Sophie Turner zyskała międzynarodową sławę dzięki roli Sansy Stark w "Grze o tron". Wychodzi na to, że była wręcz "skazana na ten sukces". Młoda aktorka bowiem wzięła udział w przesłuchaniu do serialu dla żartu ze znajomymi ze szkoły. Nie powiedziała o tym rodzicom.
Sophie Turner zdradziła w wywiadzie dla paryskiego "Vogue'a", że trafiła na przesłuchanie do serialu HBO przez przypadek. Ona i jej znajomi postanowili zrobić to dla żartu, a aktorka nie myślała, że coś z tego wyjdzie. Dlatego też nawet nie powiedziała o tym rodzicom:
Nie powiedziałam rodzicom, że byłam na castingu do "Gry o tron". Oni po prostu się o tym dowiedzieli po fakcie.
23-latka wspomina, że dyrektor castingów Nina Gold odwiedzała różne szkoły w poszukiwaniu młodych aktorów:
W przesłuchaniu wzięli udział wszyscy moi znajomi. Potraktowaliśmy to jako coś śmiesznego do zrobienia. A potem do mnie oddzwonili. (...) Moi rodzice dowiedzieli się, kiedy byłam w finałowej siódemce i mamie wtedy trochę odbiło. Zadzwoniła do taty i mu powiedział "Nie wiem, czy możemy to zrobić". Mój tata wtedy je odpowiedział: Zamknij się, to jest coś, czego chciała całe życie. Musisz jej pozwolić spróbować".
Kiedy Sophie Turner dostała rolę, jej mama była zachwycona. Sophie wspomina:
Wskoczyła na mnie i powiedziała "Dostałaś rolę". Potem razem pobiegłyśmy i wskoczyłyśmy do basenu. Zjadłyśmy tego dnia mnóstwo pizzy, to był najfajniejszy dzień w moim życiu.
Mimo tego że Sophie na przesłuchanie poszła dla żartu, tak naprawdę grała już od 3. roku życia w loklanym teatrze w swoim rodzinnym mieście. Teraz możemy oglądać ją w głównej roli w filmie "X-men. Mroczna Phoenix".
>>>"Gra o tron". Plakat pierwszego sezonu zdradzał zakończenie serialu!<<<