Francoise Hardy przez blisko 50 lat była jedną z bardziej znaczących postaci francuskiej muzyki rozrywkowej oraz kina. Już jej debiut z utworem "Tous les garçons et les filles" zapewnił jej ogromną popularność, a ona stała się ikoną kultury młodzieżowej oraz mody. Jako jedna z nielicznych w latach 70. szybko uniezależniła się od swoich wydawców i zaczęła pisać własne utwory. Przez następne dekady wydała ponad 30 albumów studyjnych, na których śpiewała po francusku, angielsku, włosku i niemiecku. Poza tym była także muzą takich projektantów mody jak André Courrèges, Yves Saint Laurent czy Paco Rabanne, a także działała jako pisarka.
Piosenkarka ma 77 lat i w najnowszym wywiadzie wyjawiła, że czuje, iż jest u kresu życia. Na przełomie 2004 i 2005 roku wykryto u niej chłoniaka, początkowo chemioterapia była skuteczna. W 2015 roku jej stan się pogorszył i trafiła do szpitala - sytuacja była na tyle poważna, że lekarze wprowadzili ją w stan śpiączki farmakologicznej. Artystka była wtedy bliska śmierci, udało się ją wtedy uratować dzięki eksperymentalnej terapii. W 2018 roku z kolei zdiagnozowano u niej raka ucha. Po długich latach leczenia radio- i immunoterapią artystka bardzo cierpi.
Nie jest już w stanie normalnie mówić, więc najnowszy wywiad z "Femme Actuelle" przeprowadzono drogą pisemną. Już w maju na łamach "Paris Match" mówiła, że "Francja jest nieludzka", bo procedura wspieranego samobójstwa jest tam nielegalna. Teraz pisze:
Legalne samobójstwo nie jest po to, by stosować je na żądanie, ale istnieje po to, by skrócić niepotrzebne cierpienie przy nieuleczalnej chorobie w momencie, kiedy ból staje się niemożliwy do wytrzymania.
Francoise Hardy mówi wprost, że gdyby mogła, to zakończyłaby swoje życie, jednak biorąc pod uwagę jej "małą rozpoznawalność, nikt nie będzie chciał podjąć ryzyka, które mogłoby się zakończyć zakazem wykonywania zawodu lekarza". Przypomina, że jej matka cierpiała na rzadką chorobę neurologiczną Charcot-Marie-Tooth i poddała się eutanazji, kiedy "nie mogła już dłużej żyć z tą straszną, nieuleczalną chorobą".
Samobójstwo wspomagane lub samobójstwo medycznie wspomagane to procedura, w której chory sam przyjmuje śmiertelną dawkę leków, którą na jego prośbę przypisał mu lekarz. W toku eutanazji to właśnie medyk podaje na prośbę pacjenta środki medyczne.
Samobójstwa wspomagane zostały pod różnymi uwarunkowaniami zalegalizowane w Holandii i Luksemburgu. W tych państwach, a także w Belgii, możliwe jest również przeprowadzenie także eutanazji. Warto podkreślić, że wbrew obiegowej opinii, w Szwajcarii sama eutanazja jest karalna. Niemniej od roku 1998 roku działa tam organizacja Dignitas, która nieuleczalnie chorym osobom pomaga przeprowadzić właśnie samobójstwo medycznie wspomagane. Szwajcarskie prawo zezwala na przeprowadzenie takiej procedury jedynie w przypadku, kiedy nie ma szansy na wyleczenie choroby.
Procedura samobójstwa wspomaganego jest przedmiotem zażartej publicznej debaty. W samej Francji ostatnio było głośno o przypadku 58-latka, który przez 30 lat zmagał się z nieuleczalną chorobą, w 2020 roku zwrócił się do prezydenta Emmanuela Macrona o zgodę na wydanie mu leku, który pozwoliłby mu odejść w spokoju - ponieważ francuskie prawo tego zabrania, Macron odmówił. W czerwcu 2021 roku ten sam pacjent pojechał poddać się procedurze medycznie wspieranego samobójstwa właśnie w Szwajcarii. Wcześniej napisał w tej sprawie list otwarty do rządu, parlamentu i prezydenta.