"Wiedźmin" w produkcji Netfliksa to pierwsza zagraniczna ekranizacja powieści Andrzeja Sapkowskiego. Ekipa filmowa zaczęła pracować nad serialem na początku tego roku, zdjęcia oficjalnie zakończyły się pod koniec maja. Wszystko wskazuje na to, że fani powieści (i gry) dostaną gotowy produkt w prezencie gwiazdkowym - tak przynajmniej wynika z informacji, którymi podzielił się pracujący nad efektami specjalnymi członek ekipy.
>>>Maciej Parowski nie żyje. Wieloletni naczelny "Nowej Fantastyki" miał 72 lata<<<
Netflix informował, że "Wiedźmina" możemy się spodziewać w ostatnim kwartale tego roku. Z kolei pracujący przy efektach specjalnych w serialu J. Peer Norton napisał na swoim koncie na Instagramie:
Nareszcie wróciłem do Wielkiej Brytanii. Dla mnie to oficjalne zakończenie zdjęć do "Wiedźmina". Dziękuję wszystkim z ekipy za niesamowite doświadczenia. Teraz wszystko zależy od reżyserów, montażystów, i naszej wspaniałe ekipy od efektów specjalnych, przed którymi mnóstwo pracy, żeby wszystko było gotowe do premiery w grudniu. Nie mogę się doczekać, żeby to zobaczyć!
Pracujący przy tym samym serialu Tomasz Bagiński już w lutym mówił, że serial będzie można zobaczyć za 10 miesięcy. Ten opis sugeruje, że faktycznie tak będzie, chociaż ciągle brak oficjalnego potwierdzenia od producenta.
Pierwszy sezon "Wiedźmina" ma składać się z ośmiu odcinków. W serialowej ekranizacji cyklu powieści Andrzeja Sapkowskiego oprócz Henry'ego Cavilla i Anyi Chalotry na pewno pojawią się Freya Allan jako Ciri i Joey Batey, który zagra Jaskra. W obsadzie produkcji znalazł się także polski aktor Maciej Musiał, który ma już na koncie współpracę z Netfliksem. Musiał zagrał główną rolę w pierwszym polskim serialu wyprodukowanym dla serwisu - "1983".
"Saga o Wiedźminie" dostępna jest w formie e-booków w Publio.pl >>