"Gra o tron" słynie z krwawych scen, licznych morderstw i wielkich bitw. Przez siedem poprzednich sezonów oczekiwania wobec twórców tylko rosły. Trzeci odcinek ostatniego sezonu w całości pokazywał bitwę o Winterfell. Armia nieumarłych Białych Jeźdźców pod wodzą Nocnego Króla zaatakowała zjednoczone wojska z Siedmiu Królestw. Teoretycznie ludzie mieli taktyczną przewagę w postaci dobrze obwarowanego dworu, dwóch smoków ziejących ogniem i doświadczonych w boju oddziałów Dorthraków, walecznej Brienne z Tarthu, władającej magicznymi mocami Melissandre czy zabójczego sir Jamiego Lannistera. W praktyce to była rzeź, której wojska Daenerys i Jona Snowa nie miały prawa przeżyć. I kiedy było już naprawdę bardzo, bardzo źle, do akcji wkroczyła Arya Stark i wszystkich uratowała.
Odcinek trwał 82 minuty i w całości był poświęcony bitwie. W praktyce było tak ciemno, że trudno było zauważyć, co się dzieje na ekranie. Ci którzy odcinek widzieli, uspokajają więc tych, którzy jeszcze tego zrobić nie zdążyli:
Inni zwracają uwagę nie tylko na techniczne niedociągnięcia, ale kiepsko poprowadzoną fabułę. Nie spodobał się fakt, że silnie rozwijany już od samego początku historii wątek zagrażających Siedmiu Królestwom nieumarłych pod wodzą Nocnego Króla, został rozwiązany w przeciągu JEDNEGO odcinka:
Pada nawet słowo "rozczarowanie":
Niektórzy twierdzą, że serial stracił na jakości, kiedy zekranizowano już wszystkie powieści Martina, które się ukazały. Produkcja HBO wyprzedza bowiem wydarzenia z książkowej sagi:
Ta trwająca ponad godzinę bitwa nie spełniła oczekiwań niektórych z widzów. Do tej pory najdłuższą sekwencją batalistyczną była bitwa o Helmowy Jar z filmu "Władca Pierścieni. Dwie wieże". Tamta trwała zaledwie 40 minut, ale w odbiorze widzów ta najnowsza sekwencja z "Gry o tron" nie może się z nią nawet mierzyć:
Pojawiają się opinie, że wszyscy oczekiwali czegoś bardziej monumentalnego w wydźwięku:
Nie wszyscy czuli się jednak zawiedzeni. Na pochwałę zasługuje zdaniem poszczególnych widzów np. muzyka wpleciona w tok bitwy - faktycznie w trakcie najbardziej dramatycznych momentów walki muzyka zwolniła i potęgowała uczucie grozy:
Ludzie przyznają, że oglądanie tego odcinka było bardzo wyczerpujące i stresujące. A to oznacza naprawdę silne emocje:
Inni krótko recenzują bitwę słowem "arcydzieło":
Nie brakuje zadowolonych:
Niektórzy są zdania, że dostali więcej niż nawet oczekiwali:
Jak widać, ten odcinek wzbudza wśród odbiorców skrajne emocje. I łatwo zauważyć, że reakcje są spolaryzowane na dwóch przeciwległych biegunach. A to znaczy, że ten odcinek zostanie zapamiętany.
Co będzie się działo dalej, zobaczymy dopiero w następny poniedziałek. Wiemy już, że Daenerys i Cersei szykują się do następnej bitwy, którą będą toczyć przeciw sobie. Czwarty odcinek będzie trwał 78 minut i uzyskamy do niego dostęp już w nocy z niedzieli na poniedziałek w HBO i HBO GO. To będzie środkowy odcinek sezonu, który składa się z sześciu odcinków. Wielki finał nastąpi 19 maja.