Sześcioodcinkowy miniserial w reżyserii George’a Clooneya przedstawia losy młodego żołnierza - bombardiera Yossariana, który ma dość wojny. To ekranizacja kultowej powieści J. Hellera "Paragraf 22".
Marta Korycka: George Clooney <3. I tyle w sumie wystarczy. A w obsadzie są przecież jeszcze Hugh Laurie i Kyle Chadler...
Justyna Bryczkowska: "Paragraf 22" to jedna z moich ulubionych książek. Jestem bardzo ciekawa, jak sobie poradzili z jej ekranizacją. Serial wydaje się lepszym rozwiązaniem niż film, bo nie trzeba rezygnować z wielu ważnych wątków. Bardzo liczę na to, że pojawią się Major Major Major Major i cytrynowe majtki pokojówki.
Marta Korycka: Na mnie powieść też zrobiła wrażenie, ale ostatnio zainteresowało mnie to, co usłyszałam - podobno niektórzy widzowie są zawiedzeni, że to nie jest taka śmieszna komedia...
Justyna Bryczkowska: Nie wiem, jak można się spodziewać, ze to będzie śmieszna komedia o wojnie. To czysty absurd. Cały czarny humor Hellera polegał na zestawieniu okoliczności II wojny światowej z tym, jak jego postaci kombinują i próbują wieść w miarę normalne życie w takich warunkach. To nie jest łatwy materiał, ale wierzę, że Hugh Laurie sobie poradził - ten facet pokazał, na co go stać już lata temu w "Czarnej żmii".
Marta Korycka: Clooney to też od dawna nie jest przecież dr Ross z "Ostrego dyżuru", ale zaangażowany w politykę, sprawy społeczne i działalność charytatywną naprawdę mądry facet. "Paragraf 22" powinien spodobać się wielbicielom "M.A.S.H." - tam humor sytuacyjny przeplatał się z przesłaniem, że wojna depcze człowieczeństwo.
Dostępny w HBO GO, w HBO 3 od 30 czerwca
Akcja nowego serialu Canal+ zatytułowanego "Zasada przyjemności" będzie rozgrywać się w Warszawie, Odessie i Pradze.Troje policjantów (w tych rolach Małgorzata Buczkowska, Karel Roden i Sergei Strelnikov) będzie starać się rozwikłać zagadkę związaną ze śmiercią młodych kobiet w tych trzech miastach.
Justyna Bryczkowska: Intryguje mnie koncepcja osadzenia akcji w trzech różnych miastach, w trzech różnych miejscach Europy. To może być bardzo interesujące. Zestawienie polskich aktorów z poniekąd egzotycznymi twarzami zagranicznej części obsady obiecuje jakiś powiew świeżości. Wychodzimy z krajowego grajdołka. Widać, że twórcy podeszli do sprawy z rozmachem. Mam spore oczekiwania wobec tego serialu, chociaż już się skręcam na myśl o tym, jak mówią po angielsku.
Marta Korycka: "Nic mnie tak nie przeraża, jak zbrodnia, której nie rozumiem" - mówi jeden z bohaterów w zwiastunie i to zdanie najbardziej utkwiło mi w pamięci. Mam nadzieję, że rzeczywiście będzie tajemniczo i strasznie. Kadry są mroczne jak trzeba, Canal+ przyzwyczaił nas, że o stronę wizualną bardzo dba. Ciekawe, czy te trzy międzynarodowe wątki skleją się w logiczną całość.
Justyna Bryczkowska: Postawili sobie poprzeczkę wysoko i albo uda im się przeskoczyć, albo boleśnie upadną na twarz.
Premiera: 9 czerwca o 21:00 (Canal+)
Drugi sezon nagrodzonego czterema Złotymi Globami i ośmioma nagrodami Emmy serialu o pozornie idealnym życiu na amerykańskich przedmieściach. Do obsady, w której są m.in. Nicole Kidman i Reese Whiterspoon, dołączyła fantastyczna Meryl Streep.
Marta Korycka: Meryl Streep jest doskonała praktycznie we wszystkim, w co się aktorsko angażuje i jestem pewna, że tym razem też nie zawiedzie. W tym serialu ma wokół siebie w dodatku inne fantastyczne aktorki.
