- Oczywiście jako 23-letni mężczyzna nigdy nie będę potrafił zrozumieć, co czuje kobieta, która została wykorzystana seksualnie. Myślę jednak, że czasami musimy pokazywać okropne rzeczy na ekranie, nawet jeśli to rozrywkowy serial, ponieważ dzięki temu możemy wyeksponować tę brutalność. Być może serial okaże się jedynym miejscem, w którym zetkniemy się z taką przemocą. Jest więc szansa, że mocne sceny w "Grze o tron" przyczynią się do wzrostu empatii. Ale zdaję sobie sprawę, że to grząski grunt, a oglądanie takich scen może być dla widzów traumatycznym i stresującym przeżyciem - przyznał Jack Gleeson w rozmowie z "The Daily Beast".
Aktor dodał, że nie oglądał nowego sezonu "Gry o tron", ponieważ po pracy przez tyle lat na planie produkcji HBO, trudno byłoby mu wczuć się w rolę zwykłego widza. W związku z tym nie może skomentować kontrowersyjnej sceny z udziałem Sansy Stark z piątego sezonu.
- Słyszałem, że jest sporo męskiej nagości - i to dobra rzecz, skoro ciało kobiety stało się obiektem, to niech taka sama rzecz stanie się z męskimi ciałami. Wszyscy bądźmy obiektami! - powiedział Gleeson.
Oglądasz serial, ale chcesz też przeczytać książki? Sprawdź sagę George'a R.R. Martina >>
Więcej nagich męskich ciał w "Grze o tron"? Według twórców "Miasteczka South Park", w serialu i tak mamy do czynienia z nadreprezentacją męskich genitaliów: