Jack Gleeson to irlandzki aktor znany głównie z roli w hitowym serialu "Gra o tron", gdzie wcielił się w króla Joffreya Baratheona. Od 2011 roku kreował znienawidzoną przez widzów postać rzekomego syna króla Roberta i Cersei Lannister. Prawdziwy świat jednak często różni się znacznie od ekranowej fikcji, co Gleeson udowodnił swoim ostatnim gestem.
30-letni aktor udał się do Ukrainy, gdzie zorganizował wspaniałą akcję pomocową dla naszych sąsiadów. Swój wyjazd gwiazdor planował od dawna, dzisiaj przebywa już w stolicy zaatakowanego przez Putina kraju.
Gleeson zdążył spotkać się z ukraińskimi żołnierzami, a także wystawił na aukcję figurkę swojej popularnej postaci. Cały dochód ze sprzedaży gadżetu trafi do Ukraińskich Sił Zbrojnych. Jakby tego było mało, aktor osobiście zasponsorował samochód ciężarowy, który posłuży walczącym o wolność Ukrainy w przewozie na front ciężkiego sprzętu.
Artysta przybył do Kijowa pickupem. To również nie przypadek, a prezent od niego i fanów serialu "Gra o tron" z Wielkiej Brytanii. Oprócz tego Gleesona zobaczymy wkrótce w filmie tworzonym przez Teatr Młodych Widzów w Lipkach. 30-latek zgodził się zagrać w charytatywnej produkcji, z której cały dochód zostanie przekazany ukraińskiej armii.
Jak donosi "Daily Mail", Jack Gleeson wziął również udział w miejscowych warsztatach filmowych. Podobno w rozmawianiu z przybyłymi na spotkanie nie przeszkodził mu nawet alarm przeciwlotniczy. Miał rzucić jedynie "przedstawienie musi trwać" i nie przerwał wydarzenia.
Chociaż ogrom pomocy, którą zaoferował od siebie gwiazdor, jest warta podziwu, aktor zapowiada, że to nie koniec wsparcia z jego strony.