W latach 70. odnosił sukcesy na ringu. Potem świat o nim zapomniał. Zmarł jako bezdomny

Ryszard Misiak przez wiele lat był gwiazdą boks, a na ringu nie miał sobie równych. W drugiej połowie lat 70. został nawet medalistą Mistrzostw Polski. Mimo sukcesu, świat o nim zapomniał. Zmarł jako bezdomny.

Wielu niegdyś cenionych ludzi, po latach sukcesów odchodzi w niepamięć. Podobnie potoczyło się życie Ryszarda Misiaka, który w latach 70. odnosił sukcesy w boksie. Poznajcie smutny los mistrza.

Zobacz wideo Tomasz Adamek w 'Wilkowicz Sam na Sam': 'Tata wziął mnie na ręce i powiedział: Hanka, to będzie bokser. Dwa lata później tata zginął. Ja jako 12-latek zacząłem boksować'

Był medalistą Mistrzostw Polski w boksie. Mimo sukcesów słuch o nim zaginął

Życie Ryszarda Misiaka było i wciąż jest owiane tajemnicą. Na ringu walczył w barwach klubu BBTS Bielsko-Biała, którego przez lata był zawodnikiem. Z powodzeniem odnosił zwycięstwa i realizował się w swojej pasji, a jego mentorem był czterokrotny mistrz Europy, Zbigniew Pietrzykowski. — Nie wierzę, że Mistrz umarł. O Jezu, Jezu, taki dobry człowiek. Traktował nas w klubie jak ojciec. Wszystkiego, co wiem o boksie, on mnie nauczył. Dzięki niemu mistrza Śląska zrobiłem — mówił po jego śmierci.

Największy sukces przyszedł do Misiaka w 1977 roku podczas 48. Mistrzostw w Polski odbywających się w Sosnowcu. Stoczył wówczas walkę w wadze półciężkiej do 81 kg, wygrywając brązowy medal ex aequo z Januszem Gortatem. Mimo sukcesów i szansy na sportową karierę, niespodziewanie usunął się w cień. Dopiero wiele lat później wyszło na jaw, jak potoczyły się jego losy.

Zamiast kariery w boksie, czekała go bezdomność. Smutny los mistrza

Losy niegdysiejszego mistrza nie potoczyły się zbyt dobrze. Nie wiadomo, z jakiego konkretnie powodu Ryszard Misiak został bez dachu nad głową, lecz ostatnie lata życia spędził, tułając się po dworcach i pustostanach rodzinnej miejscowości. Prawdopodobną przyczyną problemów boksera było uzależnienie od alkoholu. Zmagał się też z podagrą, czyli bolesnym zapaleniem stawów. Zmarł w listopadzie 2017 roku, lecz informacja o jego śmierci pojawiła się w mediach dopiero wiele miesięcy później. Jego pamięć postanowił uczcić fotograf, przed którego obiektywem Misiak stanął niedługo przed śmiercią.

Dzisiaj będąc na bielskiej starówce, dowiedziałem się od bezdomnych, że jeden z ich bliskich odszedł. (...) Skończyła się tułaczka bezdomnego MISTRZA. Nie wyczytamy o tym w prasie ani w innych mediach

— napisał fotograf we wpisie.

Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Więcej o: