W dzieciństwie śmiano się z niej i nazywano kaczką. Dziś jej uśmiech wart jest 25 milionów dolarów

Gigantyczna buzia, która mogłaby pochłonąć słonia jednym kęsem? Julia Roberts nic nie robi sobie z takich opinii. Wie, że jej uśmiech wart jest miliony. Dziś uchodzi za jedną z najpiękniejszych aktorek Hollywood.

Gazeta.pl

Uśmiech Julii Roberts jest wyjątkowy i kto wie, czy właśnie nie on przyczynił się do tego, że aktorka została ulubienicą widzów. Śmiało można powiedzieć, że to obecnie jedna z największych gwiazd srebrnego ekranu.

Filmy z jej udziałem zarobiły na całym świecie już 5,5 miliarda dolarów. Biorąc pod uwagę, że Roberts właściwie nie występuje w superprodukcjach, jest to rekordowe osiągnięcie. Wśród kobiet trudno byłoby znaleźć aktorkę, która może pochwalić się podobnymi wynikami. Julia Roberts to dziś jedna z nielicznych osób, o których można powiedzieć „gwiazda” w pełnym znaczeniu tego słowa.

Kadr z filmu 'Uśmiech Mona Lizy'Kadr z filmu 'Uśmiech Mona Lizy' materiały promocyjne

Często porównuje się ją z przedstawicielkami tzw. złotej ery Hollywood. Z drugiej strony, Robert bardzo różni się choćby od Grety Garbo czy Audrey Hepburn. Nie pozuje na posągowy ideał, boginię ekranu –  wręcz przeciwnie – ciągle podkreśla swoje niedoskonałości, przyznaje się do słabości czy mankamentów urody. Od blasku fleszy woli domowe zacisze. Choć media przez lata kreowały ją na księżniczkę Ameryki, ona tak naprawdę jest zwyczajną dziewczyną z Atlanty.

Brzydkie kaczątko

Kiedy była dzieckiem, śmiano się z jej szerokiej buzi i wielkich okularów. Przezywano ją kaczką. Małej Julie (to jest jej prawdziwe imię; Julią stała się dopiero, kiedy okazało się, że jest już aktorka o nazwisku Julie Roberts) dokuczano z powodu wyglądu na tyle, że nie lubiła chodzić do szkoły. Jeszcze długo później miała niskie poczucie własnej wartości i uważała się za wyjątkowo nieatrakcyjną. Kiedy po ukończeniu college'u przeniosła się do siostry mieszkającej w Nowym Jorku, a ta zaproponowała jej zapisanie się do agencji dla modelek, po prostu ją wyśmiała.

Zamiast modelingu Roberts wybrała pracę za ladą. Zatrudniła się w lodziarni. Wieczorami chodziła zaś na zajęcia aktorstwa. Próbowała swoich sił w telewizji (wystąpiła np. w jednym z odcinków „Miami Vice”), skorzystała z pomocy brata Erica, który załatwił jej angaż w filmie ze swoim udziałem, ale przełomu nie było. Ten przyszedł, kiedy zagrała w „Mystic Pizza” o trzech dziewczynach u progu dorosłości. Chwalono wszystkich młodych aktorów, którzy wystąpili w tej produkcji, ale największe sukcesy wróżono właśnie Roberts – kradnącej sceny, wyszczekanej piękności o kasztanowych lokach.

Kadr z filmu 'Uśmiech Mona Lizy'Kadr z filmu 'Uśmiech Mona Lizy' materiały promocyjne

Świat u stóp

Rzeczywiście potem poszło już dość szybko. Za drugoplanową rolę w „Stalowych magnoliach” aktorka otrzymała Złoty Glob oraz nominację do Oscara. Kolejna produkcja, „Pretty Woman”, uczyniła z niej już gwiazdę pierwszego formatu. Film o prostytutce, która zakochuje się w swoim kliencie, był wielkim przebojem, zarabiając ponad 463 miliony dolarów. Z miejsca stał się klasykiem. To wciąż jedna z najbardziej dochodowych komedii romantycznych w historii.

Julia za swą rolę otrzymała kolejny Złoty Glob, nominację do Oscara oraz nagrody BAFTA. 22-letnia aktorka miała u stóp cały świat. Joe Roth, ówczesny prezes 20th Century Fox, przyznał, że Julia po „Pretty Woman" stała się jedną z dziesięciu osób na świecie, które są w stanie zapewnić duże zyski filmowi samym pojawieniem się jej nazwiska w obsadzie. Po tym właśnie poznaje się wielkie gwiazdy.

Za małą rólkę w „Hooku” Stevena Spielberga otrzymała aż siedem milionów dolarów. Nowa wersja przygód Piotrusia Pana została dobrze przyjęta przez recenzentów, ale i tak najwięcej miejsca poświęcało się plotkom o skandalicznym zachowaniu Roberts podczas zdjęć. Grająca Dzwoneczka aktorka zachowywała się ponoć jak rozkapryszona primadonna, przeszkadzało jej dosłownie wszystko, a ekipa w końcu zamiast „Tinker Bell” zaczęła nazywać ją „Tinker Hell”. Mówiło się, że nominacja do Złotej Maliny, którą Julia otrzymała za ten występ, związana była głównie z tymi plotkami, a nie jej grą.

Kadr z filmu 'Królewna Śnieżka'Kadr z filmu 'Królewna Śnieżka' reż. Tarsem Singh, prod. Relativity Media

Nagła sława przytłoczyła Roberts i nie ulegało to żadnej wątpliwości. Aktorka postanowiła zrobić sobie przerwę od pracy. Zniknęła na ponad dwa lata i była to najlepsza decyzja, jaką mogła podjąć. Powróciła odmieniona, dużo spokojniejsza i zdystansowana, a stęsknieni widzowie kochali ją jeszcze bardziej, niż wcześniej.

Rola za 25 milionów dolarów

Julia eksperymentowała z gatunkami, aż wreszcie trafiła jej się rola życia. Ci, którzy myśleli, że do końca kariery Roberts będzie tylko odcinać kupony po „Pretty Woman”, musieli posypać głowy popiołem. „Erin Brockovich” był jej wielkim popisem, za który wreszcie uhonorowano ją upragnionym Oscarem. Aktorka nie była już tylko ulubienicą publiczności – doceniła ją też branża, co dało jej ogromną satysfakcję. Niedługo później dostała zresztą na to kolejny dowód.

Za rolę w „Uśmiechu Mony Lizy” zaoferowano jej rekordowe 25 milionów dolarów. Do tej pory żadnej aktorce nie udało się przebić tej sumy. Jak tłumaczyła Roberts, to skandalicznie wysoka kwota, która nie jest jej potrzebna do szczęścia, ale świadczy o szacunku do kobiet w branży filmowej. Z każdej gaży aktorka przeznacza zresztą spory procent na rozmaite akcje charytatywne i robiła to już od początku swojej kariery.

Kadr z filmu 'Erin Brockovich'Kadr z filmu 'Erin Brockovich' reż. Steven Soderbergh, prod. Columbia Pictures, Universal Pictures

Sam film Mike'a Newella (znanego z takich produkcji, jak „Cztery wesela i pogrzeb”, „Harry Potter i czara ognia”) również ma mocno feministyczny wydźwięk. Opowiada on o nauczycielce, która próbuje przekonać swoje uczennice, aby były bardziej niezależne, chciały się rozwijać, wykorzystywać możliwości, jakie daje nauka. W latach pięćdziesiątych kobiety miały jednak dość jasno ustaloną drogę życia – oczekiwano od nich, by wyszły za mąż, urodziły dzieci, a następnie zajmowały się domem.

Niepokorna nauczycielka staje się więc wrogiem konserwatywnej społeczności, traktuje się ją tak, jakby chciała przeprowadzić gwałt na wieloletniej tradycji. „Poglądy mojej bohaterki zdecydowanie wyprzedzały tamte czasy. To były dopiero pierwsze oznaki rewolucji, która miała potem przenieść prawo kobiety do decydowania za siebie. Najbardziej urzekło mnie jednak to, że ta fabuła odnosi się również do współczesnych czasów. W samym sercu filmu widać walkę o indywidualizm – zarówno kobiet jak i mężczyzn. Każdy bowiem poszukuje miejsca w życiu, w którym mógłby rozwinąć jak najpełniej swoje umiejętności” – mówiła o filmie Roberts.

Najsłynniejszy uśmiech Hollywood

Ten indywidualizm jest dla aktorki bardzo ważny. Kiedy w tym roku podczas festiwalu w Cannes wprowadzono regułę mówiącą o tym, że kobiety na galowe pokazy muszą zakładać szpilki, Roberts postanowiła zaprotestować. Zrobiła to w najlepszy z możliwych sposobów – na premierę swojego filmu „Zakładnik z Wall Street” przyszła boso. Trudno wyobrazić sobie, aby inna gwiazda zdecydowała się na taki krok. Julia nie ma jednak z takimi rzeczami problemu.

Kadr z filmu 'Notting Hill'Kadr z filmu 'Notting Hill' reż. Roger Michell, prod. Bookshop Productions, Notting Hill Pictures, PolyGram Filmed Entertainment, Working Title Films

W wywiadach przyznaje się, że nie lubi golić pach, najlepiej relaksuje się robiąc na drutach, a ciastka pochłania w ilościach hurtowych. Kiedy w programie Jimmy'ego Kimmela dano jej do przeczytania złośliwego tweeta na swój temat, nie mogła powstrzymać śmiechu – „Jej gigantyczna buzia wygląda, jakby miała pochłonąć słonia jednym kęsem”. Mankamenty swojej urody nauczyła się podkreślać i tworzy z nich atuty – kaczka, z której tak śmiali się jej rówieśnicy w szkole, może się dziś pochwalić jednym z najsłynniejszych uśmiechów w Hollywood. Co z tego, że jest on zbyt szeroki. Najważniejsze, że szczery, ujmujący, niosący ze sobą wielką radość życia.