Sinéad O'Connor odwiesza "nasutniki" i idzie na emeryturę. Ma pomysł, co robić dalej. "Piszcie do moich agentów"

"Jestem starsza i zmęczona. Dałam z siebie wszystko, więc to najwyższa pora, żeby odwiesić swoje nasutniki" - tymi słowami Sinéad O'Connor ogłosiła, że przechodzi na emeryturę od koncertowania i nagrywania kolejnych płyt. Chociaż sama nie planuje już tworzyć muzyki, to wyjawiła, że chętnie pomoże to robić innym i pozostaje otwarta na współpracę.

Po blisko 40 latach kariery muzycznej Sinéad O'Connor postanowiła przejść na emeryturę i skończyć z jeżdżeniem w trasy koncertowe oraz nagrywaniem kolejnych albumów. We wpisie na Twitterze irlandzka piosenkarka oznajmiła, że nadchodząca płyta "No Veteran Dies Alone" ukaże się w 2022 roku i będzie jej ostatnim wydawnictwem - artystka nie planuje prowadzić żadnej kampanii marketingowej towarzyszącej premierze płyty.

Zobacz wideo Rozpad zespołu na scenie? Najsłynniejsze muzyczne konflikty [Popkultura]

Sinéad O'Connor kończy koncertowanie

Sinéad O'Connor debiutowała jeszcze w latach 80. z zespołem In Tua Nua, ale szybko przerzuciła się na karierę solową. Jej oficjalny początek to rok 1986. W 1987 ukazał się na rynku debiutancki album "The Lion and the Cobra", z którego pochodzą takie utwory jak jej pierwszy duży przebój "Mandinka" oraz single takie jak "Troy" czy "I Want Your (Hands on Me)". Płyta sprzedała się całkiem nieźle - w Wielkiej Brytanii i USA zdobyła status złotej, sama piosenkarka zaś zdobyła przychylność krytyków. Wielka rozpoznawalność przyszła jednak w 1990 roku, kiedy wydana została piosenka "Nothing Compares 2 U". To cover utworu napisanego przez legendarnego Prince'a, który napisał aranż specjalnie dla O'Connor. Artystka przez następne lata sukcesywnie wydawała kolejne płyty, choć o zawieszeniu kariery myślała jeszcze przed 2005 rokiem.

Teraz artystka we wpisie na swoim koncie na Twitterze przekazała:

Piszę, żeby ogłosić swoją emeryturę od koncertowania i pracy w przemyśle muzycznym. Jestem starsza i zmęczona. Dałam z siebie wszystko, więc to najwyższa pora, żeby odwiesić swoje nasutniki. "No Veteran Dies Alone" w 2022 roku będzie moim ostatnim albumem - nie będzie koncertów ani promocji.

No i jak dodaje w następnym wpisie, emerytura od tworzenia muzyki wcale nie oznacza, że chce się oddać lenistwu:

PS A propos emerytury. Zawsze chciałam być jedną z artystek zaangażowanych w prowadzenie i mentorowanie w "The Voice of Ireland", ale nigdy nie miałam na to czasu. Teraz mam. Więc jeśli byście mnie tam chcieli, możecie skontaktować się z moimi menadżerami.

Emerytura jest o tyle zaskakująca, że artystka właśnie promuje swoją świeżo wydaną biografię pt. "Wspomnienia", która w Polsce ma ukazać się już jesienią nakładem Wydawnictwa Agora.  Piosenkarka wzbudziła pewien niepokój wśród swoich agentów literackich, więc pojawiło się jeszcze jedno ogłoszenie:

Jeśli moja wiadomość o emeryturze wywołała niepokój wśród agentów literackich i menadżerów, to przepraszam. Napisanie tej książki uświadomiło mi, że jestem swoim własnym szefem. Nie chciałam czekać na pozwolenie od mężczyzn i decyzję, kiedy będę mogła ogłosić tę wiadomość. No i na dodatek byłam już po kilku drinkach.

Jak czytamy w opisie polskiego wydawcy biografii O'Connor: "W książce 'Rememberings' ('Wspomnienia') piosenkarka szczegółowo przedstawia m.in. dramatyczne relacje z matką, która w dzieciństwie znęcała się nad artystką. We wspomnieniach artystka przytacza dzień śmierci matki, gdy - w wieku 18 lat - zdjęła zdjęcie papieża Jana Pawła II wiszące w jej sypialni. Sinéad zachowała je po to, aby je zniszczyć w najlepszym możliwym momencie, do czego doszło jesienią 1992 r. w programie 'Saturday Night Live' - za co do dziś jest krytykowana".

Przypomnijmy: 3 października 1992 roku w trakcie rozrywkowego programu "SNL" O'Connor wykonała niespodziewanie wersję a capella piosenki "War" Boba Marleya, w której zmieniła niektóre fragmenty tekstu, tak by umieścić w nich oskarżenia o wykorzystywanie dzieci. Na zakończenie O'Connor podniosła do kamery zdjęcie papieża Jana Pawła II i podarła je na kawałki i powiedziała: "Walcz z prawdziwym wrogiem".

O'Connor tłumaczyła, że jej występ miał na celu "zmierzenie się z bardzo trudną prawdą", czyli z powszechnym wykorzystywaniem dzieci w jej rodzinnej Irlandii. Jako nastolatka piosenkarka spędziła 18 miesięcy w jednym z ośrodków sióstr magdalenek - te znane są również jako "pralnie magdalenek", gdyż osadzone w nich dziewczęta pracowały jako praczki. Instytucje prowadzone przez magdalenki były znane jako ośrodki dla dziewcząt, które rodziły nieślubne dzieci, jednak równie często trafiała tam młodzież niewygodna dla rodziny i krewnych - po premierze filmu "Magdalenki" głośno zrobiło się o tym, że umieszczano tam także ofiary gwałtu, które zachodziły w niechciane ciąże. W wielu przypadkach dochodziło w takich miejscach do fizycznego, seksualnego i emocjonalnego znęcania się nad dziećmi przez duchownych. Dziś wiemy, jak ogromna była skala molestowania seksualnego w Irlandii, na jaw wyszły także przerażające historie z innych krajów.

Jak przytacza "Entertainment Weekly", Sinéad O'Connor tak wspomina długofalowe reakcje na jej występ w "Saturday Night Live": "10 lat po tym występie byłam ciągle szokująco traktowana. Modne było traktowanie mnie źle, niezależnie od tego, czy było się w moim łóżku, na spotkaniu rady nadzorczej, w programie telewizyjnym, koncercie czy imprezie. Wszyscy mnie traktowali jak szaloną sukę, bo podarłam zdjęcie papieża. Wiemy, że jestem szalona, ale to nie dlatego".

O'Connor na pewnym etapie kariery wyznała, że cierpi na chorobę afektywną dwubiegunową. Z powodu załamania psychicznego gwiazda zaginęła na kilka dni w 2016 roku. Podejrzewano wtedy, że popełniła samobójstwo. Odnaleziono ją w hotelu i przewieziono na obserwację do szpitala. Rok później piosenkarka opublikowała film, na którym opowiadała o swoich myślach samobójczych.

Więcej o: