Kobietę oczaruje, mężczyznę obije. Patrick Swayze - twardziel i romantyk w jednym

Zawrotny sukces "Dirty Dancing" sprawił, że pod koniec lat 80. o tym, by zatańczyć z Patrickiem Swayzem marzyła niemal każda kobieta. Po "Wykidajle" z kolei pewnie żaden mężczyzna nie chciał spotkać go w ciemnym zaułku. Bo nieodżałowany amerykański aktor, który w 2009 roku zmarł po długiej chorobie, potrafił robić użytek nie tylko ze swoich bioder, ale i pięści.

Stopklatka TV

Jedną z ważnych, a chyba trochę niedocenianych filmowych ról w dorobku Patricka Swayze była ta z „Na fali” w reżyserii Kathryn Bigelow. Obraz późniejszej laureatki Oscara za „The Hurt Locker. W pułapce wojny” to kino sensacyjne pełną gębą, tak dobrze znane z początku lat 90. i ery VHS-ów.

Swayze wciela się tam w rolę Bodhiego, nonkonformisty, buntownika i guru okolicznych surferów, który żyje z napadów na banki. - Jeżeli chcesz osiągnąć coś niepowtarzalnego, to musisz być gotowy na najwyższą cenę - mówi w jednej ze scen Swayze do młodego Keanu Reevesa, wcielającego się w rolę agenta FBI pod przykrywką. Te słowa, ale i rodzaj balansowania na krawędzi, bycia na grzbiecie fali, by zaraz potem walczyć z nią o życie, dobrze oddaje skomplikowaną biografię aktora. Pełną bólu – od grożącego kalectwem wypadku za młodu, przez samobójstwo siostry, po problemy z alkoholem – ale i sukcesów.

Na swoim koncie miał trzy nominacje do Złotego Globu (choć zdarzyła się i do Złotej Maliny), sukcesy (nie tylko) komercyjne na miarę „Uwierz w ducha” i artystyczną nieśmiertelność, jaką zapewniła mu rola instruktora tańca Johnny'ego Castle'a w „Dirty Dancing”. Nie ma w tym żadnego przypadku, bo to właśnie taniec, a nie aktorstwo, był wyuczoną profesją Swayze’ego, a pierwsze zawodowe kroki stawiał on na Broadwayu.

Początki na wielkim ekranie nie były łatwe, ale od filmu „Youngblood” z 1986 roku akcje aktora zaczęły iść w górę. Dostawał coraz więcej propozycji, część z nich odrzucał, choć intuicja nie zawsze dobrze mu podpowiadała. Jak chociażby wtedy, gdy nie zdecydował się na przyjęcie roli Mavericka w „Top Gun” – filmie, który okazał się kamieniem milowym dla rozwoju kariery Toma Cruise’a.

Nie tylko amant

 

Swayze miał na siebie pomysł i bynajmniej nie ograniczał się do ról amanta. Dwa lata po „Dirty Dancing” na ekrany kin wszedł film „Wykidajło” w reżyserii Rowdy’ego Herringtona. Aktor prężył w nim muskuły i udowodnił, że równie dobrze jak na parkiecie radzi sobie w knajpianych bijatykach. Dalton, bo tak nazywa się postać, w którą się wciela, to znowu guru, ale tym razem wśród ochroniarzy. Każdego potrafi przywołać do porządku, grzecznie wyperswadować opuszczenie lokalu, a w najgorszym wypadku zrobić użytek z własnych pięści.

WykidajłoWykidajło materiały prasowe Stopklatka TV

I choć scenariusz, jak to często w tego typu filmach bywało, nie jest może najmocniejszą stroną, „Wykidajłę” nawet dziś ogląda się z niekłamaną przyjemnością. Dla jednych Swayze jest w nim kwintesencją męskości, innym, biorąc pod uwagę jego ubiór i fryzurę, kojarzyć się może z gwiazdą polskiej sceny disco polo Zenkiem Martyniukiem. Choć w przeciwieństwie do Swayze’ego nasz rodak nigdy nie został wybrany najseksowniejszym żyjącym mężczyzną...

Obecnie przygotowywany jest remake filmu, w którym tytułowego wykidajłę zagrać ma… kobieta. Będzie nią jedna z największych gwiazd mieszanych sztuk walki w Stanach Zjednoczonych Ronda Rousey.         

Weekend z Patrickiem Swayzem w Stopklatce TV:

„Na Fali" – sobota 11.02, godz. 20:00
„Wykidajło" – niedziela 12.02, godz. 20:00

Więcej o: