Już niedługo gala Emmy. "Orange Is the New Black" będzie najlepszym komediowym serialem roku?

Jedną z najciekawszych rozgrywek podczas tegorocznej gali rozdania Emmy będzie można obserwować wśród seriali komediowych. W szranki z tytułami doskonale znanymi także polskim widzom, takimi jak "Teoria wielkiego podrywu" czy "Współczesna rodzina", staje "Orange Is The New Black". Czy opowieść o więźniarkach, pełna seksu, humoru, ale i dramatycznych momentów, może okazać się czarnym koniem tegorocznej gali?

"Orange Is the New Black" zadebiutował zaledwie kilkanaście miesięcy temu. To oryginalna produkcja Netflixa, więc podobnie jak w przypadku "House of Cards", tam, gdzie dystrybutor udostępnia swoje treści, można było od razu obejrzeć w sieci wszystkie odcinki pierwszej serii. Produkcja o biseksualnej więźniarce, wzorowana na autobiografii Piper Kerman, zachwyciła krytyków, a także widzów . Świetna prasa sprawiła, że tytuł stał się też popularny wśród internautów, którzy nie mają dostępu do Netflixa, m.in. w Polsce. Szybko stał się jednym z seriali najczęściej ściąganych przez piratów .

Do więzienia przez byłą kochankę

Niestety, chociaż głośny "House of Cards" ze stajni Netflixa pokazała już polska telewizja, na emisję "Orange Is The New Black" na razie się chyba nie zanosi. Tymczasem "OITNB" został nominowany do nagród Emmy aż w 12 kategoriach. A o czym jest ten serial?

Piper Chapman żyje sobie spokojnie ze swoim narzeczonym, gdy nagle daje o sobie znać przeszłość. Kiedyś kobieta była związana z Alex, przemytniczką narkotyków. I ta znajomość ma swoje konsekwencje. Po latach, nagle, Piper idzie na ugodę z prokuratorem i trafia do żeńskiego zakładu karnego. Musi poradzić sobie z (często bardzo oryginalnymi) współwięźniarkami, odnaleźć się w więziennej hierarchii, a także próbuje utrzymać dobre relacje z tymi, którzy zostali po drugiej stronie krat.

Zobacz wideo

"Orange Is the New Black" przez pierwszy tydzień był oglądany przez abonentów Netflixa chętniej niż premierowe odcinki "House of Cards" . Hank Stuever z "The Washington Post" dał produkcji najwyższą możliwą ocenę. - W fantastycznym i naprawdę wciągającym nowym serialu Jenji Kohan, więzienie to ciągle piekło. Jest jednak też pełne emocji i historii ludzkich, które są osadzone w świecie, w którym listek gumy do żucia może oznaczać zarówno zapowiedź romansu, jak i groźbę śmierci - pisał w swojej recenzji . Inne również były bardzo pozytywne.

Aktorski majstersztyk

Kilkanaście miesięcy później "Orange Is the New Black" powalczy o tytuł najlepszego serialu komediowego roku. Zresztą, ma już nawet na koncie dwie nagrody Emmy. W zeszły weekend zostały przyznane statuetki w tzw. technicznych kategoriach. Produkcja została doceniona za skompletowanie świetnej obsady. Także jedna z aktorek już cieszyła się z wygranej: Uzo Aduba, gościnnie pojawiająca się w serialu, została wyróżniona za rolę Suzanne "Crazy Eyes" Warren.

Do Aduby mają szansę dołączyć m.in. grająca Piper Taylor Schilling lub jedna z dwóch aktorek drugoplanowych. Wśród nominowanych za pracę nad "OITNB" znalazło się jeszcze jedno znane aktorskie nazwisko: Jodie Foster . Jest nominowana do Emmy nie za grę, a za reżyserię jednego z odcinków serialu.

Będzie jak "Ally McBeal"?

Z pewnością w najważniejszej komediowej kategorii "OITNB" ma silną konkurencję, ale nie jest bez szans. "Teoria wielkiego podrywu" od kilku lat jest ulubionym serialem amerykańskich widzów, ale niekoniecznie tych, którzy jednoczenie decydują o tym, kto dostanie Emmy. Mimo siedmiu serii, jeszcze nigdy nie została wyróżniona statuetką dla najlepszego serialu komediowego. Zdecydowanie mocniejszą pozycją w tej kategorii jest czterokrotny zwycięzca - "Współczesna rodzina". Czy tym razem polegnie w bitwie z bardzo mocnym, wzbudzającym kontrowersje debiutantem?

Zobacz wideo

Oprócz tych trzech produkcji wśród nominowanych znalazły się także "Louie", "Krzemowa dolina" oraz "Figurantka". Na niekorzyść serialu o więźniarkach przemawiają niestety statystyki. Jeżeli "Orange Is the New Black" wygra, będzie to pierwszy triumf godzinnego serialu komediowego od 1999 roku , kiedy Emmy zdobyli twórcy "Ally McBeal". Być może wtedy usłyszymy, że "OITNB" pokaże któraś z polskich stacji telewizyjnych. Byłaby to odważna decyzja, bo i taki jest scenariusz - nie brakuje tu mocnych scen seksu (również między więźniarkami), przemocy za kratami czy mocnego słownictwa.

Czy twórcy "OITNB" będą cieszyć się z Emmy dla najlepszego serialu komediowego? Zwycięzców w tej i innych kategoriach poznamy w nocy z poniedziałku na wtorek. Wśród wręczających nagrody znajdą się m.in. znani i lubiani prowadzący talk show Jimmy Kimmel oraz Jimmy Fallon, a gospodarzem gali będzie Seth Meyers.

Więcej o: