Dom Artystów Weteranów Scen Polski w Skolimowie, zwany najczęściej Domem Aktora, powstał w 1927 roku i od początku należy i jest zarządzany przez Związek Artystów Scen Polskich. Inicjatorem budowy pensjonatu był aktor Antoni Bednarczyk, który zaniepokojony losem samotnych i emerytowanych artystów, postanowił stworzyć miejsce, w którym będą mogli dożyć spokojnej starości.
W pensjonacie przez blisko sto lat mieszkało wiele znanych osobistości ze świata filmu, teatru, muzyki czy sztuki. Ostoję znaleźli tam m.in. Irena Kwiatkowska, Jerzy Połomski, Andrzej Szopa czy Barbara Krafftówna. Do dyspozycji każdego mieszkańca jest jednoosobowy pokój, zaś pary lub małżeństwa mogą zdecydować się na wspólny, nieco większy apartament np. z aneksem kuchennym. Jakiś czas temu miesięczny koszt pobytu wzrósł do 7705 zł. ZASP, który kieruje ośrodkiem, dopłaca każdemu z mieszkańców 150 zł, zaś pozostałą część muszą pokryć we własnym zakresie. W większości przypadków otrzymywana emerytura nie jest jednak wystarczająca.
O dramatycznej sytuacji mieszkańców Domu Aktora zdecydowała się opowiedzieć w rozmowie z Plejadą Elżbieta Janiszewska, emerytowana aktorka lalkarka. – Wszystkie ceny poszły w górę. Tutaj płacimy 70% swojego uposażenia emerytalnego. 30% dostajemy do ręki na jakieś drobne wydatki. Resztę musi dopłacić miasto albo rodzina – wyznała, dodając, że jeśli nie miałaby pomocy bliskich, to nie byłoby jej na to stać. – Płacę około 2 tys. zł, a za mój pobyt trzeba zapłacić prawie 8 tys., czyli te 5 tys. zł z groszami musi dopłacić mój syn, mój wnuk – opowiadała.
O tym, że artyści otrzymują niskie emerytury, wiadomo nie od dzisiaj. Janiszewska podkreśla jednak, że zarówno ona, jak i zdecydowana większość mieszkańców Domu Aktora, przez całe życie odprowadzała należne składki do skarbu państwa, dlatego tym bardziej uważa, iż rząd powinien dopłacać brakującą kwotę. – Myśmy przez tyle lat płacili składki, ciężko pracowali, że państwo powinno nam tutaj udzielać zniżki i powinno się za nas płacić – mówiła z goryczą.
Jej zdaniem bez względu na to kto sprawuje władze, emeryci są najbardziej wyzyskiwaną grupą społeczną, a rząd nie reaguje na ich problemy i potrzeby. Przez wiele lat pracy usiłowała zadbać o swój los na starość, a mimo to i tak jest zdana na pomoc innych. – Co rząd, to zmiana i jeden rząd zarządził, że będę płaciła składki, żebym miała wyższą emeryturę, przyszedł drugi i zabrał nam to wszystko. Nie dość, że wtedy straciłam jedną trzecią emerytury i zamiast 3 tys. zostały mi tylko 2, to państwo wykorzystuje nas z każdej strony. Po głowie zawsze dostają emeryci. To jest tragedia. Potem przyjdzie pan Czarnek i "wybuli" komuś parę milionów na wille – skwitowała bez ogródek.