Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Jennifer Lawrence od lat występuje na ekranie u boku największych gwiazd, choć sama bardzo często odgrywa główne role - na przykład w filmie "Nie patrz w górę" z 2021 roku. W obsadzie znaleźli się między innymi: Leonardo DiCaprio, Cate Blanchett, Timothée Chalamet czy Meryl Streep. Okazuje się, że praca z hollywoodzkimi gwiazdami nie zawsze jest łatwa. O jej kulisach opowiada Lawrence w rozmowie ze Stephenem Colbertem, amerykańskim komikiem.
W obsadzie głośnego filmu Netfliksa pod tytułem "Nie patrz w górę" znalazły się największe gwiazdy. Główną rolę zagrała w nim uwielbiana przez publiczność Jennifer Lawrence. Niedługo później aktorka pojawiła się w programie "The Late Show with Stephen Colbert", gdzie opowiedziała o szczegółach pracy nad czarną komedią. W pamięć zapadła jej szczególnie jedna scena, którą odegrała razem z Timothéem Chalametem i Leonardo DiCaprio.
Okazuje się, że dla Jennifer Lawrence przykrym doświadczeniem była scena w aucie, w którym oprócz niej znaleźli się m.in. Leonardo DiCaprio i Timothée Chalamet. - To był najbardziej irytujący dzień w moim życiu. Oboje doprowadzali mnie do szału. Nie wiem, o co chodziło. Timothée był podekscytowany tym, że w końcu wyszedł z domu, to była chyba jego pierwsza scena, a Leo wybrał piosenkę, która grała w aucie i w kółko powtarzał: "wiesz, ta piosenka jest o... bla, bla, bla". To było piekło - wyznała Lawrence.
Jednym z elementów, który mógł przyczynić się do napięcia podczas kręcenia poszczególnych scen, był fakt, że aktorzy pojawili się na planie filmowym tuż po lockdownie spowodowanym pandemią COVID-19. W udzielonym wywiadzie Lawrence sugeruje bowiem, że dalsza część ich współpracy była całkiem owocna.
Źródła: fandomwire.com, YouTube