Na Twitterze od tygodnia pojawiają się zdjęcia aktorów "Gry o tron", w większości robione ukradkiem przez czujnych fanów. Podobno obsada serialu została poproszona o nieudzielanie zgody na selfie, ale sądząc z rosnącej liczby zdjęć gwiazd serialu z podekscytowanymi fanami - obecność Emilii Clarke, Maisie Williams i reszty obsady nie jest już tajemnicą. W ostatnich dniach trudno na ulicach Belfastu nie napotkać miłośników "Gry o tron" - fani na własne oczy chcą podejrzeć proces produkcji ukochanego serialu.
Potwierdziły się słowa Nikolaja Coster-Waldau, który w rozmowie z dziennikarką serwisu Collider.com zdradził kulisy działań ekipy przed rozpoczęciem zdjęć:
Dostaję skrypt na cztery do sześciu tygodni przed rozpoczęciem nagrań i wtedy dowiaduję się, co czeka nas w kolejnym sezonie. Nie wiem, co będzie się działo w tym następnym. Wracamy w październiku, więc pewnie dowiem się już niedługo. Zżera mnie ciekawość.
Zdjęcia rozpoczęły się w październiku, a Liam Cunningham – odtwórca roli Ser Davosa Seawortha – zdradził "TV Guide", że zdjęcia do ostatniego sezonu potrwają aż do lata 2018. Premiera sezonu w czasie Bożego Narodzenia nie byłaby najlepszym pomysłem, dlatego najprawdopodobniej pierwszy odcinek 8. seonu "Gry o tron" zobaczymy dopiero w styczniu lub lutym 2019 roku.
W elitarnym gronie znaleźli się zaufani reżyserzy, którzy przyczynili się do sukcesu poprzednich epizodów. Są to: David Nutter, który zrobił już 6 odcinków serialu, Miguel Sapochnik, czyli autor trzech odcinków, w tym "Battle of the Bastards" oraz pracujący przy 7. sezonie producenci David Benioff i D.B. Weiss, którzy prawdopodobnie będą odpowiadać za finałowy odcinek.
Producenci serialu - David Benioff i D.B. Weiss, w wywiadzie dla magazynu "Variety" potwierdzili, że 8. sezon "Gry o tron" będzie liczył jedynie 6 odcinków. To o jeden mniej, niż poprzedni. Odcinki będą za to dłuższe. Zamiast 50 i 60 minut, które dostaliśmy w poprzednim sezonie, twórcy zamierzają przygotować 80-minutowe epizody - to prawie tyle, co pojedynczy film.
Niestety, to już pewne. 8. sezon będzie tym ostatnim.
- Tak, myślę, że producenci mają bardzo konkretny plan na liczbę sezonów, które chcą zrobić. Gdybym mógł, zamówiłbym jeszcze 10 sezonów, ale bierzemy pod uwagę ich plan - twórcy robią wszystko, żeby ich serial był jak najlepszy - powiedział Casey Bloys, prezes HBO w rozmowie z "Variety".
W 7. sezonie rozwiały się wątpliwości dotyczące pochodzenia Jona Snowa, legalnego dziecka Lyanny i Rhaegara. Długo oczekiwana scena łóżkowa z nim i Daenerys podzieliła fanów: większość była zadowolona, że napięcie rosnące między tą parą od pierwszego spotkania wreszcie miało swój szczęśliwy finał. Reszta widzów skrzywiła się - Jon kontynuuje niechlubną tradycję Targaryenów.
Co ze swoim dziedzictwem zrobi Jon w 8. sezonie? Czy uzna, że tradycją Targaryenów jest kazirodztwo, i nie będzie się przejmował tym, że Daenerys jest z nim blisko spokrewniona? A może wzniesie się ponad to i upomni się o swoje prawo do Żelaznego Tronu jako jedynego i prawowitego władcy Westeros?
Viserion stał się wierzchowcem Nocnego Króla. Dzięki niemu Nieumarli przebili się przez Mur i już bez problemów przedostaną się na południe. W 8. sezonie bez wątpienia dojdzie do ostatecznego starcia dwóch sił, które określone zostały w 7. odcinku jako siły "życia i śmierci". Która z tych sił wygra i jakim kosztem? Na pewno swoją cenę zapłaci Cersei, która lekceważy zagrożenie i wciąż gra w starą "grę o tron", gdzie pionkami liczącymi się są rody.