Jej program oglądała cała Polska. Irena Dziedzic przeszła piekło, zmarła chora, samotna i zadłużona

Irena Dziedzic była legendą PRL-u. Prowadziła program "Tele-Echo", który oglądała cała Polska. Niestety życie prywatne dziennikarki wyglądało znacznie smutniej. Po wielu rozczarowaniach miłosnych żyła w biedzie i samotności. Umarła chora i zadłużona.

"Inteligencja, klasa, perfekcja, zawoalowana złośliwość, ironia - wszystko to fantastycznie łączyła w sobie" - pisał o Irenie Dziedzic Andrzej Luter z miesięcznika "Więź'. Dziennikarka była gwiazdą Telewizji Polskiej w PRL-u. Prezenterka oraz prowadząca talk-show "Tele-Echo" na zawsze zapisała się w historii telewizji dzięki swoim wyjątkowym rozmowom i pewności siebie.

Trzeba przyznać, że jakby porównać jej programy z dzisiejszymi celebryckimi rozmówkami, to widoczna jest przepaść. Wiem, inne były czasy, ale Dziedzic świadomie robiła swój program dla inteligencji. Prowadziła wiele festiwali w Sopocie i Opolu. Była niełatwym człowiekiem, twardym, pewnym siebie; można o niej napisać: miała charakter! - komplementował dziennikarkę po jej śmierci Luter.
 

Mało kto wie jednak, że uśmiechnięta i błyskotliwa dziennikarka przeszła przez piekło w życiu prywatnym. Dziedzic przeżyła sporo miłosnych rozczarowań. Jej partnerzy ją zdradzali i odchodzili do innych kobiet. W związku z tym kobieta straciła zaufanie do płci przeciwnej i do końca życia nie związała się już z nikim na stałe.

Irena Dziedzic była legendą telewizji. Ostatnie chwile życia spędziła samotnie

W 2006 roku Dziedzic została oskarżona o współpracę ze służbami PRL, na czym bardzo ucierpiał jej wizerunek. Miała posługiwać się pseudonimem "Marlena". W 2013 roku Sąd Apelacyjny uchylił wyrok sprzed roku uznający Dziedzic za agentkę. Jak podaje Onet, sąd orzekł, że nie ma dostatecznych dowodów na współpracę dziennikarki ze służbami.

Pamela Sue Martin Była Fallon z "Dynastii". Po jej odejściu z serialu pojawiły się teorie spiskowe

Po zakończeniu pracy w zawodzie Dziedzic unikała życia publicznego. Jej znajomi w rozmowie z tabloidami opowiadali, że była prezenterka żyje w biedzie. Ponoć otrzymywała najniższą z możliwych emerytur w Polsce i nie miała z czego żyć. Co więcej, okazało się, że dziennikarka jest także poważnie zadłużona.

Przyjaciółka gwiazdy w rozmowie z Wirtualną Polską opowiedziała, że Dziedzic nie przywiązywała wagi do rachunków.

Właściwie za nic w życiu nie chciała płacić. Kiedy jeszcze pracowała w telewizji, to oni płacili za nią, np. rachunki za telefon. Ale po tym, gdy nastała Solidarność i musiała się pożegnać z posadą, nie miał jej już kto pomagać. Nie była zbyt lubiana wśród sąsiadów, ani też wśród współpracowników w telewizji. W pewnym momencie za gaz i światło miała ponad 34 tys. zł. długu.

Dziennikarka miała pożyczać pieniądze i nigdy ich nie zwracać.

Właściwie chyba tylko ze mną się uczciwie rozliczała. Pamiętam, że musiała aż trzy przystanki jechać, żeby kupić pół chleba. Bo we wszystkich sklepach, kioskach i aptekach już wiedzieli, że nie płaci - dodaje znajoma prezenterki.

Suma, którą Dziedzic była winna różnym ludziom, miała sięgać aż 700 tysięcy złotych. Przyjaciółka dziennikarki zaznacza, że kilkanaście lat temu jeden z dziennikarzy wyliczał, iż Dziedzic ma założonych około 100 spraw za swoje długi.

Dziedzic żyła w koszmarnych warunkach. Była samotna, zadłużona i chora

Jak podaje RMF FM, ostatnie miesiące życia Dziedzic spędziła samotnie w koszmarnych warunkach. Zapoznana w szpitalu lekarka odwiedzała dziennikarkę w domu, a nawet zatrudniła do pomocy dwie osoby z Ukrainy.

Mieszkanie było brudne, zarobaczone, panował fetor, nie było ani jednej rzeczy nadającej się do ubrania. Naczynia były brudne, kuchenka gazowa uległa rozszczelnieniu i ulatniał się gaz - opisywała dla Wirtualnej Polski miejsce zamieszania Dziedzic, które zastały po powrocie ze szpitala.

Irena Dziedzic zmarła 5 listopada 2018 roku w tajemniczych okolicznościach. O śmierci dziennikarki poinformowano dopiero rok po tragedii. Śledztwo prowadzone przez prokuraturę wskazywało na nieumyślne spowodowanie śmierci prezenterki.

Fragment recitalu Anny Jantar z okazji wręczenia nagrody Złotej Płyty za longplay 'Tyle Słońca W Całym Mieście'/ 1976 Anna Jantar w chwili śmierci miała niespełna 29 lat. Na lotnisku czekała rodzina

TVP Info informowało wówczas, że w ostatnich tygodniach życia Irena Dziedzic wypłaciła z konta sporą sumę pieniędzy. Ponadto podpisała także dokumenty notarialne, które upoważniały pewną kobietę do jej rachunku bankowego. W momencie podpisywania dokumentów Dziedzic miała być nieświadoma swoich czynów ze względu na pogarszający się stan zdrowia. Śledztwo w sprawie zostało jednak umorzone.

Ostatecznie ustalono, że Irena Dziedzic zmarła z przyczyn naturalnych. Została pochowana na cmentarzu leśnym w Laskach.

Więcej o: