Icicle: Haha, czyli że czytałeś mój twitterowy opis? Tak, Skittles [partnerujący Icicle'owi MC] napisał mi pewnej nocy: "czy wiesz, że na pierwszej stronie Google'a jest już więcej linków kierujących do ciebie, niż do prawdziwego sopla lodu?
- Proste, że najbardziej odjechanych taktów w branży!
- Oczywiście, każdy ma takie marzenia! Gdyby dało się ją wskrzesić, chętnie nagrałbym coś z Billie Holiday!
- Haha! Gdy koncertuje się w Australii, mało się śpi z uwagi na jet lag. Można to sobie wyrównywać zwiększonym przyjęciem alkoholu. Niestety, ma to negatywny wpływ na poziom poczucia humoru...
- Hmm, trudno powiedzieć. Ostatnio mieliśmy do czynienia z pewną... jak by to powiedzieć... "nagością". Było ekstra!
- Mam nadzieję, że się uda, bo granie koncertu na żywo jest dość wykańczające. Nie obraziłbym się jednak, gdyby udało mi się złapać Adama Beyera [gra w sobotę od 23:00 w Circus Tent].
- No jasne, że byłoby pewniej i prościej! Ale wyróżnienie się z tłumu innych wykonawców i zbudowanie sobie wyjątkowej tożsamości to najważniejsza rzecz, jaką może zrobić artysta. Grając na żywo, stajemy się bardziej wyjątkowi i inni niż reszta. Gdy gram na żywo, jestem znacznie bliżej tego, o co mi naprawdę chodzi i jeśli wszystko idzie dobrze, jest to też dużo bardziej satysfakcjonujące!
- Nie, staram się nie czytać takich rzeczy, bo gdybym zaczął w to wierzyć, stałbym się f***em. Ale to miłe, że są na świecie ludzie, którzy doceniają to, co robisz.
- To chyba było naturalne przejście: jako dziecko grałem na pianinie, potem dostałem keyboard, zacząłem robić muzykę na komputerze i tak to jakoś szło. Przez parę lat grałem też na perkusji, a jako nastolatek spędzałem sporo czasu na kupowaniu winyli i ćwiczeniu miksowania.
- Przeprowadzka do Londynu, gdy ma się 20-parę lat, to super sprawa! Można tam znaleźć mnóstwo inspiracji, a zwłaszcza w przypadku muzyki d&b szybko zrobić postępy i nawiązać korzystne znajomości. Zostawienie rodziny i przyjaciół jest trudne, ale Holandia jest tylko jeden, krótki lot stąd, więc to nie koniec świata.
- Brakuje mi holenderskiej lukrecji! W Wielkiej Brytanii trudno znaleźć ten charakterystyczny smak! A w Holandii powinni się pospieszyć i sprawić, żebym we wszystkich sklepach i restauracjach mógł płacić kartą Visa. Najbardziej denerwuje mnie to, że gdy przyjeżdżam do domu, nie mogę korzystać z moich kart bankowych. Problemy pierwszego świata!
- Tak, rozmawianie o muzyce jest dobre. Ostatecznie, głównym celem muzyki jest przecież komunikowanie i łączenie ludzi. Tylko angażując w to coraz więcej osób możemy mieć pewność, że sztuka będzie się rozwijać. Od innych uczymy się więcej, niż na własną rękę.
- Bardzo! Na tym polu konkurencja jest jednak ogromna. Chętnie popracowałbym przy jakiejś dystopijnej opowieści, w której byłoby dużo mechanicznych odgłosów. Tak, z pewnością chętnie wrócę do tematu, ale to dopiero za jakiś czas...
- To dobry sposób na nawiązywanie kontaktów z nowymi producentami i pretekst do zmuszenia się, by wreszcie posłuchać tych wszystkich nowych kawałków, które są mi podsyłane. Miło też regularnie sobie pomiksować i być w kontakcie ze swoimi słuchaczami.
- Dziękuję. Odpowiedź na to pytanie byłaby jednak tak rozwlekła, że chyba zajmiemy się tym już przy następnej rozmowie!
Festiwal Audioriver odbywa się w dniach 24-26 lipca w Płocku. Icicle zagra w piątek o 22:30 na scenie Last.fm Hybrid Tent. Podczas koncertu będzie można usłyszeć m.in. utwory z jego drugiej płyty, zatytułowanej "Entropy".