Agnieszka Walewicz z Polskim Radiem związana była blisko 25 lat. Zaczynała w zespole radiowej Trójki, a od 2004 roku pełniła funkcję sekretarz redakcji Studia Reportażu i Dokumentu. W związku z tym, co w ostatnich miesiącach dzieje się w Polskim Radiu, postanowiła zakończyć swoją współpracę z publicznym nadawcą. "Dziękuję więc byłemu kierownikowi, niezatapialnej prezes i paru jeszcze innym osobom, że przez minione miesiące tak skutecznie przekonali mnie, żebym wreszcie się otrząsnęła i poszukała życia poza radiem. Dla własnego zdrowia trzeba jednak żyć w spójności z tym, co się ma w głowie i w sercu..." - napisała na Facebooku. Dziennikarka już 21 kwietnia złożyła wymówienie, wraz z końcem maja jej umowa z Polskim Radiem wygasła.
Walewicz poinformowała o swoim odejściu z pracy w obszernym wpisie, w którym opisała okoliczności, które wpłynęły na jej decyzję. Jak relacjonuje w swoim pożegnalnym liście, podczas gdy wszyscy obserwowali bardzo medialne losy radiowej Trójki, powoli wykruszał się też inny zespół redakcyjny, który miał dostawać takie polecenia zawodowe, jak np. produkowanie materiałów o wydźwięku antyaborcyjnym, gdy na ulicach Polki protestowały przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że aborcja ze względu na ciężkie wady płodu jest niekonstytucyjna.
"Chciałabym, żeby obecna władza radia została zapamiętana nie tylko jako ta, która zniszczyła Trójkę, ale też jako ta, która doprowadziła do ruiny redakcję reportażu i stworzyła sytuację, gdy z radia odeszły osoby, które stanowiły o ciągłości pokoleniowej tego gatunku" - opisuje Walewicz i dodaje, jak wyglądała współpraca z mianowanym przez władze radia na szefa studia Mirosławem Rogalskim, z którym zespół Trójki odmówił współpracy:
Nie wiem, czy można było znaleźć kogoś, kto miałby mniejsze kompetencje osobowościowe do kierowania zespołem ludzkim??? Przez dwa miesiące odbyłam dziesiątki absurdalnie przygnębiających rozmów, starając się bronić zdrowego rozsądku, dziennikarskiej uczciwości, warsztatu, ale również granic osobistych każdego z nas. Poległam, kiedy w październikowym tygodniu protestów kobiet wszystkie (WSZYSTKIE) nasze odcinki w Trójce i Jedynce miały być w wymowie antyaborcyjne. Poczułam, że przekraczam Rubikon. Że współpracując z tym panem, nie ratuję dziedzictwa i redakcji, a wręcz pomagam mu je niszczyć.
W międzyczasie zespół redakcyjny Studia Reportażu próbował zaproponować kandydaturę Olgi Mickiewicz - doświadczonej i kompetentnej reportażystki, jednak zarzucono im nepotyzm: "Byłyśmy z Olgą na posiedzeniu rady programowej, gdzie od jednego z członków związanego z partią rządzącą usłyszałyśmy, że 'chcemy sobie koleżankę nominować'. Nie koleżankę, proszę pana, tylko osobę kompetentną, zdolną, znaną i szanowaną w środowisku, w Polsce i za granicą" - pisze i dodaje "coś we mnie zapiera się nogami i rękami, by wrócić do tak zarządzanej firmy. Do firmy, z której każdego dnia docierają coraz bardziej absurdalne wieści i która stała się parodią samej siebie". Podaje też przykłady: likwidowanie reportaży z anteny, skracanie ich do 10 minut, by na ich miejscu puścić audycję muzyczną jednego z dyrektorów, o czym pracownicy dowiadują się z informacji prasowych.
Walewicz nie chce pracować w rozgłośni, w której "dyrektor innego programu ma do nas największe pretensje i oczekiwania, choć nie inwestuje w reportaż ani grosza ze swojego budżetu i w końcu likwiduje nasze odcinki, żeby mieć miejsce dla kolejnych krewnych i znajomych królika głoszących jedynie słuszną wizję rzeczywistości".
Sama przyznaje, że długo była przekonana, że radia trzeba bronić, bo ono należy do ludzi i słuchaczy, jednak kolejne doniesienia z Polskiego Radia sprawiły jednak, że jej złudzenia się rozwiały. Teraz uważa, że "jedynym wyjściem jest zrównanie tego wszystkiego z ziemią i zbudowanie czegoś nowego na gruzach". I konkluduje: "wiem, że w tej firmie wciąż pracuje mnóstwo miłych i kompetentnych osób, które chciałyby po prostu dobrze wykonywać swoją pracę i zarabiać na życie i nie jest ich winą, że znalazły się w tych oparach absurdu". W sprawie komentarza do tego wpisu napisaliśmy do Moniki Kuś z Biura Zarządu Polskiego Radia. Czekamy na odpowiedź.
Przypomnijmy: Agnieszka Kamińska prezeską Polskiego Radia jest od stycznia 2020 roku. Pod jej rządami choćby tylko z Trójki odeszło lub zostało zwolnionych kilkudziesięciu związanych ze stacją przez długie lata dziennikarzy i pracowników. Ostatnia ogromna fala odejść nastąpiła, gdy w maju zeszłego roku ówczesny dyrektor redaktor naczelny Tomasz Kowalczewski zdecydował o unieważnieniu notowania LP3, wygranego przez piosenkę Kazika Staszewskiego "Twój ból jest większy niż mój", nawiązującej do wizyty Jarosława Kaczyńskiego na cmentarzu, gdy dla innych nekropolie były zamknięte z powodu pandemii.
31 grudnia 2020 roku w Polskim Radiu zatrudnionych było 1309 osób. W tej grupie było m.in. 486 dziennikarzy, z czego 423 to pracownicy etatowi, a także 248 pracowników administracyjnych, 67 redakcyjno-programowych i 89 pracowników ekonomiczno-finansowych. W sumie Polskie Radio zatrudnia 1277 osób na etat. Dla porównania - na koniec 2019 roku nadawca zatrudniał 1349 osób.