Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Anna Grodzka dziś jest na emeryturze, która, jak podkreśla, bynajmniej nie jest poselska. W jednym z wywiadów przyznała, że musi liczyć budżet z miesiąca na miesiąc.
W 2011 roku Anna Grodzka weszła do parlamentu z ramienia partii Ruch Palikota. Piastowała stanowisko przez cztery lata. W 2015 roku starała się o reelekcję, jednak nie udało jej się ponownie zasiąść w Sejmie.
Dziś 69-latka przebywa na emeryturze. Świadczenie, które otrzymuje co miesiąc, nie jest "emeryturą poselską". Była posłanka przyznała, że co miesiąc musi dokładnie obliczać budżet na kolejne tygodnie. - Jestem teraz zwykłą emerytką. (...) Teraz muszę spinać budżet z miesiąca na miesiąc - podkreśliła. W innej rozmowie przyznała, że ma teraz czas na rozwój swoich pasji. - Emerytura jest cienka, ale pozwala spiąć koniec z końcem. Żyję sobie - powiedziała Grodzka - W tej chwili realizuję swoje hobby, cieszę się tym, co robię i mało tego, bo może w przyszłości zamienię to hobby w zawód.
Anna Grodzka nie może cieszyć się spokojną emeryturą. Działaczka mierzy się z poważną chorobą, przez którą musi poruszać się o lasce. Stenoza kręgosłupa, czyli zwężenie kanału kręgowego wpływa na blokowanie nerwów w rdzeniu. Pomimo operacji była posłanka nie wróciła do pełnej sprawności.
Jak podkreśla, ortopedzi zalecali jej rehabilitację przez ponad dwa lata. Gdy w końcu zdecydowała się na zabieg, okazało się, że jest już za późno. Z tego powodu, zaleca dodatkową wizytę u neurologa przy jakichkolwiek dolegliwościach związanych z kręgosłupem.