Tego jeszcze nie było: prezydent USA na festiwalu SXSW

Nowe filmy, nowe zespoły, nowe technologie, które mogą na dobre zmienić świat - to wszystko w bardzo intensywnej pigułce będzie można dostać na festiwalu South by Southwest, który odbędzie się w Austin w Teksasie w dniach 11-20 marca.

Już tylko kilka dni do rozpoczęcia festiwalu South by Southwest, który w ostatnich latach wyrósł na najważniejszy światowy przegląd tego, co nowe, obiecujące i oryginalne w co najmniej trzech sferach: filmie, muzyce i nowoczesnych technologiach.

Ten zestaw dziedzin, będących jednocześnie trzema głównymi modułami festiwalowego programu, jest jednak zdecydowanie zbyt skromny, żeby objąć całość tej wielkiej imprezy. Obok głównego programu odbywają się w jej ramach prezentacje dotyczące m.in.: medycyny, gier komputerowych, pornografii, edukacji, satyry czy sportu, żeby wymienić tylko kilka pozycji z bardzo długiej listy.

Oczywiście nie ma najmniejszych szans, żeby trzymać rękę na pulsie wszystkiego, co się przez dziesięć dni, od 11 do 20 marca, wydarzy w Austin w Teksasie, ale jest kilka punktów programu, na które już ostrzą sobie zęby prawie wszyscy, którzy się tam wybierają.

Walczyć o klimat, walczyć o edukację

Najbardziej istotnymi, ale zarazem i najbardziej niezwykłymi gośćmi tegorocznej edycji festiwalu będą najważniejsze osoby w Stanach Zjednoczonych, a wręcz jedne z najważniejszych w świecie: amerykańska Pierwsza Para, prezydent Barack Obama i jego żona Michelle. Ta informacja gruchnęła jak grom z jasnego nieba - organizatorzy ogłosili ją dopiero kilka dni temu, czyli w zasadzie na ostatnią chwilę.

Ale domyślać się można, że namawianie na tego rodzaju występ i ustalanie zasad bezpieczeństwa, które się z nim wiążą, musiały trwać niezwykle długo. Domyślać się też można, że na dwa dni, kiedy prezydencka para będzie w Austin, Convention Center, gdzie odbywa się główna część imprezy, zamieni się w jedno z najściślej strzeżonych miejsc na świecie.

Barack Obama w piątek 11 marca będzie rozmawiał z redaktorem naczelnym miejscowej gazety "The Texas Tribune", na temat społeczeństwa obywatelskiego i zaangażowania społecznego. Słuchaczami będą przedstawiciele czołówki środowiska wynalazców, przedsiębiorców i innowatorów. Przewiduje się, że Obama potraktuje spotkanie z nimi jako okazję do zaapelowania o lepsze wykorzystywanie ich pomysłów. Będzie ich zapewne namawiać na zwrócenie uwagi na cele, o których mówi od początku swego urzędowania, czyli m.in. walkę ze zmianami klimatycznymi.

W środę, 16 marca Michelle Obama spotka się z kolei z uczestnikami muzycznej części imprezy, żeby rozmawiać o inicjatywie "Let Girls Learn". To działająca na całym świecie organizacja próbująca zapewnić edukację 62 milionom dziewcząt w wieku szkolnym, które z różnych powodów nie mogą chodzić do szkoły.

Można się tylko domyślać, że wystąpienia prezydenckiej pary siłą rzeczy włączą się w rozpędzającą się coraz bardziej i wchodzącą dziś w decydującą fazę kampanię przed wyborami prezydenckimi w USA.

Gdzie będzie przełom

Nigdy do końca nie wiadomo, które z prezentacji w festiwalowej części "Interactive" poświęconej nowoczesnym technologiom okażą się przełomowe i rewolucyjne. Stali bywalcy festiwalu z upodobaniem opowiadają anegdotę o tym, jak kilka edycji temu odbywał się skromny panel, podczas którego młody, zdenerwowany człowiek opowiadał o swoim pomyśle na serwis, za pomocą którego będzie można wysyłać zdjęcia znikające z pamięci telefonu po kilkunastu sekundach.

