Z powodu silnego wiatru i ulewnego deszczu w piątek wieczorem rozpoczęła się ewakuacja terenu Open'er Festivalu. Organizatorzy prosili o sprawną komunikację i czytanie komunikatów, sytuacja bardzo dynamicznie się zmieniała. Na tyle, że zapanował chaos komunikacyjny, którego uczestnicy gdyńskiej imprezy szybko nie zapomną. "To będzie się za nimi ciągnąć. Przykład do opisywania w podręczniku dla studentów, czego nie robić" - czytamy w komentarzach na Facebooku.
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Ewakuacja z terenu festiwalu zaczęła się w momencie, kiedy już zaczynało padać i ludzie sobie poznajdywali jakieś schronienie pod daszkiem. I wtedy ochrona zaczęła wyganiać ludzi i poszły komunikaty, że uprzejmie prosimy wynocha. Więc z miejsc, gdzie można było się skryć, ludzie zostali wygnani na szczere pole
- relacjonuje dziennikarka Gazety.pl Agata Kalińska, która odniosła się do wpisu o odwołanych w piątek koncertach. Przypomina, że teren festiwalu w Gdyni jest oddalony od miasta i nawet w normalnych warunkach tysiące uczestników Open'era bardzo długo rozchodzą się i opuszczają teren festiwalu. Przy ewakuacji, ulewie i wichurze trwało to znacznie dłużej.
Wciąż leje, komunikacyjny paraliż, bo jak wspomniałam, wszyscy musieli wyjść na raz. I zaczynają się sprzeczne przekazy. Wznawiają. Nie wznawiają. Wpuszczają ludzi, nie wpuszczają
- opisywała sytuację dziennikarka. W końcu nadchodzą precyzyjne komunikaty organizatorów: "Dziękujęmy za sprawną ewakuację" i "Martin Garrix wystąpi o godzinie 1:00". Ten drugi wysłany kilka minut przed koncertem.
Uczestnicy nie zostawiają suchej nitki na zawiadujących gdyńską imprezą. Wyłączenie możliwości komentowania postów na oficjalnym fanpage'u Open'era natychmiast zostało wyłapane i zmiażdżone przez festiwalowiczów.
Komunikacja Opener Festival zawsze była fatalna, ale wyłączenie komentarzy na swoich mediach w obawie przed krytyką i sposób komunikacji w sytuacji, w której kilkanaście tysięcy osób nie wie co się dzieje jest absolutnym skandalem
- napisał Filip Połoska.
Uczestnicy Open'era pisali pod postami na innych profilach, które podawały komunikaty dot. piątkowych koncertów i zmian w line-upie.
Wznawiacie, żeby kasy nie oddawać. WSTYD!!!
Jak dla mnie są śmieszni. Co z wykonawcami, którzy mieli wystąpić w czasie tych niesprzyjających opadów deszczu i burzy? Martin Garrix ma wystąpić o 2, czyli raczej planowo, więc co, taka Dua Lipa została "zmyta" z harmonogramu przez deszcz
Jaja sobie robicie?? Wszyscy wrócili do domów...
- pisali uczestnicy Open'era.
W sobotę na oficjalnych stronach festiwalu pojawił się komunikat ws. biletów na 1 lipca. Wśród kilku możliwości, faktycznie nie ma zwrotu pieniędzy, ale wymiana na voucher, który będzie trzeba wykorzystać w ciągu najbliższych 3 lat do zakupu biletów na kolejne edycje Open’era.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>