Tomasz Kot to jeden z najlepszych polskich aktorów, który na przestrzeni kilkunastu lat pokazał, że jest bardzo wszechstronnym artysta. Wcielił się w wiele ról, które wiele od siebie różni. Na dużym ekranie debiutował w 2005 roku w biograficznym filmie fabularnym "Skazany na bluesa", gdzie zagrał Ryszarda Riedla. W tym samym czasie zaczął występował w serialu komediowym "Niania", gdzie wcielił się w obiekt westchnień tytułowej opiekunki, Maksymiliana Skalskiego.
Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
Następny przełom w jego karierze nastąpił w 2014 roku, kiedy zagrał główną rolę w filmie "Bogowie", który opowiada o Zbigniewie Relidze. Cztery lata później dostał angaż w produkcji "Zimna wojna" Pawła Pawilkowskiego, który został nominowany do Oscara. Ostatnio mogliśmy go zobaczyć w serialu Netfliksa "Wielka woda", a wkrótce na ekrany kin wejdzie "Akademia Pana Kleksa", gdzie Kot wcielił się w tytułową rolę.
W ostatnim czasie aktor udzielił wywiadu dla magazynu "Newsweek", w którym opowiedział, że w przeszłości podjął naukę w niższym seminarium duchownym. Dorastał w Legnicy i jako młody chłopiec marzył o nauce w liceum plastycznym, ale jego rodzice byli przeciwni przeprowadzce do większego miasta. Dlatego postanowił podjąć naukę w niższym seminarium duchownym przy zakonie franciszkanów i zamieszkał w internacie. Opowiedział o panującej tamże atmosferze:
W seminarium panował straszny rygor, rano pobudka, gimnastyka, potem msza i szkoła. Do domu mogłem pójść raz w tygodniu. Można było zostać wyrzuconym za absolutne drobiazgi. I wyrzucano masowo. Pamiętam, że po czterech miesiącach odchodziłem jako 16., ale drugi z własnej woli
Po tym wyznaniu, rozmowa nadal oscylowała wokół tematów kościelnych. Kot przyznał, że przełomowym momentem w jego stosunku do wiary był 2007 rok, kiedy na świat przyszła jego córka Blanka. Podjął wówczas decyzję o wycofaniu się z wiary:
Kiedy miałem zostać ojcem, rozmyślałem, że chcę być na tyle ogarnięty, żeby móc odpowiadać na trudne pytania, jakie niedługo usłyszę. Że może warto przeczytać Dawkinsa czy Hitchensa, żeby zrozumieć ateistów. Albo zobaczyć, co jest ciekawego w innych religiach. Katolicyzm mnie nie uwierał, po prostu chciałem zobaczyć, co jest po drugiej stronie, mieć swoje zdanie i żyć bardziej świadomie
Następnie został zapytany o to, czy planuje dokonać apostazji. Aktor powiedział, że nie planuje tego dokonać, ale rozumie, że inni ludzie mogą chcieć podjąć taką decyzję: "Jeżeli ktoś potrzebuje dokonać apostazji, ja to rozumiem, ale sam nie mam takiej potrzeby". Jednak nie kryje swojego negatywnego stosunku do duchownych, którzy jego zdaniem są hipokrytami:
Jeśli przyjąć, że cała Polska jedzie w pociągu, to wydaje się, że polski kler wysiadł z tego pociągu ze dwie dekady temu i nie zauważył, że on już dawno odjechał.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.