Otóż był czas, że seriali powstawało bardzo dużo. Ilość niestety często gęsto przechodziła w bylejakość, więc może lepiej, że tym razem nowości jest w sumie mniej. Bo przecież skoro tak, to powinno być lepiej, nie? No, powinno. A jest?
Otóż wszystko wskazuje na to, że tak. I, że być może będzie to pierwszy od dawna sezon, w którym nie będzie wielkiego utyskiwania na miałkość naszych produkcji, na ich słabość, prowincjonalizm i nijakość. Jako człowiek z urodzenia skłonny do narzekania i szukania dziury w całym jestem więc w trudnej sytuacji, ale co tam, przyznam się, że odczuwam przyjemność i satysfakcję. A, no właśnie. Bo będzie to również ten sezon, w którym chyba wszystkie nowości są lepsze od wszystkich kontynuacji. Czego oczywiście nie wiążę z politycznym klimatem, ale uszami wyobraźni słyszę już pana Mastalerka oświadczającego, że wystarczyło zmienić prezydenta, żeby seriale były w telewizji lepsze. Nie wiem jak poradzi sobie z tym, żeby pochwalić serial TVN-u, ale to zmyślny facet jest i coś wymyśli. Albo mu ktoś podpowie.
Co zatem mamy? Zacznijmy od wywołanego już TVN-u. Tu nowości serialowe są dwie. Pasmo popołudniowe od października zagęści telenowela "Singielka" . Tu nie będę się długo rozwodził, boć i nie ma o czym. TVN wraca nią do sprawdzonego "Brzydulą" i kilkoma potem jeszcze modelu adaptacji południowoamerykańskich scenariuszy. Ten akurat jest z Argentyny. I jest komedią romantyczną o tym jak dziennikarka po trzydziestce uznając, że już czas na to najwyższy, postanawia znaleźć miłość swego życia i stawić się z nią na ślub swojej siostry. A potem już według schematów: 1) chciałabym i boję się; 2) bo w tym właśnie jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz. W roli głównej Paulina Chruściel, a absztyfikantów zagrają Filip Bobek i Mateusz Janicki. W TVN od października od poniedziałku do piątku o godz. 17:30.
Ale o wizerunek stacji w tym sezonie powalczy inna nowość, czyli "Aż po sufit" z Edytą Olszówką i Cezarym Pazurą w rolach najgłówniejszych, oraz Karoliną Staniec, Krzysztofem Chodorowskim i Kamilem Szeptyckim w rolach głównych nieco mniej. To nie jest serialowe dzieło wywalające telewizyjny świat, ale bardzo sympatyczna rodzinna opowieść z niezłymi dialogami, bardzo krzepiąca i dająca przyjemny oddech, z całkiem sporą dawką humoru. Ten ostatni nie zawsze jest bardzo wyszukany, ale nie o to przecież chodzi. Za to wszystkich, którzy zwątpili już w to, że spodoba im się kiedyś jeszcze ekranowe wcielenie Cezarego Pazury, uprzedzam, że się zdziwią. Pan Czarek przestał pajacować i od razu okazało się, że znowu można go bardzo polubić.
A o czym to? Otóż państwo Domirscy w zdrowiu i względnym szczęściu spędzili ze sobą 25 lat. Odchowali i wyprawili w świat dzieci, więc nareszcie mogą rozpocząć celebrowanie drugiej młodości oddając się rozpuście i spełnianiu wspólnych marzeń. Niestety - dla nich, bo dla nas na szczęście - gdy tylko uda im się zdecydować od czego zacząć wspomniana celebracje, do rodzinnego gniazda zlatują się poranione życiem dzieci pakując się im do domu z buciorami i wszystkim co mają na plecach. No i tyle spokoju. Jest i słodko (i wtedy trochę mdlić może), i gorzko (żeby jednak nie zemdliło do końca), i chociaż wielu z Was zauważy, że do życia to się ma wszystko tylko trochę, to jednak naprawdę nieźle się to ogląda. Co piszę po obejrzeniu dwóch odcinków - żeby potem, jak się zacznie kiepścić, nie było, że wychwalałem całość. Na razie, powinniście dać temu szansę. W TVN od 1 września we wtorki o godz. 21:30.