Znudzeni uczestnicy słuchali niezbyt uważnie, niektórzy wychodzili z sali, pukając się głowę. A pół roku później Snapchatem - bo o ten serwis chodziło - posługiwały się już miliony użytkowników, zwłaszcza młodych ludzi na całym świecie. Trudno więc dziś, patrząc na program, pełen nic nikomu jeszcze nie mówiących nazw aplikacji i technologii, przewidzieć, która z nich stanie się za moment synonimem kolejnego przełomu.

Ale o kilku sprawach już wiadomo. Wiadomo, jakie będą dwa najważniejsze hasła, które odmieniane będą na wielu panelach przez wszystkie przypadki: samochody bez kierowców i hełmy do rzeczywistości wirtualnej. To dwie technologie, które są już w zasadzie powoli wdrażane, stoją za nimi wielkie pieniądze - w pierwszym przypadku: firmy Google, w drugim - przede wszystkim Facebooka, ale i wielu innych korporacji, które czują, że to ważna technologia i nie chcą zostawać w tyle.

Dwa inne hasła, o których może być głośno w najbliższym czasie to: "internet of you" i Blockchain. To pierwsze to nic innego niż próba atrakcyjnego sprzedania czegoś, o czym wiadomo już od dłuższego czasu, czyli najnowszych urządzeń pozwalających na korzystanie z internetowych aplikacji, urządzeń, których już nawet nie nosi się w kieszeni, ale po prostu ma się je na sobie: w rękawie, na nadgarstku czy w okularach. To technologia, której sukces wydaje się dość prawdopodobny, choć na razie przyjmuje się wyjątkowo opornie - ciąży na niej klątwa okularów Google'a, które pojawiły się momencie najgłośniejszej debaty o inwigilacji i zostały dość powszechnie odrzucone, jako narzędzie do śledzenia czy nagrywania innych. Pomysł "Internet of you" ma chyba za zadanie przede wszystkim zmianę podejścia klientów do tego typu technologii.

Blockchain to natomiast jedno z tych zagadnień, które do pełnego zrozumienia wymagają sporej szczegółowej wiedzy - w tym przypadku: z pogranicza informatyki, ekonomii i prawa międzynarodowego. Ale ich niezrozumienie w żaden sposób nie przeszkadza w skutecznym korzystaniu z opartych na nich rozwiązaniach. W dużym uproszczeniu chodzi o zmodyfikowany protokół przesyłania informacji, wykorzystywany dziś przede wszystkim w rozproszonych płatnościach. Według specjalistów może on mocno zmienić, jeśli nie wręcz zrewolucjonizować rynek transakcji bezgotówkowych, zwłaszcza międzynarodowych.

Nowy film Linklatera, dokument Ellen Page

Sporo atrakcji znajdą dla siebie na festiwalu miłośnicy filmu. Dziś najgłośniej mówi się o premierze najnowszego filmu Richarda Linklatera, zatytułowanego "Everybody Wants Some". To jego pierwsze dzieło od czasu przyjętego niezwykle gorąco filmu "Boyhood", który zdobył całe naręcze nagród i wszedł do historii kina już choćby za sprawą sposobu powstania: kręcony był przez kilkanaście lat, żeby naturalnie wyglądało dorastanie aktora grającego główną rolę i pozostałych członków obsady.

Wszystko wskazuje na to, że tym razem Linklater zrobił o wiele bardziej tradycyjny film. Choć także opowiada on o dojrzewaniu, chyba jednak nie tak jak "Boyhood", ale raczej bardziej w stylu innych filmów tego reżysera, m.in.: "Dazed And Confused" czy "Slacker". Na festiwalu w Teksasie o tym twórcy jest szczególnie głośno praktycznie co roku, bo stamtąd właśnie pochodzi, tam mieszka i bardzo chętnie tam umieszcza akcję swoich filmów.

