Historię wymyślił Michał Szcześniak, młody scenarzysta i niezależny filmowiec, laureat kilku prestiżowych nagród, który za krótkometrażówkę "Łódka" wyróżniony został na festiwalu w Gdyni. Gdy skończył pisać swoją opowieść o superbohaterach w wieku przedemerytalnym, zaczął szukać zdolnego ilustratora. O zdanie zapytał najbardziej znaną chyba polską rysowniczkę Agatę "Endo" Nowicką. A ta dała mu namiary na Justynę Marcinkiewicz z Będzina, absolwentkę łódzkiej ASP, na co dzień projektantkę toreb, od święta graficzkę.
- Scenariusz spodobał mi się od razu, choćby dlatego, że co najmniej drugie skrzypce gra w nich śliczny biały, gruby kot, a ja koty uwielbiam - śmieje się Marcinkiewicz, której pomysł narysowania komiksu chodził po głowie już od dawna. - Tym bardziej że to jest nadal raczej męska domena. Oczywiście są w Polsce dziewczyny, które rysują, ale stanowią zdecydowaną mniejszość. Zawsze myślałam, że fajnie byłoby do nich dołączyć i pokazać, że my też potrafimy namieszać w komiksowym świecie - mówi artystka.
Wspomniany wyżej kot nazywa się Rufus, mimo swoich gabarytów potrafi latać i jest największym przyjacielem Strzały, starzejącego się superbohatera. - Komiks inspirowany jest twórczością Leopolda Tyrmanda, którego oboje jesteśmy wielbicielami. Nasi supermeni mieszkają w Warszawie i czas swojej świetności mają już za sobą. Trzęśli miastem kilkadziesiąt lat temu, teraz próbują się odnaleźć we współczesnej rzeczywistości i po raz ostatni ruszają na walkę ze złem - opowiada rysowniczka, która nad "Supermenami" pracowała ponad cztery lata. Wybrała wymagającą technikę, łącząc cienkopis i ekoliny, przypominające klasyczne akwarele farby dające - przy sprawnym ich wykorzystaniu - niesamowitą głębię koloru. Kolejne rysunki tworzyła "po godzinach". Zarówno dla niej, jak i dla Szcześniaka, tworzenie komiksu to działalność wyłącznie hobbystyczna.
"Supermeni" wydawcę znaleźli zaraz po tym, jak Justyna stworzyła pierwsze ilustracje. Szanowane komiksowe wydawnictwo "Timof i cisi wspólnicy" było gotowe spokojnie czekać, aż skończy. Komiks miał premierę na majowym festiwalu Komiksowa Warszawa w ramach Warszawskich Targów Książki. - Od kilku osób usłyszeliśmy, że "Supermeni" są trochę trudni w odbiorze - mówi Justyna. Potraktowali to jako pochwałę. Nie chcieli tworzyć albumu, na który wystarczy rzucić okiem i już można odkładać na półkę. "Supermeni" - dzięki niebanalnemu scenariuszowi i dopracowanej formie plastycznej - mieli przykuć uwagę na dłużej.
Autorzy planują już kolejne wspólne dzieło. - Szczegółów zdradzić nie mogę, ale na pewno będzie to historia zupełnie inaczej narysowana. Prawdopodobnie monochromatyczna i bardziej mroczna - mówi Marcinkiewicz.
Zapewnia, że nie zamierza jednak dla komiksu porzucać swojej głównej pasji, czyli torebek. Projektuje je i sama szyje od dawna. Od dwóch lat opatruje je logo swojej autorskiej pracowni Bardzo Studio. Nie goni za modą. Stawia na nigdy niestarzejący się minimalizm i funkcjonalność. Sądząc po rosnącym gronie wielbicielek (i wielbicieli, bo torby kupują także panowie), pomysł się sprawdza. Fragmenty komiksu i torby można oglądać na stronie bardzostudio.com. Komiks kosztuje 29,9 zł i można go kupić na stronie wydawcy timof.pl.