Tajemnicza śmierć syna Johna Travolty. Co stało się 14 lat temu na Bahamach?

Jett, syn Johna Travolty, zmarł nagle w wieku 16 lat podczas rodzinnych wakacji na Bahamach. Najpierw twierdzono, że doszło do wypadku, później, że miał atak serca, a następnie przyznano, że chłopiec cierpiał na kilka chorób. Niektórzy winą za tragedię obarczali aktora i jego przekonania. Co dokładnie wydarzyło się w 2009 roku?

John Travolta i Kelly Preston poznali się na planie filmu "Eksperci" w 1989 roku. Chociaż byli pochłonięci robieniem kariery, oboje marzyli o tym, by stworzyć rodzinę. Niebawem, bo w 1992 roku, urodził się ich pierwszy syn - Jett Travolta, a osiem lat później rodzina powiększyła się jeszcze o córkę imieniem Ella. Zdawałoby się, że para osiągnęła wszystko, co chciała. Niestety, jakiś czas później w ich życiu doszło do ogromnej tragedii

Zobacz wideo John Travolta i Olivia Newton-John znów jako Danny i Sandy

Jett Travolta zmarł w wieku 16 lat 

W styczniu 2009 roku cała rodzina spędzała wakacje na Bahamach. Pewnego dnia 16-letni Jett został odnaleziony przez rodziców w wannie. Chłopiec był nieprzytomny. Ojciec próbował go reanimować, niestety nie udało się już go uratować. 

Po tym tragicznym wydarzeniu w sieci zaroiło się od różnych teorii spiskowych. Zwłaszcza że informacje dotyczące przyczyny zgonu kilkukrotnie się zmieniały. Na początku twierdzono, że to nieszczęśliwy wypadek - chłopiec miał uderzyć głową o krawędź wanny. Niedługo później podano, że przyczyną śmierci był atak serca lub udar. Jak opisywała "VIVA!", Glenn Campbell z lokalnego zakładu pogrzebowego miał stwierdzić, że ciało było w dobrym stanie, a w czaszce nie znaleziono oznak krwiaków. Mimo to napisano, że powodem śmierci był udar. 

Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Podejrzane zachowanie Johna i Kelly?

Dodatkową pożywką dla podejrzliwych stało się dość dziwne zachowanie Johna Travolty i Kelly Preston. Ciało Jetta skremowano w tajemnicy przed mediami. Urna została natomiast przetransportowana do domu na Florydzie przez zaprzyjaźnionego pilota. W tym samym czasie do USA wysłano pustą trumnę.

Jakiś czas po śmierci chłopca aktor wyznał, że syn miał autyzm oraz astmę. W 2003 roku Kelly powiedziała natomiast, że Jett zmagał się również z chorobą Kawasaki (ciągły stan zapalny naczyń krwionośnych). Chłopiec został zdiagnozowany, gdy miał dwa lata. 

Dodatkowo amerykańskie media zaczęły snuć przypuszczenia, że to John Travolta w pewnym stopniu może ponosić winę za śmierć syna. Dlaczego? Aktor jako wyznawca kościoła scjentologicznego był sceptyczny wobec standardowego leczenia i ograniczał się jedynie do metod znachorskich (kościół ten nie uznaje istnienia takiego zaburzenia jak autyzm). Niektórzy twierdzili, że gdyby chłopcu podawano leki, łatwiej byłoby kontrolować jego napady związane z autyzmem. Pomimo krytyki i wielu nieprzychylnych komentarzy rodzice Jetta zaprzeczali wszelkim spekulacjom i utrzymywali, że chłopiec zmarł wskutek nieszczęśliwego wypadku. Jak mówili później w mediach, śmierć syna była najgorszym, co mogło im się przytrafić w życiu. 

Śmierć chłopca była ogromnym ciosem dla całej rodziny. W jednym z udzielonych wywiadów John powiedział, że narodziny dziecka były momentem, w którym zrozumiał, czym jest prawdziwa miłość. - Dzięki niemu w moim życiu gościła radość. Był dla mnie wszystkim. Przez 16 lat, gdy byłem jego ojcem, nauczyłem się, czym jest miłość bezwarunkowa [...] To, czego się nauczyłem, to to, aby żyć i kochać tak jakby to był twój ostatni dzień. Wykorzystajcie swoją szansę. Powiedzcie swoim najbliższym, że ich kochacie. Życie warte jest tego, aby je przeżyć - mówił.

 

John Travolta i Kelly Preston oprócz syna doczekali się również córki Elli (urodzona w 2000 roku). W 2010 roku na świat przyszedł natomiast ich drugi syn - Benjamin. Dziesięć lat później rodzina była zmuszona zmierzyć się z kolejną tragedią. Kelly zmarła po dwuletniej walce z nowotworem piersi. 

"Z ciężkim sercem informuję, że moja piękna żona Kelly przegrała dwuletnią walkę z rakiem piersi. Odważnie walczyła, otoczona miłością i wsparciem wielu z was. Moja rodzina i ja zawsze będziemy wdzięczni lekarzom i pielęgniarkom [...] a także przyjaciołom i krewnym, którzy byli przy niej przez cały ten czas" - napisał na Instagramie aktor. 

 

Zobacz też: Dom wyglądał tak, jakby wyszli tylko na chwilę. Minęło 18 lat, a po rodzinie Bogdańskich nie ma nawet śladu

Więcej o: