Wystarczy podać adres e-mail, numer karty kredytowej albo debetowej (po miesiącu możesz z subskrypcji zrezygnować) i sprofilować swoje konto. Dalej musisz wybrać urządzenie, na jakim masz zamiar oglądać filmy/seriale i wreszcie wskazać trzy ulubione tytuły z podanej listy. Ja wybieram: "Narcos", "Peaky Blinders", "Grawitację".
Mija kilka sekund i algorytm Netfliksa proponuje mi cały szereg tytułów, które będę mógł oglądać przez kilka najbliższych tygodni. W całości, bez limitów, do woli, przez pierwszy miesiąc całkowicie za darmo.
Pięknie, prawda? Tylko na pierwszy rzut oka. Polscy użytkownicy serwisu szybko się przekonali, że Netflix w Polsce nie jest tym samym Netfliksem, z którego korzystają Amerykanie. Lista niedociągnięć jest spora:
Wciąż zastanawiacie się, dlaczego w polskiej ofercie Netfliksa nie ma flagowego produktu platformy - "House of Cards"? Chodzi o licencję, u nas posiada ją nc+. A to, kto dysponuje prawem do sprzedaży tytułu w danym kraju, regulują skomplikowane umowy dystrybucyjne. Głównym rozgrywającym niekoniecznie musi być tutaj Netflix.
Między innymi z tego powodu specjaliści z branży uważają, że pojawienie się amerykańskiego nadawcy na polskim rynku niewiele zmieni - przynajmniej na razie i przynajmniej w kwestii tzw. telewizyjnych przyzwyczajeń Polaków.
Krótko mówiąc, ci, którzy oglądają seriale w sieci, dalej będą je tam oglądać (i dla nich uruchomienie polskiego Netlifksa jest świetną wiadomością, pod warunkiem, że zechcą za nie płacić - minimum 7,99 euro miesięcznie), zaś ci, którzy preferują klasyczne odbiorniki telewizyjne, pewnie jeszcze przy nich pozostaną.
- Jeśli Netflix chce być tu ważnym graczem, musi zadbać o kilka rzeczy - komentuje Wojciech Krzyżaniak na łamach swojego serwisu wtelewizji.pl . - Naród mamy ofiarny, ale jednak przyzwyczajony do treści darmowych, więc w pierwszej kolejności Netflix będzie musiał nie tyle zajmować się przekonywaniem, że jest lepszy od tradycyjnej telewizji, i że jest lepszy od innych serwisów VOD, tylko uporać się z szeroko rozumianym piractwem.
Neftlix w PL. Cały komentarz Wojciecha Krzyżaniaka przeczytasz TUTAJ >>
Fot. Netflix / mat. prasowe
Ale nie tylko o piractwo tutaj chodzi. Znacznie poważniejszym problemem dla Netfliksa może się okazać lokalna konkurencja i rozlokowanie premier telewizyjnych - zyskają na tym prawdopodobnie widzowie, bo produkcja własna stanie się tym, co będzie dawało przewagę nad konkurencją.
Vadim Makarenko, dziennikarz przez lata obserwujący zmiany w TV, obecnie szef serwisu BIQdata, tak to komentuje:
- Kilka lat temu branża entuzjastycznie wypowiadała się na temat platform cyfrowych. Te zmiany jednak straciły na impecie. Przyczyną jest przede wszystkim wciąż tradycyjny model producencki, a także obwarowania licencyjne - twierdzi Makarenko i wieszczy Netfliksowi trudny czas w Polsce. Dlaczego? Chodzi o specyfikę naszego rynku z jednej strony, z drugiej o ograniczone zasoby wolnego czasu przeciętnego Kowalskiego. Co z tego, że pojawia się coraz więcej kanałów tematycznych i sposobów oglądania produktów telewizyjnych (nagrywarki, dostęp do oferty telewizyjnej za pośrednictwem serwisów VOD), skoro wyrwanie kawałka czasu z 24 godzin zwykłego widza jest tak samo trudne.
91 własnych premier, ale w Polsce tylko 52. Netflix w liczbach >>
- Internet już nie jest jednak ostatnim filmowym czy serialowym okienkiem dystrybucji, już nie można go bagatelizować - uważa Makarenko. - To, że Netflix zaczął zamawiać seriale wynikało z ograniczonego wówczas dostępu do oryginalnych treści. A to, że dziś tych wszystkich seriali - w tym "HoC" - nie ma w polskiej ofercie serwisu, to przyczyna wcześniejszych zobowiązań platformy wobec lokalnego dystrybutora.
Od wczoraj Netlix działa już łącznie w 190 krajach. Wysłaliśmy do firmy zapytanie o polską ofertę serwisu - jak dotąd nie otrzymaliśmy odpowiedzi.