"Uwielbiał PO", ale wtedy nadeszła "dobra zmiana". "Dla kariery i pieniędzy poświęcił nazwisko"

Polskie media żyją sprawą Michała Adamczyka. Jeden z czołowych dziennikarzy Telewizji Polskiej dwie dekady temu, jak donosi Onet, odpowiadał przed sądem za brutalne pobicie swojej kochanki. Jak wypowiadają się na jego temat koledzy po fachu? Okazuje się, że nie wszyscy mają o nim dobre zdanie.

Ponad 20 lat temu Michał Adamczyk rozpoczął współpracę z Telewizją Polską. Początkowo był reporterem terenowym i prowadził wiele różnych programów. Popularność zdobył jako prezenter głównego wydania "Wiadomości". W tej roli występuje już od ponad 7 lat. Kilka miesięcy temu objął również stanowisko dyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej.

Zobacz wideo Oskarżam. Kryminalny cykl Gazeta.pl. Hanna Dobrowolska rozmawia z Michałem Fajbusiewiczem. Część 4

Od kariery w TVN-ie, do TVP. Tomasz Lis wspomina Adamczyka z początków kariery

Niewielu wie, że medialna kariera Michała Adamczyka rozpoczęła się od redakcji telewizji Polonia 1. Później związał się z TVN-em, najpierw jako gdański korespondent "Faktów", a następnie prezenter w lokalnym wydaniu "Fakty Północ". Wówczas jego przełożonym był Tomasz Lis, który w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl stwierdził, że przez długi czas cenił go za rzetelność w tym fachu. – W "Faktach" był rzetelnym reporterem. Potem rzetelnym korespondentem TVP w Brukseli – mówił. Wszystko zmieniło się, gdy do władzy doszedł PiS, a co za tym idzie, w telewizji publicznej nastąpiła "dobra zmiana". Wówczas Adamczyk podporządkował się nowym zasadom, zmienił zupełnie swoje poglądy i wartości, którym hołdował, na czym ucierpiała jego reputacja. – Lata rządów Kurskiego w TVP to już katastrofa. Dla kariery i pieniędzy poświęcił nazwisko, twarz i reputację. Według mnie popełnił życiowy błąd, ale on zapewne uważa inaczej – stwierdził Tomasz Lis, kwitując, że Adamczyk stał się jednym z "zakładników polityki".

Adamczyk popierał opozycję i Tuska. Za sprawą "dobrej zmiany" jego kariera nabrała tempa

Okazuje się, że zmiana Adamczyka wielu zaskoczyła, bo zanim zaczął wspierać partię rządzącą, popierał opozycję i rządy Donalda Tuska. Wspomina o tym m.in. Piotr Sławiński, były kierownik redakcji "Wiadomości", który go zatrudniał. – On uwielbiał Platformę Obywatelską i był dumny z przywództwa Donalda Tuska – wspominał. Gdy PiS doszedł do władzy i objął TVP, wprowadzając liczne zmiany, w tym również zwalniając dziennikarzy, których pozycja wydawała się być niezachwiana, Adamczyk zaczął dostosowywać się do nowych reguł. To okazało się nie bez znaczenia dla jego kariery, która relatywnie szybko nabrała zawrotnego tempa, czyniąc go jednym z najpopularniejszych dziennikarzy stacji. Wtedy też zaczął na antenie atakować polityków, których wcześniej popierał, oraz media, dla których pracował. – Po przyjściu "dobrej zmiany" pokazał swoją drugą twarz. Okiem nie mrugnął, kiedy Kurski wyrzucał na bruk albo zmuszał do odejścia z TVP wielu jego kolegów, z którymi dzielił biurka. Stał się czołowym propagandystą PiS. Dał nazwisko i twarz ekipie, która telewizję publiczną zmieniła w ministerstwo propagandy realizujące przekazy z centrali – opowiadał Tomasz Sygut, były szef TVP Info i TAI.

Choć jego postawa wielu zaskoczyła, to byli też tacy, którzy spodziewali się takiego obrotu spraw. Jedną z osób, która nie wierzyła w uczciwość dziennikarza, jest publicysta Jan Piński. – Adamczyk każdej władzy oferował swoje usługi. W 2015 r. Kurski pytał mnie o opinię na temat Adamczyka. Powiedziałem, że będzie mu służył wiernie do czasu znalezienia się kolejnego pana – mówił, dodając, że jego zdaniem dziennikarz dostosuje się do wszystkiego, byleby nie stracić pozycji i wynikających z niej korzyści. – Ma taki charakter, że bez problemu odnalazłby się w telewizji po upadku PiS, tyle że nikt mu tego nie zaproponuje – skwitował.

Więcej o: