Informacja o tym, że Aaron Sorkin postanowił znowu pisać dla telewizji i łączy siły z HBO, zelektryzowała nie tylko fanów scenarzysty. Tym razem laureat Oscara za "The Social Network" skupia się na pracy ludzi przygotowujących serwis informacyjny. Dziennikarze z realnego świata zwracają jednak uwagę na to, że "Newsroomowi" daleko do rzeczywistości. - Momentami ten serial, przynajmniej pierwszy odcinek, ma tyle do pracy w serwisie newsowym, jak "Szpital na peryferiach" do pracy na ostrym dyżurze - mówi Piotr Kraśko , dziennikarz TVP i prezenter "Wiadomości". Amerykańscy ludzie mediów w przeważającej większości mają podobne zdanie.
Akcja "Newsroomu" rozgrywa się w fikcyjnej stacji informacyjnej, której gwiazdą jest Will McAvoy (w tej roli występuje Jeff Daniels). Prowadzący główne wydanie wiadomości przez lata wyrobił sobie opinię dziennikarza, który zrobi wszystko, by zadowolić widzów i nikomu nie podpaść. To właśnie dlatego internetową karierę robi szybko jego wystąpienie na spotkaniu ze studentami, w którym stwierdza, że Stany Zjednoczone nie są najlepszym krajem na świecie. Szef McAvoya sprowadza wtedy do stacji producentkę Mackenzie McHale, byłą dziewczynę prezentera, która chce wykorzystać ten przełom i zmienić obraz serwisu informacyjnego. Jak sama mówi, woli robić dobry program dla 100 osób niż kiepski dla miliona. Dla McHale najważniejsza jest informacja... I już w tym momencie pojawia się pierwszy zgrzyt.
- Prezenter i producentka, którzy mają dosyć płytkiego podejścia do tego biznesu decydują się relacjonować "prawdziwe historie", uprawiać prawdziwe "dziennikarstwo". Jak przypuszczacie, dlaczego tak się nie dzieje [w życiu - red.]? Odpowiedź brzmi: pieniądze - stwierdza były korespondent CNBC Mike Hegedus. Dodaje: Kiedy bohaterowie Sorkina w poetycki sposób opowiadają o odpowiedzialności dziennikarzy informacyjnych, wadze dziennikarstwa i o tym, że o sile demokracji świadczy stopień poinformowania społeczeństwa, możecie się uśmiechnąć i zapytać samych siebie "Czy postać grana przez Jeffa Danielsa robiłby to co robi za 162,50 dolary tygodniowo i czy wy oglądalibyście to dla swojego własnego dobra?
Sorkin w "The Newsroom" sięga po prawdziwe wydarzenia z niedalekiej przeszłości. Pierwszym wspólnym zadaniem głównego bohatera i jego nowego zespołu jest przedstawienie widzom (fikcyjnego programu i serialu) faktów dotyczących wycieku oleju do Zatoki Meksykańskiej w 2010 roku. W pewnym momencie na ekranach komputerów pojawia się informacja o eksplozji na platformie BP. Jak przeciętny widz wyobraża sobie pracę w newsroomie stacji informacyjnej w takim momencie? Podekscytowanie, wiele niewiadomych, gorączkowe poszukiwania potwierdzenia informacji, przyśpieszenie pracy... Dziennikarzy z "Newsroomu" przez dobre kilkanaście (kilkadziesiąt) minut zajmuje natomiast dyskusja na temat tego, jak ważna jest to informacja. - Gdyby oni pracowali w takim tempie, jak robią to w pierwszym odcinku, to mogliby robić raczej tygodnik, a nie serwis codzienny - zauważa Kraśko.
"Bardzo filmowe, ale mało prawdopodobne" - przeczytaj, co jeszcze o "Newsroomie" mówi Piotr Kraśko >>
Amerykański pisarz i dziennikarz Brian Rooney, który oglądał pierwszy odcinek serial HBO z żoną, wspomina : Odwróciłem się do niej i zapytałem: "Co tu jest nie tak?" Odpowiedziała: "Nikt nie wisi na telefonie, próbując ustalić co się stało". Zamiast tego cała załoga czekała na doniesienia agencyjne. Rooney zauważa także, że kiedy w końcu reporterzy Sorkina biorą się do roboty, udaje się im ustalić w ciągu kilku minut to, co w realnym świecie zajęłoby kilka dni a nawet tygodni. - Dla prawdziwego reportera to po prostu śmieszne - podsumowuje. Wielu innych dziennikarzy również surowo oceniło realizm serialu. Richard Lawson z The Atlantic Wire zarzuca Sorkinowi, że jego wizja telewizji informacyjnej nijak nie przystaje do współczesnej rzeczywistości. Pisze, że Sorkin stworzył "nużącą, czasami śmieszną, fantazję bez polotu".
Sam Aaron Sorkin, który ma na koncie takie seriale jak "Sports Night", "Prezydencki poker" i "Studio 60", w jednym z wywiadów powiedział, że dla niego nie jest ważne, czy coś jest prawdziwe, ale powinno wydawać się widzowi, że jest prawdziwe. Redaktor Jack Mirkinson z Huffington Post odpowiada wprost twórcy serialu: Ma problem, bo "Newsroom" nie wydaje się być prawdziwy. Sorkin miota się, zastanawiając nad tym, czy chce spróbować pokazać to, w jaki sposób działają dzisiejsze media, czy nie.
Wśród ludzi mediów znaleźli się też obrońcy "Newsroomu". Ron Olsen, reporter z 40-letnim doświadczeniem, jest zachwycony serialem. Zauważa, że wiele z tego, co oglądamy w telewizji to sztuka imitująca rzeczywistość - w końcu nawet programy reality są "skażone" obecnością kamery. Olsen pisze na swoim blogu , określając nową produkcję HBO najlepszą telewizją od lat: Słuchanie jak aktor grający dziennikarza mówi to, co powinni powiedzieć prawdziwi dziennikarze, jest prawie tak dobre jak słuchanie tego w rzeczywistości. Prawie. Również Piotra Kraśko mimo wszystko pozytywnie ocenia pierwszy odcinek "Newsroomu". - Wiele już było seriali o telewizji, ale moim zdaniem ten zapowiada się na jeden z lepszych - mówi. Co jeszcze ważniejsze, serial obronili także widzowie.
Pierwszy odcinek w amerykańskiej stacji HBO obejrzało ponad 2 miliony osób, co jest przyzwoitym wynikiem dla stacji. Chwilę po emisji drugiego odcinka szefowie kanału zdecydowali, że powstanie druga seria.
Podobno w trakcie pracy nad scenariuszem "Newsroomu" Sorkin rozmawiał z wieloma wydawcami programów informacyjnych i zadawał im dwa pytania: Jak wyglądałyby serwisy informacyjne w utopijnym świecie? Co was powstrzymuje przed robieniem właśnie takich? Szczególnie interesująca była odpowiedź na to drugie, prawie zawsze taka sama: nie mamy "jaj". Czy więcej odwagi w serialowym świecie będzie miał zespół Willa McAvoya, polscy telewidzowie będą mogli przekonać się już dziś. Pierwszy odcinek będzie można zobaczyć w telewizji 16 lipca o 22:00 na antenie HBO, a już teraz jest dostępny za darmo w sieci, na stronie HBO GO .
Piotr Kraśko o "Newsroomie": to jest bardzo filmowe, ale mało prawdopodobne >>