"Gra o tron" swój finał będzie mieć 20 maja o 3.00 nad ranem czasu polskiego. Wtedy najbardziej wytrwali widzowie HBO GO będą mogli jako pierwsi zobaczyć, jak to wszystko się skończy. Ale póki co ciągle pozostaje jeszcze kilka kwestii do wyjaśnienia. Np. to, kto w końcu zasiądzie na Żelaznym Tronie? Albo to, kogo jeszcze zabije Arya Stark. Zanim poznamy odpowiedzi na te pytania, podsumujmy co się wydarzyło do tej pory. O dziwo, nie zginął żaden z kluczowych bohaterów! A to się w "GoT" zdarzało często.
W trzecim odcinku "Gry o tron" doszło do wielkiej bitwy o Winterfell, w której zjednoczone wojska z Północy i oddziały Daenerys zmierzyły się z Nocnym Królem i jego armią nieumarłych wojowników oraz lodowym smokiem.
Bitwa zaczęła się od szarży Dorthraków, których miecze zaczarowała Melisandre, która zjawiła się w twierdzy dość niespodziewanie. Co prawda ostrza wojowników Daenerys rozbłysły magicznym płomieniem, ale ci szybko polegli pod naporem Białych Jeźdźców, co było widać tylko po tym, jak ogień stopniowo zagasał.
I mimo tego, że Winterfell zostało otoczone pierścieniem z ognia, umarli i tak sforsowali mury twierdzy i dostali się do wewnątrz. Nieciekawie było też w kryptach, gdzie schroniły się kobiety, dzieci oraz Tyrion zesłany tam przez Matkę Smoków. Nocny Król zgodnie z przewidywaniami wielu fanów, ożywił złożonych w rodzinnym grobowcu zmarłych i zaczęła się rzeź na niewinnych.
W międzyczasie Daenerys i Jon Snow przy pomocy dwóch pozostałych przy życiu smoków próbowali przerzedzić szeregi Białych Jeźdźców. Nocny Król nieco pokrzyżował im szyki, zjawił się oczywiście na grzbiecie wskrzeszonego Viseriona, który stoczył pojedynek z pozostałymi przy życiu braćmi. Sekwencja była całkiem spektakularna, Viserion stracił sporą część czaszki i grzbietu - ale ponieważ już nie żyje, nie zaszkodziło mu to szczególnie.
Smok Rhaegal, na grzbiecie którego leciał Snow, również został ciężko ranny, i to tak bardzo, że spadł na ziemię i nie był w stanie się już podnieść. Nocny Król zeskoczył z Viseriona i próbował zabić także Drogona, co szczęśliwie się mu nie udało. Okazało się jednak niestety, że smoczy ogień nie jest w stanie zabić przywódcy armii umarłych wojowników.
Ucierpiał przy okazji także smok Drogon, którego dosiadała Daenerys. Gdy przysiedli na chwilę na ziemi, by pomóc Jonowi Snowi, który akurat biegł w stronę Nocnego Króla, zaatakowała armia wskrzeszonych Dorthraków.
Smok co prawda strącił agresorów, ale odniósł poważne rany i uciekł zostawiając Matkę Smoków samą. Przez ten rozwój wydarzeń mieliśmy okazję zobaczyć Daenerys po praz pierwszy trzymającą miecz - inaczej niechybnie rozszarpaliby ją Biali Jeźdźcy. Bronił jej do samego końca bohaterski Jorah Mormont, który niestety wielkiej bitwy nie przeżył.
Co jeszcze się wydarzyło? Dość szybko, ale i nader bohatersko zginęła Lyanna Mormont. Młoda wojowniczka została zabita przez wskrzeszonego olbrzyma, którego jednak udało się jej zabić przed śmiercią. Samwell Tarly również miał sporą szansę nie dożyć rana, ale obronił go Edd Cierpiętnik z Nocnej Straży. I zginął. Podobnie było w przypadku przywódcy Bractwa bez Chorągwi, Berica Dondarriona. Nim jednak wyzionął ducha, udało mu się razem z Sandorem Cleganem ocalić Aryę Stark - czym w końcu wypełnił swoją misję powierzoną mu przez Pana Światła, a o czym powiedziała kapłanka Melisandre.
Doszło także do ważnego spotkania Czerwonej Kapłanki i Aryi Stark - Melisandre przypomniała młodej Starkównie treść przepowiedni jej dotyczącej, a którą usłyszeliśmy jeszcze w trzecim sezonie serialu:
Brązowe oczy, niebieskie oczy, zielone oczy... oczy, które zamkniesz na zawsze.
Wtedy też Arya pobiegła w stronę gaju, w którym jej brat Bran czekał na Nocnego Króla. Była to bowiem część zasadzki - strzegł go Theodon Greyjoy, który skutecznie ubijał lodowe zombie, aż nie skończyły mu się strzały.
Greyjoy odkupił swoje winy względem Starków i skończył życie epicką szarżą z kopią na nieuchronnie zbliżającego się do Brana Nocnego Króla. I kiedy wydaje się, że nic już nie powstrzyma nieuchronnej porażki, jak filip z konopi na plecy Nocnego Króla wyskakuje cicha niczym ninja Arya Stark. I choć wróg łapie ją za obie dłonie, ona upuszcza z jednej ręki do drugiej specjalny sztylet z valeryiańskiej stali (który dał jej Bran) i wbija ostrze pod pancerz. Nocny Król rozsypuje się na tysiące lodowych kawałków, a razem z nim znika cała jego armia.
Po zakończonej bitwie Melisandre wychodzi z Winterfel, zdejmuje swój magiczny naszyjnik zapewniający jej młodość i wieczne życie, po czym spełniona umiera o brzasku.
Ku wielkiemu zaskoczeniu wszystkich widzów, z gry o tron nie wypadł żaden znaczący gracz. Przeżyła Daenerys, Matka Smoków, żyje także jej bratanek i kochanek Jon Snow, a właściwie to Aegon Targaryen. Żyją także bohaterka nocy, Arya Stark, jej siostra Sansa i ich brat Bran. Nie odniósł żadnych znaczących szkód Tyrion Lannister. Z przebitek następnego odcinka mamy także pewność, że zobaczymy ponownie Jamiego Lannistera, sir Davosa, Sandora, Varysa, Missandei, a także Tormunda. Żyje także wilkor Jona Snowa, czyli Duch.
Wygrana bitwa wygraną bitwą, ale to nie koniec potyczek. W międzyczasie Cersei wynajęła Złotą Kampanię i chce się ostatecznie rozprawić z Daenerys. A jak wiemy, to nie ona ma teraz największe prawa do tronu, tylko syn jej starszego brata, Aegon Tararyen (Jon Snow). Pozostaje także kwestia przepowiedni Melisandre, która przecież powiedziała Aryi także o tym, że zabije osobę z zielonymi oczami. A tak się składa, że to właśnie takiego koloru źrenice ma Cersei. Ciągle czeka nas sporo emocji.