Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Występ na koncercie "Roztańczona Polska" w Zamościu był długo wyczekiwanym wydarzeniem nie tylko dla samej wokalistki, ale i jej fanów. Gosia Andrzejewicz powróciła bowiem na scenę aż po 10 latach przerwy. Tuż przed występem przeżyła jednak ogromny stres.
Piosenkarka nie mogła wydostać się z pokoju hotelowego
- Właśnie weszłam do hotelu, zameldowałam się w moim pokoju i chcę z niego wyjść, ale zobaczcie - jest zamknięte. To jest chore. Ktoś zamknął mnie w moim pokoju - mówi zdenerwowana wokalistka na filmiku, który udostępniła w mediach społecznościowych. W ciągu 4 godzin nagranie obejrzało 19 tysięcy internautów. Jak się później okazało, to nie był koniec przykrych niespodzianek. Po kilku minutach nerwowego szarpania za klamkę włączył się alarm, co jeszcze bardziej zestresowało gwiazdę. - Halo, kto mnie zamknął?! - mówi na nagraniu. Po chwili za drzwiami zjawiła się wizażystka Gosi Andrzejewicz, ale jej również nie udało się rozwiązać problemu.
Powróciła na scenę po wielu latach przerwy
Na szczęście Gosi Andrzejewicz ostatecznie udało się wyjść ze stresującej sytuacji obronną ręką. Jak pisze wokalistka, tuż przed koncertem w pokoju hotelowym zaciął się zamek centralny. Problem został rozwiązany dzięki pomocy obsługi i pracownicy recepcji. Jakiś czas później Andrzejewicz pojawiła się na scenie i zaśpiewała m.in. takie utwory jak: "Na zawsze", "Otwórz oczy" i "Wielbicielka". - Czekałam 10 lat na ten telewizyjny powrót i cieszę się, że ma miejsce właśnie w Zamościu. Kochani, spełniajcie swoje marzenia, nigdy się nie poddawajcie i wierzcie w siebie - powiedziała uradowana piosenkarka na scenie.