Justyna Bryczkowska: Cieszę się, że gra tam Zoe Kravitz, która dawno temu pokazała już, że nie jest tylko córką słynnych rodziców. Naprawdę dobrze sobie radzi u boku weteranek ekranu.
Marta Korycka: Słyszałam, że Meryl Streep gra postać, która nie przepada za bohaterką Reese Whiterspoon. Bardzo jestem ciekawa chemii tych dwóch aktorek w takiej relacji między postaciami.
Justyna Bryczkowska: Lubię, kiedy filmowcy pokazują, że za ładnym obrazkiem często kryje się dużo "trupów w szafie". Akcja zapowiada się bardzo dramatycznie, choć niewiele o niej wiemy. Nawet nie wiem, czy nie ma tam dla mnie za dużo napięcia.
Premiera: 10 czerwca o 3:00 rano, powtórka o 20:10 (HBO)
Piąta seria "Black Mirror" ("Czarne lustro") to trzy nowe historie, w których widz może skonfrontować się z wizjami twórców dotyczącymi bliskiej przyszłości, w której mroczna strona ludzkiej natury wypacza największe technologiczne wynalazki.
Justyna Bryczkowska: Co do zasady nie lubię horrorów, ale tutaj przekonuje mnie pierwotny pomysł stojący za "Black Mirror". Podoba mi się dawka realizmu, który twórcy wplatają w wymyślone wizje przyszłości. Ładnie pokazują, że niebezpieczeństwo wkracza niepostrzeżenie. Jestem ciekawa, jak poradziła sobie Miley Cyrus - to duży przeskok od Hanny Montany.
Marta Korycka: Przyznam, że są dwa odcinki "Black Mirror", których nie obejrzałam do końca, ale większość jest naprawdę rewelacyjna. Moje ulubione -"San Junipero czy "Nosedive" - są pięknie sfilmowane, ale jednocześnie przerażające. Człowiek uświadamia sobie, jak niewiele dzieli nas od tego, by żyć w rzeczywistości podobnej do tej, którą stworzyli scenarzyści. Jestem ciekawa, co przygotowali teraz, tym bardziej, że oprócz Cyrus pojawiają się jedni z moich ulubionych aktorów - Andrew Scott ("Sherlock") i Topher Grace, do którego mam słabość od czasów "Różowych lat 70.".
Premiera: 5 czerwca (Netflix)
Finałowy odcinek pierwszej serii odkrył przed widzami zaskakującą prawdę o zniknięciu Maksa - synka Marty (Magdalena Boczarska) i Bartka (Bartłomiej Topa). Chłopiec żyje i znajduje się pod opieką swojej dawnej niani - Igi. Co tak naprawdę wydarzyło się przed laty? Drugi sezon pojawi się w sieci wcześniej niż w TV - premiera w TVN jesienią.
Justyna Bryczkowska: Mam wrażenie, że ten serial uzupełnia lukę, która była na polskim rynku serialowym. Kojarzy mi się trochę z "American Beauty" i "Trującym bluszczem" z Drew Barrymore. Wchodzimy w rewir obyczajowy, ale inaczej niż zazwyczaj w polskich telenowelach. No i jest mocna obsada.
Marta Korycka: Pamiętam, że kilka lat temu, gdy widziałam na ekranie Magdalenę Boczarską, jakoś nie zwracała mojej uwagi. Niesamowite, jak bardzo rozwinęła się aktorsko - od czasu, gdy zobaczyłam ją w roli Michaliny Wisłockiej, jestem wielką fanką jej talentu i twarzy. Dlatego z ciekawością zobaczę, jak rozwinie swoją rolę w kolejnym sezonie "Pod powierzchnią".
Justyna Bryczkowska: Topa na pewno zasługuje też na więcej miejsca na ekranach, niż miał do tej pory. Kiedy widzę Łukasza Simlata w roli innej niż w 'BrzydUli", jestem zachwycona, bo tam z takim oddaniem grał takiego głupka. Tylko naprawdę dobry aktor może przekonać widzów, że jest taki, jak postać, a potem zrobić to znowu w zupełnie innym wcieleniu.
Premiera: 17 czerwca (player.pl)