Maciej Kozłowski ukończył aktorstwo w Szkole Filmowej w Łodzi. Przez lata występował na deskach Teatru Narodowego w Warszawie. Na swoim koncie ma wiele ról w filmach i serialach. Zagrał m.in. w "Psach", "Liście Schindlera", "Kilerze" czy "Ogniem i Mieczem". Telewizyjnym widzom znany jest głównie z roli Waldemara Jaroszy z serialu "M jak miłość". Choć zwykle wcielał się w role drugoplanowe, to jego bohaterowie byli na tyle charakterystyczni, że zapadali w pamięci widzów na długo.
Maciej Kozłowski swoją popularność wykorzystywał, by czynić dobro. Przez lata angażował się w kampanie i akcje charytatywne, a także pomagał biednym czy bezdomnym. Nie inaczej było w 2005 roku, gdy jego kolega po fachu, Radosław Pazura, zainicjował kampanię "Krewniacy". Kozłowski od razu wyraził chęć wzięcia udziału w akcji. Podczas oddawania krwi, spadła na niego druzgocąca wiadomość. Okazało się, że jest zakażony wirusem zapalenia wątroby typu C. Mimo to nie stracił pogody ducha. Podjął się leczenia i wierzył, że uda mu się pokonać chorobę. — Jestem zdrowy jak koń, no niestety, mam tylko zakażoną wątrobę — żartował aktor. W trakcie leczenia cały czas był aktywny zawodowo. Uważał, że choroba niczego nie przekreśla. — Nie dyskutuję z wyrokami. Warto pamiętać, że w chwili poczęcia dostajemy nowe życie i nową śmierć. Należy żyć tak, jakby każdy dzień był ostatnim. Mam jeszcze trochę do zrobienia. Trzeba żyć i dawać świadectwo — mówił. Wielokrotnie podkreślał, że "W życiu najważniejsze jest samo życie. I to, żeby być szczęśliwym".
Choć sam twierdził, że czuje się dobrze, to inni dostrzegali spustoszenie, jakie pozostawia w jego organizmie choroba.
Opowiadał o chemii, którą właśnie przeszedł i która była koszmarem. Dwa słowa i ciężki oddech, dwa słowa i pięć sekund przerwy. Tak zabija żółtaczka typu C, wirusowe zapalenie wątroby
– pisał Zbigniew Hołdys w książce "Czas na mnie".
Niestety choroba, z którą się zmagał, przekształciła się w nowotwór wątroby. Maciej Kozłowski zmarł 18 maja 2010 roku.
Agnieszka Kowalska była wieloletnią partnerką aktora. To dla niej porzucił zgiełk wielkiego miasta i przeprowadził się na wieś. Obydwoje kochali zwierzęta i ratowali bezpańskie, błąkające się psy. W trakcie choroby kobieta nie opuszczała go na krok. Dwa lata przed jego śmiercią, para sformalizowała związek. — Był takim twardym facetem, ale bardzo uczciwym, z kręgosłupem i niezwykle otwartym na współczucie, na empatię — mówiła o mężu podczas audycji Polskiego Radia.
Kowalska wielokrotnie mówiła, że uczucie, które połączyło ją z aktorem, było wyjątkowe. W wywiadach podkreślała, że stale czuje jego obecność i wie, że nad nią czuwa. — Tego rodzaju więzi, którą mieliśmy z mężem, nie jest w stanie przerwać śmierć. Duchowo ciągle jesteśmy razem. Bardzo wyraźnie to czuję i doświadczam na co dzień jego pomocy. Maciej dla mnie nadal żyje. Jest tylko w innym świecie. Nie odczuwam jego odejścia, straty — mówiła podczas rozmowy z "Dobrym Tygodniem".
Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.