14 sierpnia w miejscowości Chodel w województwie lubelskim doszło do tragicznego wypadku. Miejscowa policja wstępnie doniosła wówczas, że 77-letni kierowca opla wymusił pierwszeństwo nad BMW prowadzonym przez 23-latka. W wyniku zderzenia pojazdów zginęły trzy pasażerki opla, które podczas jazdy zajmowały tylne siedzenia. Obaj kierowcy trafili do szpitala, w oplu jechała jeszcze czwarta osoba. Pasażerka, która siedziała obok kierowcy, nie odniosła obrażeń.
W wyniku dalszego postępowania okazało się, że ofiary były dobrze znane lokalnej społeczności - były aktorkami. "W poniedziałkowym wypadku samochodowym, do którego doszło w Chodlu, na miejscu zginęły śp. Janina Grzelak, Wanda Stawiarska i Teresa Grodzińska. Wszystkie Panie były aktorkami teatru 'Fajna Ferajna', członkiniami Klubu Seniora w Poniatowej oraz studentkami poniatowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku" - czytamy na portalu opole.24wspolnota.pl.
Kobiety pożegnała wspomniana grupa teatralna w mediach społecznościowych. "Nie ma słów, by opisać żal i współczucie, jakie w tej chwili czujemy. Ich rodziny straciły ukochane osoby: żonę, matkę, babcię, a my wspaniałe koleżanki, osoby ciepłe, miłe, pomocne, które wniosły w nasze życie wiele radosnych i niezapomnianych chwil" - piszą członkowie Fajnej Ferajny. "Zapamiętamy je jako osoby szlachetne, ciepłe, obdarzone wielkim sercem, ale też i humorem" podkreślają członkowie społeczności.
Aktorki pożegnał również burmistrz Poniatowej, Paweł Karczmarczyk. "Wspaniałe kobiety całym sercem zaangażowane w życie społeczne i kulturalne naszego miasta. Mające pasję, energię do działania" - napisał na Facebooku.
Jedna z kobiet miała zostać pochowana podczas poniedziałkowej ceremonii pogrzebowej, jednak przed tym rodzina zakwestionowała jej tożsamość. Pogrzeb Wandy Stawiarskiej został w ostatniej chwili odwołany. Prokuratura zapewnia, że wcześniej rodzina rozpoznała zwłoki.
"Osoba, która została pochowana w sobotę, to miała być ta pani, której pochówek miał być organizowany w poniedziałek" - oznajmiła prok. Magdalena Naczas z Prokuratury Okręgowej w Lublinie w rozmowie z PAP. Prokuratura zapewnia, że sytuacja została już wyjaśniona po ponownym przesłuchaniu świadków i identyfikacji zwłok.
Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Jak zaznacza Naczas, nikt w tej sprawie nie złożył zawiadomienia o przestępstwie i na ten moment ciężko stwierdzić, czy do tego doszło, ponieważ nie miało miejsca znieważenie czy zbezczeszczenie ciał. Grzegorz Goliszek z właścicielem zakładu pogrzebowego w rozmowie z PAP podkreśla, że jego firma nie ponosi odpowiedzialności za zaistniałą pomyłkę.