I płynnie przechodzimy do TVP. W Jedynce poza powrotami "Komisarza Aleksa" (od 5 września w soboty o godz. 20:25) i "Ojca Mateusza" (od 3 września w czwartki o godz. 20:30), premierą będzie nowy serial twórców "Rancza", czyli "Dziewczyny ze Lwowa" . Serial promowany jest jako obyczajowo-komediowy, ale reżyser Wojciech Adamczyk w wywiadzie przekonywał mnie, że będzie to opowieść bardziej obyczajowa niż do śmiechu. Chociaż humoru oczywiście nie zabraknie.
Rzecz jest o czterech młodych damach z Ukrainy, które przyjeżdżają do Warszawy w poszukiwaniu lepszego życia. I wybierają różne ku temu drogi, spotykają się z bardzo różnym przyjęciem i problemami. Zamieszkają pod wspólnym dachem i to będzie ich baza wypadowa. Świetne dialogi, znakomite społeczne obserwacje i duża przyjemność z miejscem na refleksję. Chociaż osobiście nie sądzę, żeby powtórzył sukces "Rancza", to będą mu kibicował. Najwyżej potem będę odszczekiwał. W rolach głównych Anna Gorajska, Magdalena Wróbel, Katarzyna Ucherska, Anna Maria Buczek, i w mniej głównych, ale bardzo donośnych m.in. Marta Lipińska i Marian Dziędziel. Od 6 września w niedzielę o godz. 20:05.
Z premier w Publicznej najbardziej jednak czekam na "Prokuratora" w TVP 2. To dziesięć 45-minutowych odcinków według scenariusza napisanego przez braci Miłoszewskich, w oparciu o kryminalną prozę starszego z nich. Każdy odcinek opowiada historię jednego śledztwa prowadzonego przez prokuratora Procha i jego pomocnika, niejakiego Kielaka. Ale otoczonych wianuszkiem innych postaci, w tym tę graną rewelacyjnie przez panią Dorotę Kolak.
Zdradzać za dużo nie powinienem, więc w treść wnikał nie będę. Powiem tylko tyle, że jeśli ktoś ostrzył sobie na tę premierę zęby i oczekiwania ma duże, to może się... nie zawieść. Jacek Koman oczywiście rewelacja, Wojciech Zieliński wspaniale, i przede wszystkim bardzo dobrze poprowadzona akcja. Akcja, a nie akcje, bo mimo tego, że odcinki są osobnymi śledztwami, to jednak - i tu porównanie do najlepszego ostatnimi czasy odcinkowego kryminału "Glina" - wątki osobiste bohaterów są równie wciągające i równie zajmujące jak wątki kryminalne. Ten serial polecam bardzo. W TVP 2 od 3 września w czwartki o godz. 21:45.
Przeczytaj książki Zygmunta Miłoszowskiego. E-booki dostępne na publio.pl>>
Do TVP wracają również "Rodzinka.pl" od 11 września i "Blondynka", w grudniu, po zakończeniu "Dziewczyn ze Lwowa".
A w serialowym Polsacie? Też coś nowego. I też coś zapowiadającego się bardzo nieźle, czyli "Skazane" na podstawie brytyjskiego formatu "Prisoner's Wives". Po sukcesie - przynajmniej wizerunkowym, bo oglądalność trudno nazwać było szaloną - dwóch serii "Na krawędzi", Polsat dalej idzie ścieżką ambitniejszych produkcji z kryminalnym tłem. "Skazane" to trzynaście odcinków o czterech kobietach, których najbliżsi trafili za kraty, a one muszą sobie z tym radzić na różnych poziomach. W rolach głównych zobaczycie panie Monikę Krzywkowską, Olgę Bołądź, Paulinę Gałązkę i Beatę Ścibakówną. Wszystkie zagrały rewelacyjnie, chociaż dla mnie, na tym równym wysokim poziomie wyróżniają się Beata Ścibakówna i Monika Krzywkowska. I najlepsi - moim zdaniem - panowie, czyli Ireneusz Czop i Antoni Pawlicki. W Polsacie od 8 września we wtorki o godz. 21:35.
Wracają też "Przyjaciółki", których nowy sezon będziecie mogli oglądać od 3 września w czwartki o godz. 21:05.
No i co? No i zapowiada się naprawdę nieźle, ale jak się okaże, że tylko pierwsze odcinki, tak na pokaz, zrealizowali trzymają poziom, to będę odszczekiwał. Na razie, zalecam żeby dać im szansę.