Kiedy w 2011 roku widzowie mogli zobaczyć na antenie HBO pierwszy odcinkek "Gry o tron", Sophie Turner miała 15 lat, a Maisie Williams o rok mniej. Dla obu dziewczyn było to pierwsze prawdziwe aktorskie doświadczenie. Czy spodziewały się, że produkcja odniesie aż tak wielki sukces? Chyba nikt wtedy nie mógł przewidzieć, że "Gra o tron" stanie się fenomenem oglądanym przez miliony ludzi na świecie, a także serialem z największą liczbą nagród Emmy w historii.
Dzisiaj Turner ma na koncie m.in. role w filmach z serii "X-Men", a Williams zagrała w kultowym brytyjskim serialu "Doctor Who". Teraz, po prawie 9 latach od premiery "Gry o tron", aktorki żegnają się z postaciami Sansy i Aryi Stark, dzięki którym zdobyły popularność.
Sophie Turner: Podczas zdjęć do ostatniego sezonu często umawiałyśmy się na kolację ze znajomymi z planu.
Maisie Williams: I nadal się spotykamy na kolacjach.
ST: Jedna impreza i jedna kolacja nie wystarczą, żeby pożegnać się z "Grą o tron". W naszym przypadku pożegnanie z serialem jest bardzo długim procesem.
MW: To prawda. Ale widzimy już światełko w tunelu.
ST: Zwykle byliśmy sobą zmęczeni, ale nigdy nie dochodziło do kłótni.
MW: Ale między nami zawsze wszystko dobrze się układało. Sophie i ja dołączyłyśmy do obsady jako debiutantki i byłyśmy bardzo przejęte naszymi rolami, ale znani aktorzy zawsze byli dla nas mili. Ciekawe, czy nadal będziemy utrzymywać ze sobą kontakt.
ST: Mam nadzieję, że tak. Jestem tego nawet pewna. Wszystkie osoby, których kariera zaczęła się od tego serialu, czyli Kit, Alfie i Emilia będą nadal trzymać się razem. Wierzę, że zawsze będziemy się przyjaźnić.
Sophie Turner i Maisie Williams w pierwszej serii 'Gry o tron' prod. HBO
ST: W samoniszczącej się aplikacji, która znika po 24 godzinach.
MW: Doszłam do odcinka trzeciego i więcej nie udało mi się przeczytać! Od razu napisałam do Sophie maila z prośbą o pomoc. Czy pamiętasz, że scenariusze zniknęły w okresie świątecznym, kiedy mieliśmy przerwę w zdjęciach. Wszystko zostało wykasowane, a ja chciałam zająć się tekstem tuż po Bożym Narodzeniu i...
ST: …nie byłaś w stanie tego zrobić! Wszystko było owiane tajemnicą, ale na to nie miałyśmy żadnego wpływu.
MW: Nie puściłyśmy pary z ust, choć opublikowałyśmy kilka zdjęć, które mogły coś zdradzić, ale nie było to nic ważnego. Tym razem nie wyciekł żaden odcinek. Im więcej jest wycieków, tym większa jest nerwowość i tym ostrzejsze są środki bezpieczeństwa.
ST: Które dotyczą dosłownie wszystkiego. Pamiętam, że kiedy zapleciono mi warkocz, charakteryzatorzy uprzedzili mnie, że nie mogę pokazywać się w nim na ulicy. Musiałam go rozpleść zanim opuściłam plan, bo warkocz mógł być wskazówką, która mogłaby pomóc w wydedukowaniu większej całości. To szaleństwo.
MW: Fani z niecierpliwością czekają na ostatni sezon. Czekają na niego bardzo długo.
ST: Na czytanie przyszli dosłownie wszyscy. To było bardzo emocjonalne przeżycie. Wcześniej zdarzało się nam wspólnie czytać scenariusz, ale nigdy nie było kompletu aktorów. A tym razem...
MW: … przyszli dosłownie wszyscy. Byli też producenci i szefowie działów, co bardzo mnie wzruszyło.
ST: To prawda. Jako pierwszy scenariusz zaczął zaczytać Kit. To było zabawne, bo kiedy czytał kolejne sceny, w jego głosie było słychać zdumienie.
ST: Zaczęłam inaczej postrzegać "Grę o tron" kiedy kręciliśmy scenę z odcinka dziewiątego pierwszego sezonu, w której umiera Ned. Byłam tym bardzo zaskoczona i uświadomiłam sobie wtedy, że nie będzie to typowy serial, ale produkcja, która łamie ustalone konwencje. Byłam też pod wrażeniem sceny, w której Sansa zabija Ramsaya. Pomyślałam sobie wtedy: "Zuch dziewczyna". A jak było w twoim przypadku?
MW: W ostatnich sezonach kobiety poczuły się dużo pewniej i zaczęły zajmować przynależną im pozycję, czego nie mogliśmy wcześniej przewidzieć, ale ma to sens. Kiedy czytasz scenariusz i analizujesz poszczególne wątki, zastanawiasz się, jak główne postacie rozgrywały kolejne partie gry, to w końcu stwierdzasz, że kobiety, które wspięły się na sam szczyt zasługują na to, żeby mieć władzę. Miałam nadzieję, że tak się stanie, bo od dłuższego czasu wszystko na to wskazywało. Pod tym względem nasz serial jest bardzo wyjątkowy.
MW: Powiedziałam głośno, że nasza branża nie jest łatwa, ale warto było pracować nad "Grą o tron". Dodałam, że mam wrażenie, że jesteśmy członkami wielkiej rodziny. Kiedy zakończyły się zdjęcia, na planie zapanowało wzruszenie. Nie chciałam przemawiać w nieskończoność, bo dużo osób przygotowało kilka pożegnalnych słów.
ST: Ostatnia scena z moim udziałem została nakręcona po długiej przerwie w Hiszpanii. Wszyscy mieli na sobie kamizelki chłodzące oprócz mnie, bo mój kostium był bardzo dopasowany. Nie mogłam doczekać się końca zdjęć, ale kiedy na planie padł ostatni klaps i zaczęły się pożegnalne przemowy, wybuchłam płaczem i szlochałam przez wiele kolejnych godzin. Czułam się załamana.
"Gra o tron" wraca z ósmym sezonem na antenę HBO 15 kwietnia. Finałowa seria to sześć odcinków. Tydzień po emisji finału będzie można zobaczyć dokument "Gra o tron: Ostatnia warta".
Wszystko, co wiemy o ostatnim sezonie "Gry o Tron" - słuchaj nowego podcastu TOK FM. Dla prawdziwych fanów!
Wywiad dla prasy międzynarodowej przeprowadzony podczas spotkania z prasą w Londynie w lutym 2019 roku