Matylda Damięcka na swoim profilu na Instagramie często odnosi się do bieżących wydarzeń. Szczerze i otwarcie komentuje sytuację z kraju, publikując rysunki opatrzone nieoczywistym i skłaniającym do myślenia komentarzem. W najnowszym poście odniosła się do niedawnej wymiany zdań między córką Jacka Kaczmarskiego, Patrycją Volny, a Andrzejem Saramonowiczem. Dosadnie skomentowała niechęć do krytykowania i publicznego roztrząsania "wielkich Polaków".
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Przy okazji urodzin Jacka Kaczmarskiego burzę wywołała wymiana zdań między Andrzejem Saramonowiczem a Patrycją Volny. Córka Jacka Kaczmarskiego opublikowała w mediach społecznościowych screeny prywatnych wiadomości od reżysera, który zaatakował ją za szczere mówienie o przemocy domowej i alkoholizmie ojca, stwierdzając, że to atak na polską kulturę. Saramonowicz uznał wyznania Volny za "nastoletnią histerię", a na koniec nie szczędził słów krytyki za publikowanie prywatnych wiadomości. Próbował też wyjaśnić powody, ale dolał tylko oliwy do ognia. To właśnie do tej sytuacji odniosła się Matylda Damięcka. W najnowszym wpisie sparafrazowała słowa Kaczmarskiego z piosenki "Mury".
Pomniki runą, runą, runą
– napisała. W poście odniosła się też do innych "wielkich Polaków", których krytyka budzi spore kontrowersje. Na kolejnych grafikach widać Jana Pawła II i Lecha Wałęsę.
Wszyscy święci… Ale byli tylko ludźmi, my też.
Postarajmy się to przegadać bez kolejnych ofiar. Najlepiej w zaciszu własnej głowy. Zadawajmy dobre pytania, nie wstydźmy się nie mieć gotowych odpowiedzi
– napisała w opisie.
Wpis Damięckiej wywołał spore dyskusje. Niektórzy podkreślali, by oddzielać dorobek artystyczny od prywatnego życia artysty i nie oceniać pochopnie. Inni stwierdzili, że na kilku grafikach trafnie podsumowała ostatnie 40 lat historii.
Trudne sprawy, trudno utrzymać dystans, trudno nie utrzymać dystansu. Ale warto być uczciwym i porządnym.