Obfite zbiory spaghetti, atak UFO i latające pingwiny. Te żarty na prima aprilis przeszły do historii

Prima aprilis to dzień, gdy nabierają nas nie tylko znajomi i rodzina, lecz także media czy gwiazdy. Dziś zachowujemy większą czujność i tego dnia staramy się sceptycznie podchodzić do tego, co pojawia się w telewizji, radiu czy internecie. Niektóre z żartów przeszły do historii.

Prima aprilis to dzień, gdy robienie żartów jest mile widziane. Choć wiele z nich jest już doskonale znana, a przez to nie budzi żadnego zdziwienia, niektóre z nich swoją kreatywnością zaskakują do dziś. 1 kwietnia w mediach bywa pełen niespodzianek, a to kilka przykładów.

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Popkultura odc. 148

Najsłynniejszy żart na prima aprilis. Obfite zbiory spaghetti w Szwajcarii

W 1957 roku w telewizji BBC wyemitowano reportaż o wyjątkowo obfitych zbiorach spaghetti w Szwajcarii. W materiale można było podziwiać rolników z Ticino, kantonu przy granicy z Włochami, zrywających nitki makaronu z drzew, by następnie wysuszyć je na słońcu. Obfite zbiory uzyskano dzięki wyeliminowaniu szkodnika spaghetti i stosunkowo łagodnej zimie, która nie zaszkodziła… roślinom. Materiał był zrealizowany na tyle sprawnie, że w BBC rozdzwoniły się telefony, a widzowie pytali, gdzie można dostać "sadzonki spaghetti". Dziennikarze polecali, by umieścić "gałązkę spaghetti" w puszce sosu pomidorowego. Stacja następnego dnia wyjaśniła, że był to tylko żart.

 

1 kwietnia w BBC. Pingwiny odlatujące do ciepłych krajów

BBC nie boi się wkręcania swoich widzów. W 2008 roku stacja wyemitowała sensacyjny materiał o odkryciu kolonii latających pingwinów. Znaleziskiem ze światem podzielił się Terry Jones, znany z grupy Monty Python. Zwierzęta, jak można się było dowiedzieć z materiału, zimą odlatują do ciepłych krajów, w szczególności ceniąc sobie tropikalne lasy Ameryki Południowej, gdzie wygrzewają się w promieniach słońca w oczekiwaniu na nadejście wiosny.

 

Niesamowite odkrycie zelektryzowałoby świat naukowy, gdyby było prawdą, niestety, pingwiny wciąż pozostają nielotami zamieszkującymi zimne wody półkuli południowej, choć, jak wiadomo, kilka z nich można spotkać na Madagaskarze.

Żart na prima aprilis od Google. Jedyne takie okulary 4D

W 2016 roku Google ogłosiło swój najnowszy wynalazek. Cardboard Plastic były pierwszymi okularami "rzeczywistości rzeczywistej". W przeciwieństwie do sprzętu ukazującego rzeczywistość wirtualną, urządzenie od Google miało gwarantować naprawdę realne wrażenia. Zachwalano zintegrowaną perspektywę 4D, przestrzenny dźwięk 360 stopni, rozdzielczość 20/20. Dzięki specjalnym okularom można było podziwiać piękno przyrody, wykonywać prace w ogrodzie, uprawiać sporty, a producent gwarantował niezapomniane "wrażenia z siedzenia na ławce w parku".

 

Prima aprilis od YouTube. Najsłynniejsza piosenka w internecie

Rickroll to prawdopodobnie największy i najsłynniejszy internetowy żart. Polega na wysyłaniu linków przekierowujących do piosenki Ricka Astleya, "Never Gonna Give You Up". Astley dzięki popularności pranka zyskał nieśmiertelną sławę, ale w 2008 roku YouTube postanowił wynieść internetowy dowcip na wyższy poziom. 1 kwietnia wszystkie filmy, które wyświetlały się na stronie głównej serwisu, przekierowywały do teledysku "Never Gonna Give You Up".

Atak UFO na Londyn? Kosmita miał wylądować 1 kwietnia

31 marca 1989 roku brytyjscy policjanci otrzymali dziwną wiadomość o "latającym świecącym spodku", który wylądował na polu w Surrey. Gdy jeden z oficerów zbliżył się do pojazdu, w ręku trzymając wyciągniętą pałkę, drzwi statku otworzyły się, a ze środka wyszła mała postać ubrana w srebrny strój. Policjant uciekł z krzykiem, a okolicę zmroziły doniesienia o zbliżającym się ataku UFO. Kosmitą okazał się niskorosły mężczyzna, a pojazd kosmiczny - latającym balonem, zbudowanym przez Richarda Bransona, 36-letniego wtedy prezesa Virgin Records. Planował, że balon wyląduje 1 kwietnia w londyńskim Hyde Parku, jednak z powodu zmiany warunków pogodowych musiał wylądować dzień wcześniej. Mało brakowało, a przez dowcip Branson wylądowałby w areszcie.

 
Więcej o: