Ewa Trzcionka w głośnym już wpisie na Facebooku opisała, jak w trakcie rekrutacji na nowego dyrektora Zamku Cieszyn doszło do zaskakującego incydentu - jeden z członków komisji konkursowej rozdał wszystkim uczestnikom spotkania jej wydrukowane zdjęcie profilowe z Facebooka, po czym odpytywał ją o umieszczone na nim hasło Strajku Kobiet. Trzcionka relacjonuje, że w czasie jej prezentacji większość członków komisji nie zwracała uwagi na jej wystąpienie, a następnie, zamiast zadawać merytoryczne pytania odnośnie planów dla instytucji, kazano jej tłumaczyć się z osobistych poglądów. "Nie godzę się na pytania o poglądy moralne przy wyborze na jakiekolwiek stanowisko publiczne. Bo to nieprzyzwoite i niedopuszczalne" - konkludowała.
Konkurs na nowego dyrektora Zamku Cieszyn rozpisano po tym, jak jego poprzednia dyrektorka, Ewa Gołębiowska, przeszła na emeryturę. Zamek Cieszyn jako instytucja kulturalna od 2012 współprowadzona i współfinansowana jest przez Urząd Miasta oraz Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego. Każdy z tych organów oddelegował do komisji konkursowej trzech swoich przedstawicieli.
Z ramienia miasta byli to "Krzysztof Kasztura - I Zastępca Burmistrza Miasta Cieszyna, resortowo odpowiedzialny za instytucje kultury Cieszyna, Bartosz Tyrna - Prezes zarządu Stowarzyszenia Wspierania Inicjatyw Gospodarczych "Delta Partner" w Cieszynie, członek Rady Programowej Zamku Cieszyn; od kilkunastu lat związany współpracą projektową z Zamkiem Cieszyn, dr hab. prof. UŚ Bogusław Dziadzia - Prodziekan ds. kształcenia i studentów Wydziału Sztuki i Nauk o Edukacji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach; akademik zajmujący się badawczo takimi tematami jak: kultura, sztuka, media, lokalność, animacja kultury, edukacja kulturalna". Prywatną fotografię Ewy Trzaski miała wydrukować osoba wydelegowana przez Urząd Marszałkowski, która następnie w czasie spotkania wypytywała ją o "jej wartości".
"Czekałam na 30 minut dociekliwej i merytorycznej rozmowy. (...) Niestety większość czasu zajęło mi... tłumaczenie (się)" - relacjonuje Ewa Trzcionka, która otrzymała w czasie rozmowy prośbę przetłumaczenia z języka angielskiego schematu zarządzania organizacją opartą na wartościach "7S McKinseya" dla członka komisji, który język angielski zna, a także musiała wyjaśnić powód użycia uproszczonego schematu ERG zamiast piramidy potrzeb Masłowa.
Najbardziej zaskakujący moment spotkania Ewa Trzcionka opisała następująco:
Na koniec jednak został wyciągnięty królik z kapelusza, a dokładniej zostały rozdane całej komisji wydruki z moim zdjęciem profilowym z Facebooka z hasłem Strajku Kobiet - pisanym słynną solidarycą słowem 'Wypierdalać'... Ja również dostałam jedno. Członek Komisji położył je przede mną bez słowa, bez spojrzenia w oczy... a potem krótkie: 'czy poznaje się pani na tym zdjęciu?', 'czy to są pani wartości?'. I oczekiwanie na tłumaczenie się. Konsternacja i niedowierzanie. Z komisji wyraźnie zaprotestował tylko Pan Bartosz Tyrna, przeprosił mnie również za ten incydent.
W odpowiedzi na zapytanie w tej sprawie, burmistrzyni Cieszyna w odpowiedzi przesłanej do Gazeta.pl wyjaśniła: "Weryfikacja znajomości języka obcego, zadeklarowanego w aplikacji na stanowisko dyrektora instytucji kultury, nie jest odosobnioną praktyką w procesie rekrutacji, tak jak rozmowa o wizji instytucji, którą ma się potencjalnie zarządzać przez najbliższe 5 lat. Oceniany jest też sposób prezentacji, czas jej trwania i dopasowanie treści do czasu, jakim każdy kandydat dysponuje. Niewątpliwie jest to sytuacja stresogenna, ale dotyczy ona w takim samym stopniu wszystkich kandydujących".
Burmistrzyni zapewnia, że ma "absolutne zaufanie" do swoich przedstawicieli i dodaje, że wszyscy oni Ewę Trzcionkę oraz jej poglądy znali wcześniej. W liście przesłanym do redakcji Gazeta.pl czytamy, że byli oni jak najbardziej niezadowoleni z tego zajścia:
Widok wydrukowanego zdjęcia nie był dla nich zaskoczeniem, choć jego wykorzystanie w takim momencie odebrali negatywnie, natomiast z pewnością w żaden sposób nie wpłynęło to na ich ostateczną decyzję.
W konkursie na stanowisko dyrektora brało udział pięć osób, a - jak potwierdziła Gabriela Staszkiewicz - tylko Ewa Trzcionka dostała wydruk swojego zdjęcia z Facebooka i musiała się z niego tłumaczyć. Zdaniem urzędniczki sprawa jest też o tyle przykra, że nie wskazano z nazwiska osoby, która doprowadziła do tej całej sytuacji, przez co ucierpieli także niewinni. W liście do redakcji Gazeta.pl napisała:
Jest mi także niezwykle przykro, że pani Ewa Trzcionka za swoim wpisem odnoszącym się do przebiegu konkursu, nie sięgnęła po formalne narzędzia zgłoszenia sprzeciwu, a jedynie podzieliła się swoimi refleksjami w sieci. Nie powiedziała również, który z członków komisji tak się zachował. W efekcie zupełnie niesprawiedliwie cały temat uderzył bezpośrednio w miasto Cieszyn, pozostałych członków komisji i moją osobę, z czym się stanowczo nie mogę się zgodzić.
Ostatecznie głosem pięciu z sześciu członków komisji wygrała Magdalena Chorąży-Such - burmistrzyni zapewnia, że jej "prezentacja koncepcji działania Zamku Cieszyn spodobała się bardziej" niż inne. "Na Ewę Trzcionkę, byłą pracownicę Zamku i redaktor naczelną pisma 'Design Alive', a dziś m.in. wykładowczynię Uniwersytetu SWPS, głosował jedynie Bogusław Dziadzia, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego" - podaje "Gazeta Wyborcza" z Bielska-Białej.
Ewa Trzcionka nie zamierza ubiegać się o anulowanie konkursu i nie chce też ponownie startować na to samo stanowisko. Pomimo propozycji dalszej współpracy z Zamkiem w zakresie designu od burmistrzyni Cieszyna, nie chce się już w to angażować.