Już dzisiaj na srebrnym ekranie zadebiutuje komedia kryminalna "Niebezpieczni dżentelmeni" w reżyserii Macieja Kawalskiego. Film przeniesie nas do początków XX wieku w Zakopanem, gdzie poznamy wielkie osobowości środowiska artystycznego. Jedną z głównych postaci jest Witkacy, czyli Stanisław Ignacy Witkiewicz, w którego rolę wcielił się Marcin Dorociński.
Mówi się, że Witkacy talent miał we krwi, gdyż ojcem artysty był słynny malarz i pisarz, Stanisław Witkiewicz Senior. Na przełomie XIX i XX wieku serce Podhala stanowiło stolicę środowiska artystycznego, a młody Witkiewicz był jednym z najsłynniejszych twórców zakopiańskiej śmietanki.
Witkacy był ekstrawagancki i nieprzewidywalny. Słynął ze skandali, często brał udział w owianych legendami "orgiach" i choć popierał prohibicję, to nie odmawiał uczestnictwa w zakrapianych imprezach. Nieustannie eksperymentował z narkotykami, dzieląc je na te "demokratyczne", jak np. alkohol i papierosy, od których był uzależniony, oraz te "wyższego rzędu", do których zaliczały się m.in. psychodeliki. W życiu spróbował już chyba wszystkiego. Pewnego razu, po zażyciu peyotelu, znanego potocznie jako meksykański kaktus, stwierdził nawet, że jest gotowy na śmierć, bo już zwiedził zaświaty.
Co ciekawe, symbole widniejące na portretach jego autorstwa, oznaczają substancje, pod wpływem których tworzył. W ten sposób był w stanie ocenić, które psychodeliki działają na niego najskuteczniej.
Stanisław Ignacy Witkiewicz kilkukrotnie przeżył załamania nerwowe. Pod maską skandalisty skrywał swoją wrażliwą naturę. A życie wielokrotnie go doświadczało. Najtragiczniejszy okres był wówczas, gdy jego ukochana narzeczona, Jadwiga Janczewska, popełniła samobójstwo. W chwili śmierci, kobieta była w ciąży. Po tragicznej śmierci Janczewskiej, Witkacy za namową swojego serdecznego przyjaciela, słynnego antropologa, Bronisława Malinowskiego, udał się w podróż do Gwinei, lecz wyjazd nie sprawił, że zapomniał o przykrych doświadczeniach.
Gdy 18 września 1939 roku Sowieci zaatakowali Polskę, dla Witkacego to było zbyt wiele. Postanowił odebrać sobie życie, by, jak twierdził, nie być świadkiem upadku świata. Miał wówczas 54 lata. Najpierw zażył efedrynę, a następnie podciął sobie żyły. Jego śmierć jest owiana tajemnicą i nigdy nie odnaleziono zwłok artysty.
Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.