Grał w domach, na strychach, a nawet w kurniku. Emilian Kamiński sporo ryzykował. "Ścigali nas"

W grudniu 1981 roku Emilian Kamiński wraz z grupą przyjaciół, również aktorów, postanowił założyć Teatr Domowy. Była to forma protestu przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego. Teatr był nielegalny, działał poza obiegiem, a za udział w spektaklach zarówno aktorom, jak i widzom groziło więzienie.

Po wybuchu stanu wojennego Emilian Kamiński, wraz z Ewą Dałkowską, Maciejem Szarym i Andrzejem Piszczatowskim, założył Teatr Domowy. – Nigdy słowo, które mówi aktor, nie było tak ważne i w tak uważny sposób przyjmowane przez widza, jak wtedy – wyznał Kamiński w rozmowie z Polską Agencją Prasową. Teatr był formą sprzeciwu wobec komunistycznych władz i sytuacji, jaka panowała w Polsce w latach 80. Choć zarówno dla aktorów, jak i widzów, udział w spektaklach był ryzykowny, na przedstawieniach zjawiały się tłumy.

Zobacz wideo Emilian Kamiński: Żeby nie być frustratem, zacząłem sam organizować sobie życie

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Spektakle w piwnicy, na strychu, a nawet... w kurniku. "Gdyby weszła ubecja, to mamy przyjęcie"

Próby i same przedstawienia odbywały się najczęściej w mieszkaniach czy domach. Te ostatnie były bezpieczniejsze. Pierwszy spektakl odbył się 1 listopada 1982 roku. Sztukę "Przywracanie porządku" wystawiono w należącym do Ewy Dałkowskiej mieszkaniu na Ursynowie. W pokoju zjawiło się ok. 40 osób. Wszyscy uczestnicy musieli pamiętać o zachowywaniu ostrożności. Niepotrzebną uwagę mogły zwracać tłumy w mieszkaniu, samochody na parkingu. To z tego powodu za każdym razem dom gospodarza przygotowywany był tak, jakby odbywało się przyjęcie. To był jeden z dwóch obowiązkowych warunków. – Gdyby weszła ubecja, to mamy przyjęcie, imieniny cioci czy rocznicę kupienia lodówki – wyznał Kamiński. Drugim warunkiem był zakaz rejestrowania spektakli. Widzowie nie mogli robić zdjęć, nagrywać dźwięku. To dlatego po przedstawieniach nie pozostał żaden ślad.

Występy Teatru Domowego odbywały się jednak nie tylko w mieszkaniach czy domach, w piwnicach, na strychach, lecz także w niecodziennych miejscach. – Pamiętam, graliśmy kiedyś w kurniku w Żółwinie. Na widowni było ponad 200 osób, nawet scenę mieliśmy. Ale z tyłu, za ścianą, kury gdakały – przyznał Emilian Kamiński i zwrócił uwagę, że jeden ze spektakli odbył się nawet w kamieniołomie.

Grafika promocyjna z gry Wiedźmin 3: Dziki Gon"Życie jest jak jajko, trzeba je znieść". Jak gry rozbudowały świat wiedźmina

Antykomunistyczny Teatr Domowy. "To był teatr nielegalny"

W repertuarze teatru znajdowały się przede wszystkim sztuki wymierzone przeciwko reżimowi, antykomunistyczne, opowiadające o stanie wojennym. Jak zwrócił uwagę sam Kamiński, jedno z przedstawień, "Bluzg", pamflet o generale Jaruzelskim, do dziś robi wrażenie na widzach. Gdy wprowadzono godzinę policyjną, a powrót do domów nie był bezpieczny, widzowie często byli zmuszeni do przeczekania do rana. Czas upływał na rozmowach o kulturze, sztuce, religii.

– To był chyba jeden z moich najważniejszych teatrów – przyznał Kamiński. – To był teatr nielegalny, to był teatr, za który ścigali nas; tam groziło kilka lat więzienia, i to politycznego, także wszystko nie było takie proste – dodał.

Nie żyje Emilian KamińskiEmilian Kamiński nie żyje. Mimo długiej choroby i operacji pracował prawie do końca

Więcej o: