś posła Konfederacji). Po katastrofie smoleńskiej Kaczmarek zrobił dokument 'Niosła go Polska' o Lechu Kaczyńskim. Przed wyborami 2015 r. często gościł z tym filmem na spotkaniach Klubów 'Gazety Polskiej', gdzie przedstawiał siebie i Brauna jako prześladowanych przez system III RP" - przypomina Czuchnowski.
W 2019 r. z rąk szefa resortu kultury Kaczmarek odebrał Doroczną Nagrodę Ministra w kategorii "Film". 7 stycznia 2021 r. został przewodniczącym Rady Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.