 

Wśród filmowych gości specjalnych tegorocznego SXSW pierwsze miejsce zajmuje Ellen Page. 29-latka z kanadyjskimi korzeniami nie wydaje się może być pierwszoligowym graczem środowiska filmowego, ale to tylko pozory. W Stanach liczy się coraz bardziej, a zaproszenie jej na festiwal jest na to najlepszym dowodem. Znana najbardziej za sprawą roli w filmie "Juno" sprzed dekady, za którą dostała nominację do Oskara i mnóstwo innych nagród i wyróżnień, jest dziś zarówno bardzo cenioną aktorką, jak i producentką. I właśnie o tej podwójnej roli ma mówić podczas swojego wystąpienia w Austin. Ważnym wątkiem ma być także jej zaangażowanie w ruch LGBTQ. W Walentynki w 2014 roku artystka ujawniła swoją homoseksualną orientację, a dziś jest współautorką cieszącej się sporą estymą dokumentalnej serii "Gaycation".

 

W gronie festiwalowych panelistów znalazło się także wiele innych ważnych osobowości współczesnego kina. To m.in.: Gale Anne Hurd, scenarzystka i producentka, specjalizująca się przede wszystkim w rozrywkowym kinie akcji - to właśnie ona produkowała filmy o Terminatorze. To także Joe Swanberg, prawdziwa legenda współczesnego kina niezależnego, ojciec chrzestny ruchu mublecore, z którego wywodzi się wielu znanych twórców z braćmi Duplass czy aktorką Gretą Gerwig na czele.

Iggy Pop kończy, tłum młodych zaczyna

Na festiwalu South by Southwest nie może zabraknąć także atrakcji muzycznych. Jak co roku na koncertach w niezliczonych klubach w tym mieście (obok tych istniejących na stałe, których w samym tylko centrum miasta jest więcej niż w całej Polsce, na czas festiwalu powstają także tymczasowe, czasem będące po prostu podestem z kilku desek na wolnej parceli), zagrają wykonawcy z całego świata.

 

W tym roku organizatorzy szczególnie dużo miejsca przeznaczyli dla artystów z Ameryki Południowej, choć nie zabraknie oczywiście ogromnej ilości wykonawców ze scen: północnoamerykańskiej, europejskiej i azjatyckiej. Z Polski do Austin wybierają się muzycy zespołów: The Dumplings, Lilly Hates Roses i jednoosobowego projektu Coldair. Jak zawsze reprezentowane będą wszystkie gatunki: od country i popu, przez hip hop, folk i reggae, do tanecznej elektroniki, gitarowego rocka i metalu.

 

Wśród wykonawców, którzy do dziś pojawili się na długiej i uzupełnianej do ostatniej chwili liście, uwagę zwraca co najmniej kilkanaście nazw i nazwisk. Trudno będzie się z pewnością dostać na koncert Iggy Popa, który coraz głośniej przebąkuje o planach zakończenia kariery. Spory tłum może przyciągnąć prezentacja duetu Crystal Castles, który wystąpi w nowym składzie, a dokładniej - z nową wokalistką, następczynią słynącej z autodestrukcyjnych zachowań na scenie Alice Glass. Zespół zdążył się już zresztą stać bohaterem pierwszego z tegorocznych festiwalowych skandali - usunięto jego występ z programu jednego z koncertów. Jego organizatorki uznały bowiem, że nie pasuje do jego feministycznego charakteru, skoro lider wyrzucił poprzednią wokalistkę i potraktował ją instrumentalnie.

 

Fanów punk rocka przyciągnie z pewnością występ coraz bardziej wychwalanego w amerykańskich mediach zespołu Beach Slang, który będzie można zobaczyć w sierpniu w Polsce, na Off Festiwalu, sporo mówi się też o zespole Prawn, sporej nadziei nowej sceny emo. Nie zabraknie z pewnością chętnych, żeby zobaczyć prawdziwą maszynę do robienia porywającego hałasu, słynący z zawrotnych koncertów zespół o nieco odrzucającej nazwie Diarrhea Planet.

 

Swoje pięć minut będzie też miała gitarowa scena z Izraela - kilka koncertów na festiwalu zapowiada jej najbardziej znany przedstawiciel, zespół Vaadat Charigim. Z jeszcze ciepłą nową płytą zaprezentuje się w Austin indie-popowy zespół Polica, sporo kobiecej energii wniosą coraz uważniej obserwowane szwedzkie feministki z zespołu Vulkano. A to tylko kilka nazw z bardzo długiej listy festiwalowych wykonawców.

Więcej o: