Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Autobiografia księcia Harry'ego przyniosła mu wielki sukces, jednocześnie jeszcze bardziej komplikując relacje z rodziną królewską. Brutalnie szczera książka, w której przeplatają się prywatne wspomnienia i przemyślenia syna Karola III, wywołała lawinę kontrowersji. Jakiś czas temu (nieprzypadkowo zaledwie dzień po weekendzie koronacyjnym) na jej temat wypowiedział się współautor utworu - J.R. Moehringer. Na łamach "New Yorkera" zdradził, jak wyglądała współpraca z księciem, który zatrudnił go jako ghostwritera.
Często zdarza się, że tożsamość ghostwriterów, którzy zajmują się spisywaniem autobiografii słynnych osób, pozostaje tajemnicą. Początkowo tak też miało być w przypadku Moehringera. Jednak jeszcze przed premierą "Spare" (w Polsce: "Ten drugi") na jaw wyszło, kogo książę Harry zatrudnił jako współautora utworu. We wspomnieniach syna Karola III przewija się wiele intymnych szczegółów, na przykład namiętna randka z Meghan Markle lub - jak podaje "SE" - "walka z odmrożonym penisem podczas ślubu księcia Williama czy bójka z bratem podczas awantury o Meghan, nie wspominając o utracie dziewictwa za pubem". Ze szczegółami opisał to jednak nie książę Harry, tylko J.R. Moehringer, amerykański dziennikarz, który opowiada, jak wyglądała ich współpraca.
Według opowieści Moehringera współpraca z księciem Harrym nie była łatwa - przynajmniej na początku. Zdarzało się, że uciekinier z brytyjskiej rodziny królewskiej doprowadzał go do szewskiej pasji. - Byłem zirytowany księciem Harrym. W głowie mi pulsowało, zacisnąłem zęby i podniosłem nawet głos. A jednak jakaś część mnie wciąż była w stanie zmienić punkt widzenia i pomyśleć: "Jakie to dziwne. Krzyczę na księcia Harry'ego" - pisze J.R. Moehringer. Dziennikarz opisał jedną z ich poważniejszych kłótni.
Pewnej nocy syn Karola III zadzwonił do dziennikarza, aby jeszcze raz omówić pewną kwestię, która nie dawała mu spokoju. Dotyczyła pobytu w armii. Harry ciężko tam trenował i został poddany licznym testom. Jeden z nich polegał na symulowaniu pojmania żołnierza przez terrorystów. - "Terroryści" podobno rzucali Harrym o ścianę, dusili go i obrzucali go obelgami. Arystokrata nie dał się złamać, ale gdy jeden z nich nawiązał do śmierci księżnej Diany - podaje portal "Interia". W tym momencie wszyscy poczuli, że granica została przekroczona. Książę Harry miał odpowiedzieć na tę obelgę w wyjątkowo wyszukany sposób i koniecznie zależało mu na tym, żeby dokładny opis sytuacji znalazł się w jego książce. Z kolei J.R. Moehringer nalegał, żeby pominąć ten fragment. W końcu wywiązała się między nimi awantura.
Książę Harry upierał się, aby dokładny opis jego odpowiedzi na zaczepkę "terrorysty" znalazł się w książce. W końcu nie wytrzymał i zadzwonił do współautora swojej autobiografii. - On już nie błagał, on nalegał, a była druga w nocy i zaczynałem tracić nad sobą panowanie. Chociaż to nie był pierwszy raz, kiedy Harry i ja się kłóciliśmy, czułem się inaczej; wydawało się, że pędzimy w kierunku jakiegoś decydującego zerwania - pisze Moehringer. Ostatecznie przekonał księcia Harry’ego do swoich racji, a dalsza współpraca między nimi przebiegała owocnie. Mężczyźni pozostali w przyjacielskich stosunkach, być może dlatego, że dziennikarz nie traktował księcia z nabożną czcią. Zdarzało się, że zwracał się do niego "dude", co potocznie oznacza "stary".
Źródła: "New Yorker", se.pl, pomponik.pl