Strzelanina na planie filmu z Alekiem Baldwinem to nie pierwsza taka tragedia. Śmiertelnych wypadków było więcej

Aktor Alec Baldwin niechcący postrzelił dwie osoby z pistoletu używanego jako rekwizyt na planie filmowym westernu "Rust" - jedna osoba zginęła na miejscu, druga w stanie ciężkim przebywa w szpitalu. Agencja AP szacuje, że licząc od początku lat 90. operatorka Halyna Hutchins jest 43. śmiertelną ofiarą wypadku, do którego doszło na amerykańskim planie filmowym. W podobny sposób zginął także Brandon Lee, syn legendarnego aktora Bruce'a Lee.

21 października doszło do tragicznego wypadku na planie westernu "Rust" kręconego w Santa Fe w Nowym Meksyku. Podczas kręcenia jednej ze scen około godziny 15.30 lokalnego czasu aktor Alec Baldwin wystrzelił z broni używanej jako rekwizyt. W wyniku postrzału ranione zostały dwie osoby - 42-letnia operatorka Halyna Hutchins i 48-letni reżyser Joel Souza. Kobieta zginęła na miejscu, filmowca przewieziono do szpitala w ciężkim stanie. 

Zobacz wideo Piosenki, wiersze, książki. Piękne utwory, które powstały po stracie bliskich

Śmierć na planie filmu z Alekiem Baldwinem

Baldwin w filmie "Rust" nie tylko gra główną rolę, jest także jego koproducentem, a postrzelony reżyser to współscenarzysta. Fabuła produkcji w świetle ostatnich wydarzeń brzmi bardzo ponuro i proroczo: Alec Balwdin gra w nim starzejącego się ranczera, który ucieka ze swoim nastoletnim wnukiem po tym, jak ten zostaje skazany na śmierć, bo niechcący doprowadził do czyjejś śmierci.

Po wypadku aktor został przesłuchany w biurze lokalnego szeryfa i został zwolniony. Media obiegły zdjęcia, na których widać, że Baldwin po wyjściu z komisariatu płacze i jest w szoku. Policyjne śledztwo jest w toku - ciągle nie wiadomo, jak mogło dojść do takiego wypadku. Trwają badania nad pociskami, które zostały wystrzelone z pistoletu. 

Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl

Tragiczna śmierć Brandona Lee

Z podobnym wypadkiem i jego tragicznymi skutkami musiał zmierzyć się aktor Michael Masse, który na planie filmu "Kruk" śmiertelnie postrzelił Brandona Lee, syna legendarnego Bruce'a Lee. 31 marca 1993 roku kręcili scenę strzelaniny, w której Eric Draven (w tej roli Lee) zostaje postrzelony przez członka mafii (Masse). Jak później opisywano w prasie, tego dnia zostało popełnionych dużo błędów. 

Po pierwsze, aktorzy stali zbyt blisko siebie. Nawet ślepy nabój wystrzelony z odległości kilku metrów może doprowadzić do poważnych obrażeń. Po drugie, Michaell Masse miał mierzyć nad ramieniem Brandona Lee, jednak w amoku wycelował w brzuch kolegi z planu. Po trzecie, tego dnia na planie filmowym nie było osoby odpowiedzialnej za nadzór broni palnej. Ten błąd kosztował ludzkie życie.

Brandon LeeBrandon Lee Fair use

Nikt nie wychwycił na czas ważnej rzeczy. Bo choć rewolwer był poprawnie naładowany ślepymi nabojami, to w lufie tkwił nabój, który przez przypadek ktoś umieścił kilka dni wcześniej po scenie realizowanej z użyciem amatorskiej amunicji szkolnej. Przerobiono ją z prawdziwej amunicji poprzez wysypanie prochu, czyli ładunku miotającego. W trakcie kręcenia scen z pozorowanymi wystrzałami jeden z pocisków opuścił łuskę i utkwił w lufie broni używanej jako rekwizyt. Kiedy Messe i Lee realizowali swoje ujęcie, ślepy nabój wypchnął pocisk.

Postrzał został uznany za nieszczęśliwy wypadek, jednak Messe był straumatyzowany. Wyjechał do Nowego Jorku i zrezygnował na ponad rok z aktorstwa. Nigdy też nie obejrzał "Kruka". 

Ponure statystyki planów filmowych

Agencja Associated Press szacuje, że łącznie z ostatnimi wydarzeniami od początku lat 90. na amerykańskich planach filmowych zginęły 43 osoby, a następnych 150 - aktorów i członków ekipy filmowej - miało poważne wypadki, w efekcie których doznali poważnych urazów rzutujących na całe życie. Dostępne dane pozwalają także szacować, że od roku 2000 na międzynarodowych planach filmowych zginęło 37 osób. Statystyki pokazują, że do poważnych incydentów dochodzi najczęściej na planach terenowych podczas kręcenia scen kaskaderskich lub z wykorzystaniem efektów specjalnych.

Antony McCartney z AP zauważa, że do fatalnych urazów dochodzi także m.in. z powodu upadków z drabiny, źle zabezpieczonego sprzętu i elementów scenografii czy przez to, że ekipa pracuje na urządzeniach bez certyfikatów bezpieczeństwa. Po obydwu stronach kamery nie brakuje ofiar: w 2011 roku podczas prac nad filmem "Avengers" zginął kierowca John Suttels - wypadł z ciężarówki; na planie produkcji "Balde Runnera 2049" w reżyserii Denisa Villeneuve zginął lokalny budowniczy, a w 2018 roku na planie "Deadpoola 2" doszło to wypadku motorowego, w którym zginęła popularna kaskaderka Joi "SJ" Harris.  

Nie zawsze wypadki na planie kończą się tak tragicznie: Uma Thurman straciła panowanie nad samochodem w trakcie kręcenia drugiej części "Kill Billa" - auto zderzyło się z palmą, a ona sama miała wstrząs mózgu i uszkodziła kolana. Grający Jezusa Chrystusa w "Pasji" Jim Caviezel na planie produkcji m.in. wpadł w hipotermię, miał wybity bark i dosłownie trafił go piorun, dosłownie kilka chwil, zanim zaczęto kręcić scenę kazania na górze, a grający Achillesa Brad Pitt na planie filmowym "Troi" zerwał sobie ścięgno Achillesa. W czasie pracy nad 25. filmem o Jamesie Bondzie Daniel Craig doznał tak poważnej kontuzji, że musiał przejść operację kostki. Podobnie było w 1984 roku w przypadku Harrisona Forda, któremu na londyńskim planie "Indiany Jonesa i Świątyni zagłady" wypadł dysk i musiał przejść zabieg medyczny. Rok wcześniej trzeba było przełożyć zdjęcia filmu "Scarface" o dwa tygodnie, bo Al Pacino oparzył sobie rękę bronią, z której wystrzelono.

Więcej o: