Michał Wiśniewski określany jest mianem pierwszego polskiego celebryty. Na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych był niebywale popularne, a przeboje grupy Ich Troje śpiewała cała Polska. Był także gwiazdą codziennego reality show "Jestem, jaki jestem", w którym widzowie mogli obserwować codzienne życie rodziny Wiśniewskich, która nie stroniła wówczas od przepychu.
Więcej ciekawych wiadomości znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
Niecałe dwadzieścia lat później o zarobki i przyszłą emeryturę artysty postanowiła zapytać redakcja portalu Plejada. Wiśniewski w rozmowie przyznał wprost, że przysługiwać będzie mu bardzo mała emerytura, dlatego nie uzależnia od niej swojej przyszłości:
Jakie ja mam szanse na emeryturę? Pomijam oczywiście fakt, że wyliczono mi około 200 złotych miesięcznie
Jednak uważa, że może mieć żal tylko do siebie, ponieważ nikt nie bronił mu odkładać tych pieniędzy. Dlatego nie rozumie też innych gwiazd, które narzekają na niską wysokość świadczenia. Uważa, że ludzie ze świata sztuki zarabiają na tyle dużo, że mogli pomyśleć o tym, aby zabezpieczyć się na przyszłość. Uważa, że sam jest anty przykładem tego, jak nie postępować i dlatego nie narzeka:
(...) Każdy z nas ma szansę na to, żeby zadbać o swoją przyszłość. Ja jestem tego najlepszym przykładem. Zarobiłem 40 milionów i gdybym dbał o te pieniądze, to miałbym je do dzisiaj, pewnie ze sporym procentem
W wywiadzie oberwało się także polskiemu systemowi emerytalnemu. Wiśniewski nazwał go "przestarzałym" i powiedział, że do czasu wypłacenia przez ZUS jego emerytury system ten może przestać działać. "To jest tak stara instytucja, że już dawno powinna zostać gruntownie zreformowana, co nie jest możliwe, bo jest niewygodna politycznie" - podsumował wokalista.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.