Skradła serca widzów rolą w "Dirty Dancing". Jeden kompleks zrujnował jej karierę

Burza loków, wrodzona charyzma i promienny uśmiech - to wystarczyło, by 27-letnia Jennifer Grey skradła serca widzów rolą Baby w kultowym filmie "Dirty dancing". Urody zazdrościły jej rzesze kobiet z całego świata, mimo to Grey - jak przyznała w swojej autobiografii - miała wiele kompleksów. Jeden z nich okazał się w rzeczywistości atutem, a pozbycie się go doprowadziło do powolnego upadku kariery aktorki.

Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

W czasie rodzinnych wakacji 13-letnia Jennifer usłyszała od swojej matki słowa, które utkwiły jej w pamięci na lata: "Twój brat jest piękny, a ty... wyglądasz interesująco". Aktorka przyznaje, że wówczas doznała kompletnego szoku. "Wiedziałam, że mama mnie kocha i możliwe, że tylko stwierdziła fakt. Nie sądzę, że chciała być złośliwa" - stwierdziła. Mimo że 14 lat później miliony kobiet zazdrościły jej urody, ona sama oceniała swój wygląd bardzo krytycznie. 

Zobacz wideo Ogłoszono powrót "Seksu w wielkim mieście". Czyli jak filmowcy grają na naszych sentymentach [Popkultura Extra]

Przez lata ludzie widzieli w niej głównie Frances "Baby" Houseman

Po premierze dzieła, które obecnie zyskało miano kultowego, świat widział w nie głównie Frances "Baby" Houseman; młodą, uroczą dziewczynę, która wiruje w tańcu z Johnnym Castle. Mimo że film pojawił się na ekranach w 1987 roku, wydaje się, że od tamtej pory niewiele się zmieniło. Zwłaszcza że Grey nie ma na swoim koncie innych ról, które choć nieznacznie zbliżyłyby się sławą do uwielbianego przez publiczność romansu tanecznego. Okazuje się bowiem, że jedna decyzja zaważyła na dalszej karierze aktorki

Chciała pozbyć się kompleksu - zrujnowała sobie karierę

Rola "Baby" miała być punktem przełomowym w karierze młodej aktorki. Tak się jednak nie stało. Mimo że po premierze "Dirty dancing" kobiety z całego świata usiłowały upodobnić się do Grey, nosząc spodnie z wysokim stanem i próbując odtworzyć jej charakterystyczną fryzurę, ona sama wciąż bardzo krytycznie oceniała swoją urodę. Szczególnie przeszkadzał jej jeden element: nos. Za wszelką cenę chciała go zmienić - właśnie dlatego zdecydowała się na operację plastyczną. 

 

Aktorka nie przemyślała tylko jednej kwestii: to właśnie charakterystyczny typ urody wyróżniał ją spośród innych osób w tej branży. Delikatny, kruczy nos i burza loków na głowie zachwycała reżyserów i producentów, którzy twierdzili, że Grey "ma w sobie to coś". Wszystko zmieniło się jednak po zabiegu. 

"Wyszłam z sali jako nikt"

W niektórych wywiadach Jennifer Grey wyznała, że delikatnie kruczy nos przeszkadzał jej do tego stopnia, że nie mogła na siebie patrzeć na ekranie. Podjęła więc decyzję, której przez wiele lat żałowała: przeszła operację plastyczną nosa. - Weszłam na salę jako osoba sławna, a wyszłam jako nikt - wyznała gwiazda cytowana przez portal WP. Opinie tłumu jej fanów były zresztą podobne; twierdzili oni bowiem, że zabieg zmienił ją nie do poznania i był zupełnie niepotrzebny. - Już zawsze będę tą niegdyś słynną aktorką, której nikt nie rozpoznaje z powodu zrobienia nosa - stwierdziła wówczas Grey. Niestety po części jej czarne myśli się sprawdziły. Po "Dirty dancing" gwiazda zagrała jeszcze w kilku innych produkcjach, jednak nie wywarły aż takiego wrażenia na publiczności jak dawniej.

 
Więcej o: